Ten rok może być wyjątkowy dla rynku kapitałowego. Przez wiele lat bowiem dyskutowano jedynie o tym, że potrzebuje on strategii, a wszystkie ewentualne próby jej stworzenia kończyły się, zanim na dobre się rozpoczęły. W tym roku jest jednak inaczej. Rynek w końcu dostał długo oczekiwany projekt strategii rozwoju rynku kapitałowego, który stworzony został przez Ministerstwo Finansów. Można więc było przejść do kolejnego etapu prac nad dokumentem, czyli do konsultacji publicznych. Jest to jeden z bardziej newralgicznych momentów prac nad strategią. Uwag do dokumentu opublikowanego przez MF jest niezliczona ilość, a postulaty zgłoszone przez poszczególne środowiska rynkowe w wielu obszarach są przeciwstawne. Już samo pogodzenie tych interesów będzie karkołomnym zadaniem, a trzeba mieć na uwadze, że przed strategią stoją inne, być może jeszcze większe, trudności. To, czy uda się je przezwyciężyć, może być kluczowe dla samej strategii, a przez to także dla rynku kapitałowego.
Szukanie odważnego
Tak, jak zostało to już wspomniane, uczestnicy rynku sami nie są w stanie dogadać się w sprawie strategii. Różnice zdań są tak duże, że gdyby to od rynku zależało, czy strategia powstanie czy też nie, to najpewniej trwalibyśmy w martwym punkcie. Mogliśmy się o tym zresztą przekonać w poprzednich latach, kiedy uczestnicy rynku spotykali się w ramach Rady Rozwoju Rynku Finansowego. Dyskusje te sprowadzały się do słownych tyrad i przekonywania, że „moja racja jest najmojsza". W pewnym momencie MF machnęło już nawet ręką i dało do zrozumienia, że przy takiej różnicy zdań nie da się stworzyć nic konstruktywnego.
Szczęśliwie, dzięki też naciskowi uczestników rynku, w tym głównie Izby Domów Maklerskich, przy kolejnym rozdaniu politycznym wrócono do pomysłu stworzenia strategii. Zmieniono jednak formułę prac nad dokumentem. Najpierw zaangażowano w nie EBOR oraz firmę BTA Consulting. Te instytucje przedstawiły swoje pomysły, ale to MF ostatecznie stworzyło swoją wersję projektu strategii.
Projekt ten oczywiście nie jest idealny i dość znacząco odbiega od tego, czego oczekiwał rynek. Już jednak sam fakt, że dyskusja prowadzona jest teraz nad konkretnym dokumentem, a nie pozostaje w kwestii teoretycznych rozważań, jest krokiem naprzód. Przykład ten pokazał jednak najdobitniej, jak ważne jest, aby ktoś czuwał nad strategią. Oddanie jej w ręce uczestników rynku skończyłoby się fiaskiem, chociaż nie należy tego też traktować jako zarzut. Normalną rzeczą wydaje się, że każda ze stron dba przede wszystkim o interesy swojej grupy. Dlatego tak ważną rolę miało i ma do odegrania MF, które teraz musi zebrać wszystkie uwagi do strategii i stworzyć ostateczny dokument.