Cała ta operacja ma dwa cele. Ma pomóc odbudować zaufanie Polaków do długoterminowego oszczędzania na czas emerytury. To ważne w kontekście uruchomienia nowego rządowego programu oszczędzania, czyli pracowniczych planów kapitałowych.
Przy okazji rząd chce też zasilić budżet dodatkowymi pieniędzmi. Projekt ustawy przewiduje, że zgromadzone w OFE pieniądze trafią domyślnie na prywatne indywidualne konta emerytalne ich członków albo – jeśli ci wyrażą taką wolę – na ich konta w ZUS. Premier Mateusz Morawiecki mówił tu o „swoistej prywatyzacji pieniędzy zgromadzonych w OFE". – Oddamy te pieniądze Polakom – przekonywał.
Z OFE do budżetu
Od pieniędzy, które z OFE trafią na IKE, rząd pobierze 15-- proc. prowizji. Nazywa ją opłatą przekształceniową. – Gdyby tej opłaty nie było, pieniądze te byłyby uprzywilejowane wobec emerytur wypłacanych z ZUS, które są opodatkowane – tłumaczył premier Morawiecki.
Pieniądze, które z OFE trafią do ZUS, będą opodatkowane przy wypłacie w ramach emerytury. Rząd przekonuje, że 15-proc. opłata pobrana przy przenoszeniu pieniędzy z OFE na IKE jest w przybliżeniu równa podatkowi dochodowemu, który w przyszłości, przy wypłacie emerytury, będzie pobrany od pieniędzy przeniesionych z OFE do ZUS. Środki przeniesione na IKE będą podlegały dziedziczeniu, te zaś, które trafią do ZUS – nie. To dodatkowy wabik, który ma zachęcić członków OFE do pozostawienia pieniędzy na IKE.