Według NBP w przyszłym roku inflacja ma wynieść średnio 5,2 procentu. Podczas gdy w projekcie budżetu zapisany jest jej średni wzrost na poziomie 6,6 procentu. Zatem różnica wynosi aż 1,4 punktu procentowego, czyli całkiem sporo, biorąc pod uwagę bardzo zbliżony czas publikacji obu prognoz. Warto zwrócić uwagę na to, iż jeszcze wiosną modele NBP niedoszacowywały inflacji – na przykład prognoza z marca tego roku zakładała średnią inflację w II kwartale na poziomie 12,8 procentu, podczas gdy faktyczny wzrost wyniósł 13,1 procentu. Jednakże dane z ostatnich miesięcy wskazują na zmianę sytuacji. Modele NBP mogą obecnie przeszacowywać inflację.

Lipcowy raport prognozuje inflację w III kwartale na średnim poziomie 10,3 procentu, co wobec znanych już wartości za lipiec i sierpień oznacza, że wzrost cen we wrześniu musiałby osiągnąć poziom 9,9 procentu. Wobec wielce prawdopodobnej wstecznej obniżki cen energii elektrycznej (stosowna ustawa w tej sprawie została już przyjęta przez Sejm) i związanej z tym we wrześniu korekty cen energii przez GUS odczyt za ostatni miesiąc III kwartału może być raczej wyraźnie niższy od 9 procent niż wyższy. A to oznacza przeszacowanie prognozowanej inflacji w kolejnym kwartale.

Jeśli rzeczywiście NBP przeszacowuje inflację, to jej zejście w pobliże celu banku centralnego może dokonać się szybciej, niż obecnie jest to zakładane. A to oznacza – w świetle prognoz zawartych w projekcie budżetu na przyszły rok – istotny wzrost ryzyka dla prognozowanej wielkości dochodów podatkowych, a szczególnie dla dochodów z tytułu podatku VAT. Wynika to z tego, iż dochody te są w dużym stopniu zależne od poziomu inflacji. Im więcej płacimy za towary i usługi, tym większe są wpływy podatkowe budżetu.

W projekcie budżetu na 2024 rok zapisano wielkość dochodów z podatku VAT na poziomie 312,6 mld zł, co oznacza nominalny ich wzrost o ponad 20 procent w stosunku do przewidywanego wykonania za ten rok. Rząd w projekcie budżetu milcząco założył również powrót 5-procentowej stawki VAT na żywność od początku roku oraz przyjął prawie 10-procentowy nominalny wzrost konsumpcji. Z tego wynika, że pozostałe blisko 6 procent wzrostu dochodów z VAT to efekt dalszego uszczelniania systemu podatkowego, co jest szacunkiem obarczonym sporym ryzykiem. Równocześnie ryzyko istnieje też w przypadku szybszego od prognoz spadku inflacji. W takim scenariuszu dochody z VAT również okażą się niższe od planowanych.

Przy założeniu średniej inflacji w przyszłym roku, zgodnej z szacunkami banku centralnego, dochody z VAT tylko z tego tytułu mogą być niższe o ponad 3,5 mld zł. Dodatkowo każda jedna dziesiąta niższej inflacji to o ok. 300 mln mniejsze dochody. Zatem pomyślny dla konsumentów scenariusz rozwoju wydarzeń, zakładający szybszy spadek inflacji, może okazać się kosztowny dla finansów publicznych, gdyż mniejsze dochody po stronie podatkowej implikują konieczność większego zadłużania się budżetu państwa.