Zawsze uważaj, z kim rozmawiasz

Książki nieprzeczytane, za to odłożone, by czekały na swój czas, piętrzą się. Leżą na płask, na sobie nawzajem, jak znak potępienia. Kim musi być ktoś, kto nas tak kolekcjonuje, skoro nie ma chęci zagłębić się w to, co mamy do powiedzenia. Książki mogłyby tak się zapytać retorycznie.

Publikacja: 20.05.2024 06:00

Ludwik Sobolewski, Były prezes GPW i BVB, adwokat, autor książek i publikacji w mediach społeczności

Ludwik Sobolewski, Były prezes GPW i BVB, adwokat, autor książek i publikacji w mediach społecznościowych, partner w Qualia AdVisory

Foto: materiały prasowe

Zamiast ten żal jakoś łagodzić, dopuściłem się rzeczy jeszcze gorszej. Wprawdzie nie z własnej inicjatywy, a za namową Piotra Chudzika, ziomka z rynku finansowego. Dotąd sądziłem, że Piotr może mnie zainspirować do tego, by pojechać na jakiś nowy kraniec świata, gdzie jeszcze nie byłem, a on już tak. Tak samo jak może mnie skutecznie zachęcić do tego, by na poważnie wziąć się za golfa. Ale że skłoni mnie do obejrzenia filmu, tego się nie spodziewałem.

A jednak tak właśnie się stało. Film-serial nosi tytuł „Playlista”. Czyżby coś o muzyce? Owszem, to opowiadanie o powstaniu platformy Spotify. Opowiadanie fabularne, niefabularyzowany dokument czy tym bardziej nie film dokumentalny, chociaż bywa określane jako „docu-drama”. Nie wiem dlaczego to ostatnie, ale tak czy owak jest to dzieło bez dwóch zdań wybitne.

Wybitne w tym sensie, że zaczyna się to wszystko zupełnie zwyczajnie. Ot, ktoś sobie wymyślił, że założy start-up. Nawet nie ktoś bardzo rebeliancko nastawiony do rzeczywistości, myślimy, chociaż element ideowy jest silny w jego działaniu. Daniel Ek to seryjny start-uper, ale to nic nadzwyczajnego w dzisiejszych czasach. Początek jest zatem dość banalny, choć napięcie też wyczuwalne, bo przecież wiemy, że to jest o Spotify, będzie się więc działo. A potem nieoczekiwanie zaczynamy oglądać tę samą wydawałoby się historię z perspektywy różnych osób zaangażowanych w tworzenie megafirmy. Każda z nich staje się narratorem swojej własnej opowieści. To, co już raz przeszliśmy jako widzowie, widzimy po części ponownie i widzimy to inaczej. W ten sposób dokonuje się ten mały cud, który potrafią dać dobry film czy książka: nagle przestaje to być tylko historia o narodzinach i perypetiach rozwoju Spotify. Nagle jest to coś o ludziach w ogóle. O tym, jak bardzo jesteśmy różni. O tym, jak odmienne znaczenia może dla poszczególnych osób nieść to samo zdarzenie. Jest w tym zresztą więcej zadumy i przestrogi niż euforycznej radości z budowania biznesowego jednorożca. Szczególnie porusza jedna z tych subopowieści. Jej bohater – a zarazem jej podmiot liryczny i narrator – dowiaduje się o sobie czegoś ważnego. To Martin Lorentzon, partner biznesowy Daniela Ek. My też dowiadujemy się o nim czegoś ważnego, lecz dopiero wtedy. Wcześniej, mimo że przez kilka odcinków Martin jest jedną z głównych postaci filmowej opowieści, nie zdawaliśmy sobie sprawy z jej wielowymiarowości. Ja w każdym razie tego nie widziałem. Człowiek jest zagadką. I co my w ogóle wiemy o drugim człowieku.

Nieoczekiwanie film wywołał u mnie również niepokój. Oto bowiem kolejny przykład opowieści o skoncentrowaniu się na jednej idei i jednym celu. To nie jest moje życie, ale taki, mówiąc technicznie, model może być niezmiernie udany. I znamy wiele przykładów sukcesu opartego na obraniu jednej jedynej zawodowej drogi.

Bardziej mi bliski był zawsze „archipelag”. Aktywność w kilku dziedzinach, nieustanne zderzanie ze sobą doświadczeń w nich zdobywanych. Ale czy podróżowanie między wyspami archipelagu jako droga do samorealizacji zawodowej jest najlepszym wyborem, tego nie jestem pewny.

Ostatnio myślę o trzecim sposobie interpretacji życia zawodowego, zawierającej, jak poprzednie, motyw wędrówki. I znowu to komuś zawdzięczam.

Tym razem okoliczności zupełnie inne. Przedpołudnie w pewnym miejscu w Konstancinie. Przedpołudnie, ale pełniące funkcję wieczoru autorskiego, gdzie główną postacią jest Piotr Kaczmarek, autor książki o swoich latach w Ukrainie. Kolejny ziomek z rynku finansowego. Nasze drogi skrzyżowały się kiedyś po raz pierwszy w Rumunii. Jest jeszcze jedna osoba, kluczowa dla konstancińskiego spotkania – Olga.

Rozmawiamy tam o „Second Mountain” Davida Brooksa. W skrócie: zaczynamy karierę zawodową, dążymy do sukcesu, gromadzimy zasoby, majątek, oznaki statusu, budujemy pozycję społeczną. To jest pierwsza góra. Weszliśmy na nią. Potem albo sami dochodzimy do wniosku, że nie do końca jesteśmy szczęśliwi, lub życie wymierza nam kopniaka. Zaczynamy odnajdować coś jeszcze. „Coś, do czego tak naprawdę jesteśmy stworzeni” (to słowa Olgi, pięknie przez nią wypowiedziane). W ten sposób zaczyna się wspinaczka na górę. Drugą górę.

Nie wiem, która z tych dróg jest najlepsza, ale wiem, że odkąd dowiedziałem się, że może istnieć Druga Góra, nie przestaję o tym myśleć. I to jest korzyść z obcowania z książkami nieprzeczytanymi, możliwa do zaistnienia, jeśli rozmawia się z ludźmi. Jakoś mi dziwnie często pojawia się człowiek w tym felietonie, swoją drogą.

A z tym stosem nieprzeczytanych książek to prawda jest, ale niecałkowita. Czy interesuje was czasami to, jak wyglądał świat wtedy, gdy byliście dziećmi, tak małymi, że nie pamiętacie z tamtego czasu nic a nic?

Mnie to pasjonuje. Dlatego czytam teraz Marka Hłaskę, jego opowiadanie: „Wszyscy byli odwróceni”. Znakomite, ale uprzedzam, to nie jest literatura pogodna i ciepła. Pomyśleć, że facet tyle stworzył, tyle napisał i tyle przeżył, a żył tylko trzydzieści pięć lat. Dobrze by się z nim rozmawiało o tym, który model życiowy jest najlepszy. Ale odrzucam marzenia, to przecież niemożliwe, i czekam na to, co możliwe. Bo na pewno powstaną aplikacje chodzące na SI, do których będzie można podłączyć wyekstrahowane z biografii i dzieł Marka Hłaski jego światopogląd oraz cechy osobowości. Tak, aby sobie z takim Hłaską posnuć opowieści przy kawie.

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie