Przetwórca aluminium prognozuje, że w 2018 r. skonsolidowane przychody urosną o 9 proc., do 2,89 mld zł. Sprzedaż wyrobów wyciskanych (profile m.in. dla branży budowlanej i motoryzacyjnej) i systemów aluminiowych (fasady budynków) ma wzrosnąć po 9 proc., a opakowań o 5 proc.
Wzrost zysku operacyjnego i netto ma wynieść po 5 proc., do odpowiednio 317 mln i 253 mln zł.
Prezes Mańko podkreślił, że koniunktura sprzyja w kraju i za granicą. Ponieważ zakłady pracują na pełnej mocy, Kęty inwestują w rozbudowę potencjału – tegoroczne nakłady szacowane są na 335 mln zł. Efekty inwestycji powinny być widoczne w wynikach lat 2019–2020.
– Można zapytać, czy wcześniej nie mogliśmy przeprowadzić tych inwestycji, ale to przecież nie tylko kwestia postawienia linii, tylko zapewnienie ludzi do obsługi, sprzedaży, zakupu surowców – powiedział Mańko. Z jednej strony jest popyt na wyroby grupy, a z drugiej, jest cała lista czynników ryzyka, z którymi boryka się większość przedsiębiorców. W prognozie na 2018 r. zakładany jest lekki spadek rentowności operacyjnej – z 11,5 do 11 proc. Kęty przewidują głównie wzrost kosztów wynagrodzeń – w ramach grupy i u zewnętrznych usługodawców.
– Jeśli chodzi o polski rynek, widać wyraźnie, że brakuje rąk do pracy i jest obawa o realizację kontraktów budowlanych w tym roku zgodnie z budżetami. Kłopotem jest także płynność w branży budowlanej. To czynniki ryzyka, które mogą hamować wzrost naszej sprzedaży dla budownictwa – podkreślił prezes. Z kolei segment opakowań przechodzi metamorfozę technologiczną, bo miejsce droższych, całkowicie zadrukowanych, wielokolorowych opakowań zajmują opakowania oszczędniejsze.