Przed wyborami na rynkach rządzą niedźwiedzie

Minęły wakacje i wróciliśmy do bankocenu, czyli do ery, w której rządzą banki centralne. W sierpniu posiedzeń FOMC, EBC, RPP nie było, ale za to na sympozjum w Jackson Hole pojawił się Jerome Powell, szef Fedu. Wydawało się, że schłodzi rynki finansowe, ale tak się nie stało.

Publikacja: 07.09.2023 21:00

Piotr Kuczyński analityk, DI Xelion

Piotr Kuczyński analityk, DI Xelion

Foto: fot. mat. prasowe

Powell zaczął groźnie, bo powiedział, że będzie mówił dłużej niż rok temu, ale przesłanie będzie takie samo. A wtedy przesłanie było proste: nie jestem gołębiem, jak się wam wydawało – stopy będą nadal rosły. To doprowadziło do przeceny na Wall Street.

Tym razem tak groźnie nie było, ale zostały podtrzymane wszystkie zastrzeżenia, zgodnie z którymi inflacja jest za wysoka, wzrost gospodarki za szybki, a walka o cel inflacyjny (2 proc.) zdecydowanie się nie skończyła. Na kolejnych posiedzeniach Fed będzie działał pod wpływem kolejnych danych makro.

Skąd więc ten optymizm (indeksy rosły)? Znowu inwestorzy coś źle odczytali? Ja bym tego nie wykluczał, a stwierdzenie typu „nie ma alarmów i nie ma niespodzianek” (z Bloomberga) jest z tych bardziej niepoważnych. Wydaje się, że 20 września Fed stóp nie zmieni, ale w listopadzie może je znowu podnieść.

Christine Lagarde, szefowa EBC, unikała jak ognia wypowiedzi na temat wrześniowego posiedzenia EBC. Można powiedzieć, że ograniczyła się do powiedzenia, że stopy będą tak wysokie, jak będzie to potrzebne w celu opanowania inflacji.

Najlepiej wyglądała sytuacja obozu byków na Wall Street, gdzie indeksy po tym sympozjum zyskiwały przez sześć sesji. W Polsce WIG20 przycupnął nad poziomem 2000 pkt. W dniu opublikowania decyzji Rady Polityki Pieniężnej (o której niżej) indeks zanurkował poniżej tego poziomu, rysując dość ułomną formację RGR. Ułomną, bo prawe ramię formacji jest bardzo karłowate, co znaczenie tej formacji znacznie obniża. Gdyby zakładać, że ona obowiązuje, to należałoby się liczyć ze spadkiem WIG20 do około 1800 pkt.

W USA kontynuowana była dyskusja na temat rentowności obligacji. Wzrosła do poziomu niewidzianego od ponad 16 lat (dziesięcioletnie obligacje są oprocentowane na około 4,3 proc.). Obecnie coraz częściej mówi się, że z bankocenu wracamy do normy obowiązującej w okolicach lat 2006–2007. Wtedy to gospodarka szybko się rozwijała, a inflacja była stosunkowo wysoka. Realne rentowności obligacji dziesięcioletnich (po odjęciu inflacji) wynosiły 2–3 proc. Z tego wynikałoby, że nominalne rentowności mogą teraz wzrosnąć do ponad 5,5 proc., co mocno uderzyłoby w gospodarkę i w USA zobaczylibyśmy recesję, o której mówi się od około roku.

Pozostaje postawić pytanie: jak długo Fed wytrzyma rosnące rentowności i koszty kredytów? Uważam, że wytrzyma tak długo, jak długo rynek pracy nie zacznie pokazywać, że szybko się zwija, a gospodarka cierpi. Wtedy Fed może albo zastopować podwyżki stóp lub nawet zacząć je obniżać, albo… podnieść cel inflacyjny z obecnych 2 do na przykład 3 proc. Na razie Powell twardo mówi, że do tego nie dojdzie.

W Polsce mamy okres przedwyborczy, co sprzyja rzucaniu różnego rodzaju obietnic. Nie będę tego omawiał – napisałem o tym tutaj: https://tiny.pl/cdc7h. Faktem jest, że zarówno obietnice wyborcze, jak i projekt budżetu państwa mogą niepokoić. I nie chodzi nawet o deficyt sektora finansów publicznych na poziomie 4,5 proc., który najpewniej po wyborach jeszcze wzrośnie. Szczególnie niepokoi mnie to, że potrzeby pożyczkowe na rok 2024 szacowane są na 420 mld złotych, czyli ponad dwa razy więcej, niż było w poprzednich latach. Jeśli jakiegoś towaru jest dużo, to jego cena spada, a w tym przypadku będzie rosła rentowność długu (obligacji).

Poza tym agencje ratingowe mogą przestać oceniać Polskę dość optymistycznie. Już teraz agencja Moody’s w swojej ocenie napisała, że „Rosnące deficyty zwiększą obciążenie długiem Polski do 54 proc. PKB zgodnie z projektem budżetu, co jest czynnikiem negatywnym dla oceny wiarygodności kredytowej…”. Na razie to jest jedynie pogrożenie małym palcem, ale to się może zmienić.

Na tym tle ostatnia decyzja Rady Polityki Pieniężnej wygląda wręcz kuriozalnie. RPP obniżyła bowiem stopy o niewiarygodne 75 pkt baz. – z 6,75 do 6 proc. A przecież Adam Glapiński, prezes NBP, po ostatnim posiedzeniu Rady (w lipcu), mówił, że obniżka może nastąpić, ale po pierwsze, będzie mała, a po drugie, można o niej mówić wtedy, kiedy inflacja spadnie poniżej 10 proc. (a jest 10,1 proc.) i będzie pewność jej trwałego i szybkiego spadku. A takiej pewności zdecydowanie nie ma.

Nie wiemy, co będzie się działo na świecie. Ceny ropy znowu rosną, a jeśli gospodarka chińska wreszcie przezwycięży swoje obecne problemy, to ceny surowców ruszą z kopyta. Nie wiemy też, czy nowy rząd utrzyma tarcze ochronne, zwane antyinflacyjnymi. Walka z inflacją będzie też bardzo utrudniona przez wzrost płac – minimalne wynagrodzenie w lipcu 2024 r. wzrośnie o 20 proc., płace w sektorze publicznym wzrosną od 12,3 do 20 proc. (w zależności od tego, kto dojdzie do władzy).

RPP w swoim komunikacie umieściła to, co zawsze umieszcza, czyli zdanie: „Rada podtrzymała ocenę, że szybszemu obniżaniu inflacji sprzyjałoby umocnienie złotego, które byłoby spójne z fundamentami polskiej gospodarki”. W dniu, kiedy Rada opublikowała tę swoją (według mnie bardzo błędną) decyzję i na skutek tej właśnie decyzji kursy walut wzrosły o około 2 proc. (to bardzo dużo).

Jestem więcej niż pewien, że niedługo zobaczymy interwencje walutowe spychające kursy w dół, ale wiemy dobrze, że interwencje mogą spowolnić trend, ale nie mogą go zmienić. W tej sytuacji co prawda kredytobiorcy złotowi będą niedługo płacić niższe raty, ale więcej będą płacić za paliwa, za importowane produkty i generalnie za wszystko z powodu wolno spadającej inflacji.

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie