Zacznijmy od debiutów na GPW. Jest ich bardzo mało. Co się dzieje?
To raczej pytanie do zarządzających spółkami. Natomiast jeśli chodzi o perspektywy GPW, to proponuję patrzeć, jaki mamy udział w IPO w Europie. Według danych za I półrocze jest on 20-proc. W czasach największej „bonanzy” związanej z OFE wynosił bodajże 47 proc. Dużo więc zależy od tego, jaki jest czynnik „techniczny” – napływy kapitału, odpływy. Redukowanie pozycji przez OFE nie sprzyja pozyskiwaniu pieniędzy z rynku publicznego. Oczekiwanie na PPK jest racjonalną decyzją firm, które czekają, aż te pieniądze zaczną napływać.
Drugim czynnikiem odpowiedzialnym za sytuację na rynku IPO są nowe regulacje, jak MiFID II czy MAR. W efekcie giełdy stały się miejscem raczej dla dużych firm. Dlatego pracujemy nad GPW Private Market. Chcemy, żeby tam trafiały mniejsze firmy, też startupy, i żeby nie były objęte nowym reżimem prawnym. Złożyliśmy też wniosek, żeby NewConnect stał się mniej regulowanym rynkiem europejskim. Podsumowując wątek IPO: wydaje mi się, że to okres przejściowy. Warto też odnotować, że nasz udział w rynku IPO jest większy niż w kapitalizacji europejskich giełd.
Wspomniał pan o PPK, czy one rozkręcą rynek IPO?
Żeby tak się stało, muszą zaistnieć dwa czynniki. Pierwszy dotyczy wspomnianych już regulacji – UE powinna złagodzić przepisy, które uderzają w małe i średnie firmy. Druga kwestia to napływy – muszą być solidne. A jakie będą rzeczywiście? Tego jeszcze nie wiemy. Ważna jest też kwestia edukacji rynku, na co nie szczędzimy pieniędzy. Wciąż funkcjonuje wiele nieporozumień. Przykład? WIG20 Total Return urósł w ciągu ostatnich trzech lat o 38 proc., a w ciągu siedmiu lat ponad 70 proc. Natomiast na giełdę wcale nie trafia wiele środków, a aktywa bankowe puchną. To pokazuje, że jest luka edukacyjna.