Na rynku jest zbyt dużo niepewności

To nie jest dobry okres dla prawników specjalizujących się w rynku kapitałowym – mówi Marek Wierzbowski z kancelarii prof. Wierzbowski i Partnerzy.

Publikacja: 27.05.2019 18:25

Na rynku jest zbyt dużo niepewności

Foto: parkiet.com

Jest wiele głosów, że nasz rynek kapitałowy przeżywa trudne chwile. Jaka pana zdaniem jest kondycja polskiego rynku kapitałowego?

Nie wygląda to najlepiej. Do tego dochodzą niepewności, perspektywy nie są jasne. Inwestorzy mający możliwość inwestowania na całym świecie rozglądają się. Nie widać napływu inwestorów do nas, a niektórzy zapowiadają wychodzenie z rynku. To jest sygnał ostrzegawczy dla wszystkich. Nie tylko ludzi związanych z rynkiem, ale też tych, którzy decydują, co będzie na rynku.

Ewidentnie brakuje apetytu na ryzyko i idące za nim wyższe zyski. Oszczędności Polaków są na rekordowo wysokim poziomie. Wynagrodzenia rosną, stopa bezrobocia maleje, gospodarka się szybko rozwija. Tymczasem wyceny rynkowe są niskie, nie ma emitentów do wejścia na parkiet, za to przybywa chętnych do zejścia z niego. Jak to wszystko wytłumaczyć?

Na pierwszy rzut oka to wydaje się dziwne, ale przyjrzyjmy się dokładniej. Inwestycje na rynku kapitałowym zawsze obarczone są ryzykiem. Inwestor z tym ryzykiem się liczy. Teraz mamy pewne ryzyko systemowe, pojawiające się niepewności. Jest niepewność, co będzie się działo dalej z otwartymi funduszami emerytalnymi. Jeżeli pieniądze przepłyną do ZUS, a nie na prywatne indywidualne konta emerytalne, to na rynek trzeba będzie rzucić jakąś liczbę akcji. W zanadrzu jest nowelizacja ustawy o ofercie publicznej. W uproszczeniu – chodzi o dokręcenie śruby. Jest projekt ustawy o odpowiedzialności podmiotów zbiorowych. To może być dosyć nieprzyjemne. Niepewności mamy sporo. Jednocześnie mamy represyjność systemu, która rzutuje na rynek. Inwestor czy przedsiębiorca może sobie myśleć: „Człowieku, zastanów się, co zrobisz, bo za chwilę możesz znaleźć się w grupie, która zostanie ukarana". Może lepiej po prostu być w spółce, która nie jest obecna na rynku publicznym.

W „Parkiecie" pisał pan niedawno w felietonie właśnie o dociskaniu śruby i represyjności nadzoru. W innych krajach nadzorcy też tak się zachowują w stosunku do uczestników rynku?

Uczyłem się rynku kapitałowego w Stanach Zjednoczonych. Tam stanowisko przewodniczącego komisji było takie: „Tych ludzi trzeba pilnować, mają za dużą rzekę złota przed sobą". Natomiast my poszliśmy szalenie daleko. Zagraniczni właściciele spółek notowanych u nas są zaskoczeni, czemu przywiązuję wielką wagę do pewnym formalnych rzeczy. U nas system karania idzie dalej i jest bardziej surowy. Każemy za grzechy, które nie są do końca określone. Coś, co mogło mieć wpływ na cenę papieru, chociaż nie miało, może być surowo karane. Gdzie indziej czegoś takiego nie ma. Ostatnio w Niemczech wszystkie kary związane z manipulacją za jeden rok wyniosły 12 tys. euro. U nas te kwoty potrafią być znacznie wyższe, mimo uboższego rynku.

Czyli mamy przeregulowany rynek?

Tak. Mamy rynek zdominowany przez koncepcję ochrony abstrakcyjnego indywidualnego inwestora, którego nie identyfikujemy, tylko zgadujemy, jakie są jego potrzeby. To się odbywa często kosztem dużych inwestorów, chociaż to oni napędzają rynek. Regulacja narasta wszędzie. Im słabszy rynek, tym gorzej. Wydatki olbrzymich korporacji na obsługę prawną będą w proporcji do wydatków o wiele mniejsze niż w małej spółce giełdowej, która musi ciągle wykładać pieniądze na prawników.

Tymczasem... to żyła złota dla kancelarii prawnych. Im więcej przepisów, tym więcej pracy dla doradców prawnych, podatkowych...

Prawnicy żyją z ludzkiego nieszczęścia, podobnie jak lekarze. Chociaż wolę zarabiać na wprowadzaniu spółki na giełdę niż jej wyprowadzaniu. Wyprowadzanie jest czynnością jednorazową, coś się kończy, a rynek zmniejsza. Przy wprowadzaniu spółka będzie miała kolejne potrzeby, np. przy nowych emisjach. To nie jest dobry okres dla prawników specjalizujących się w rynku kapitałowym. Chociaż w dalszym ciągu mamy parę prospektów w przygotowaniu.

A więc jednak jest nadzieja, że pojawią się nowe spółki na warszawskim parkiecie?

Jest nadzieja, chociaż czasami właściciel zmienia zdanie. Bardziej chodzi o emisje spółek już notowanych na giełdzie.

Co zrobić zatem, żeby podnieść zaufanie do rynku kapitałowego? Pracownicze plany kapitałowe pomogą w tym? A może strategia rozwoju rynku kapitałowego?

Zobaczymy, jak strategia będzie wyglądała ostatecznie. Konieczna jest świadomość, że poprawa sytuacji na rynku to nie kwestia wąskiego kręgu osób. Nie jest to kwestia tylko parkietu, Izby Domów Maklerskich czy Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych. Rynek kapitałowy to jest sposób zasilania gospodarki w gotówkę. Banki tego samego nie zrobią, bo finansują innego rodzaju przedsięwzięcia. Obecnie, zamiast rozwijać rynek kapitałowy, rozwijamy systemy represyjne, które odstraszają od niego. Zakładamy, że inwestor powinien przyjść i się cieszyć przy wszystkich negatywnych zjawiskach. Najlepiej, żeby jeszcze przyniósł pieniądze, na których niekoniecznie zarobi. Gubimy, że inwestor idzie tam, gdzie jest zysk. Przyjmie ryzyka, jeśli zysk jest namacalny.

Ostatnio zbadaliśmy transparentność spółek giełdowych z trzech głównych indeksów: WIG20, mWIG40 i sWIG80. To wspólna coroczna akcja „Parkietu" i Instytutu Rachunkowości i Podatków (Kancelaria prof. Wierzbowski i Partnerzy była partnerem wydarzenia). Przypomnę w skrócie – prosiliśmy spółki o wypełnienie dobrowolnych ankiet i odpowiedzi na kilkanaście pytań. Na 140 firm odpowiedziało ponad 60, z czego 42 firmy okazały się w pełni transparentne. Jak pan ocenia te wyniki?

Są dobre. Nie możemy zakładać, że wszystkie spółki są transparentne, bo mogą mieć różną politykę i być w różnych sytuacjach. Często zarządowi wygodniej zaciągnąć zasłonę. 60 spółek, które odpowiedziały, to dużo. Z punktu widzenia spółki transparentność niekoniecznie jest absolutnie idealna. Pozwala potencjalnym inwestorom na dokładne ocenienie spółki. Transparentność ma szereg plusów, ale nie zawsze chcemy odsłaniać wszystko. Konkurencja pilnie to obserwuje. Jednak liczna grupa realizuje dość wyśrubowane wymagania.

Finanse
Już wiadomo, co zamiast WIBOR
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Kredyty złotowe nie do podważenia
Finanse
KS NGR wybrał indeks WIRF jako wskaźnik referencyjny zastępujący WIBOR
Finanse
Finansowa dziesiątka połączyła siły
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Finanse
Dom Development wyemitował obligacje o wartości 140 mln zł
Finanse
Ghelamco Invest zdecydował o emisji obligacji serii PZ9-2 o wartości nom. do 6 mln zł