Z danych Europejskiej Federacji Giełd (FESE) wynika, że w 2017 r. obroty na GPW osiągnęły 55,8 mld euro, co oznacza, że były prawie 29 proc. większe niż rok wcześniej. Wynik ten musi robić wrażenie, jeśli zestawimy go z osiągnięciami innych rynków, w tym tych największych. Na Deutsche Boerse obroty zwiększyły się rok do roku o ponad 17 proc., w przypadku grupy Euronext wzrost ten wyniósł 7 proc., zaś na giełdzie hiszpańskiej obroty wzrosły o niecały procent.
Kroku Warszawie starała się dotrzymywać giełda w Bukareszcie, której prezesem do niedawna był Ludwik Sobolewski. Tam obroty wzrosły o prawie 24 proc. Nieźle wypadała także giełda w Oslo (skok obrotów r./r. o 21 proc.).
Utrzymanie tak wysokiej dynamiki przez GPW będzie bardzo trudne, ale patrząc na pierwsze sesje 2018 r., można mieć nadzieje, że inwestorzy nadal będą spoglądać na naszą giełdę przychylnym okiem. – Na początku 2018 r. zainteresowanie Polską inwestorów zagranicznych jest wyższe niż to, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Część inwestorów wraca do Polski po kilku kwartałach, w których ich zainteresowanie było mniejsze, głównie ze względu na zmianę percepcji ryzyka politycznego. Teraz skupiają się na pozytywach – na dobrej perspektywie gospodarki i na wciąż relatywnie atrakcyjnych wycenach. Inna grupa inwestorów jest pozytywnie nastawiona do całego regionu Europy Środkowo-Wschodniej, część tych napływów trafia do Polski – mówi Kamil Stolarski, analityk Pekao IB.