Podstawą opublikowanego rankingu 20 najbardziej dochodowych farm na Ukrainie, który opracowali dziennikarze tamtejszej mutacji miesięcznika „Forbes", jest wynik EBITDA przypadający na 1 hektar upraw. To najczęściej stosowana miara wydajności w branży rolnej – piszą autorzy. W zestawieniu wzięto pod uwagę spółki duże, czyli takie, które dysponują areałem przekraczającym 40 tys. ha, przy czym oceniano tylko efektywność produkcji roślinnej.
Z grona notowanych na warszawskiej giełdzie ukraińskich spółek najwyżej, bo na piątym miejscu rankingu, uplasowała się Industrial Milk Company (IMC), której zysk operacyjny EBITDA z hektara wyniósł 420 USD. Autorzy zestawienia podkreślają, że firma zawdzięcza pozycję m.in. wzrostowi cen najbardziej dochodowych produktów rolnych, jak kukurydza, pszenica i soja, oraz zwiększeniu wolumenu sprzedaży (np. kukurydzy w 2014 r. spółka sprzedała dwa razy więcej niż rok wcześniej). Nie bez znaczenia były również zmiany (także w zarządzaniu), które w spółce wprowadził jej prezes Alex Lissitsa, ekspert w dziedzinie efektywności i wydajności w agrobiznesie. IMC, która gospodaruje na 136,7 tys. hektarów, deklaruje, że w ciągu czterech lat chce ponad dwukrotnie zwiększyć areał (miałby on wzrosnąć do 285 tys. ha).
Miejsce 16. zajmuje KSG Agro. Firma znalazła się w stawce, chociaż w wyniku aneksji Krymu przez Rosję straciła jedną trzecią uprawianej ziemi. Na skutek tego jej przychody w 2014 r. skurczyły się o prawie 55 proc., do 26,3 mln USD, a kurs akcji na GPW spadł o prawie 86 proc. W minionym roku przedsiębiorstwo przeprowadziło restrukturyzację kredytów zaciągniętych w Ukrsocbanku oraz banku Kredyt Dnipro (łącznie ponad 10 mln USD). EBITDA przypadająca na 1 ha upraw KSG Agro wyniosła około 200 USD.
O około 75 USD gorszy rezultat osiągnęła Astarta, pierwsza ukraińska firma, które weszła do notowań na GPW. Taki zysk zapewnił specjalizującej się w produkcji cukru firmie ostatnią, 20. pozycję w zestawieniu „Forbesa". Poza burakami cukrowymi Astarta uprawia również zboża oraz rośliny oleiste, przy czym stosuje zaawansowane jak na ukraińskie warunki technologie. W związku z czym, jak deklaruje prezes spółki Wiktor Iwanczyk, w tym roku liczy ona na wzrost wydajności o 20 proc.
W rankingu nie znalazło się natomiast miejsce dla największej ukraińskiej spółki notowanej na warszawskim parkiecie, czyli Kernelu. Przedsiębiorstwo dysponuje sporym, bo wynoszącym 390 tys. ha, areałem, jednak – jak zaznacza ukraiński „Forbes" – wynik EBITDA przypadający na hektar jest tu słaby, wynosi bowiem zaledwie 85 USD. Sama spółka tłumaczy to m.in. pogorszeniem wydajności wynikającym z niekorzystnych warunków pogodowych, a także wysoką zmiennością cen.