Strategia psucia prawa

Mamy za sobą posiedzenie senackiej komisji poświęcone najrozleglejszym dotychczas zmianom prawnym związanym z rynkiem finansowym. Udział w „pracach legislacyjnych” na poziomie parlamentarnym od wielu lat był dojmująco traumatycznym przeżyciem, ale tym razem zostało to podniesione do rangi sztuki. Zupełnie tak, jakbyśmy uczestniczyli w jakichś mistrzostwach świata w psuciu regulacji.

Publikacja: 26.07.2023 21:00

Mirosław Kachniewski prezes zarządu Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych

Mirosław Kachniewski prezes zarządu Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych

Foto: fot. rafał placek/mpr

Tym razem bowiem przedmiotem „obrad” był projekt obejmujący 1746 stron, w tym 218 stron treści ustawy. Przy czym należy podkreślić, że chodzi o tekst niezwykle skomplikowany pod względem legislacyjnym (są to przepisy zmieniające istniejące regulacje – każdy, kto analizował takie dokumenty, wie, jak żmudne i czasochłonne jest przekopywanie się przez poszczególne akta prawne, do których te zmiany się odnoszą) i merytorycznym (dotyczy zmian w 40 ustawach, w tym tak egzotycznych z punktu widzenia rynku kapitałowego, jak ustawa o Straży Granicznej czy Prawo o ruchu drogowym). Sam pomysł, aby takie monstrum legislacyjne skierować do parlamentu, wygląda na jawną kpinę z ustawodawcy – „wiemy, że i tak tego nie rozumiecie i nie czytacie, więc jaka to różnica”.

Nie za bardzo sobie wyobrażam, aby ktokolwiek był w stanie ogarnąć tak obszerną ustawę zmieniającą tak wiele ustaw. Zwłaszcza że nie można się było oprzeć na uzasadnieniu (zawierało ono błędy, np. odnosiło się do przepisów o przejęciach, które wcześniej zostały przeniesione do „szybszej” ustawy o listach zastawnych), a trudno było cokolwiek wywnioskować z oceny skutków regulacji (zaledwie 21 stron). Mimo to szła ona przez parlament jak burza – trzy czytania odbyły się w dniach: 6, 11 i 13 lipca. Taki tryb procedowania wskazuje, że posłowie już się nawet nie kryją z tym, że nie czytają tekstów regulacji, nad którymi głosują. Że nie mają bladego pojęcia, w jakiej sprawie podejmują decyzje. Że w ogóle nie interesuje ich zawartość merytoryczna głosowanych projektów.

Jak mogło do tego dojść? Otóż pięć lat temu powstał projekt „Strategii rozwoju rynku kapitałowego”. Po usunięciu z niego najważniejszych założeń (czyli idei powstania w Warszawie centrum finansowania małych i średnich przedsiębiorstw dla całej UE oraz potrzeby podniesienia poziomu ładu korporacyjnego w spółkach kontrolowanych przez Skarb Państwa) strategia została formalnie przyjęta przez rząd, a następnie rozpoczęły się prace legislacyjne nad jej implementacją. Z uwagi na bogatą „bioróżnorodność” merytoryczną (tj. propozycje modyfikacji bardzo różnych ustaw w bardzo różnych zakresach) powstały pakiet zmian nazwany został warzywniakiem.

Niestety, warzywa te od samego początku były mocno zleżałe (jak pisałem powyżej, te najbardziej jędrne zostały ze strategii usunięte) i zaczęły się zwyczajnie psuć. Dlatego z czasem warzywniak w coraz większym stopniu zaczął przypominać kompostownik. A im bardziej go przypominał, tym więcej wrzucano tam regulacji „różnych”, których nie udało się podpiąć merytorycznie pod inne procesy legislacyjne, przez co projekt stawał się coraz bardziej obszerny objętościowo i merytorycznie, a jednocześnie coraz mniej spójny. Chyba najlepszą puentą było dodanie „bez żadnego trybu” podczas drugiego czytania w Sejmie zmiany w ustawie o podatku akcyzowym (od razu uspokoję, że nie chodziło o wprowadzenie akcyzy od zysków kapitałowych, ale o obniżenie akcyzy dla małych krajowych gorzelni) – nie tylko w sprzeczności z celem regulacji, ze zdrowym rozsądkiem, ale także z regulaminem Sejmu.

We wtorek odbyło się posiedzenie komisji senackiej (uczestniczyło w niej pięciu senatorów), która na debatę nad tą megaustawą poświęciła nieco ponad godzinę. Najprawdopodobniej Senat nie wykorzysta na analizę przysługującego czasu 30 dni, choć według mnie jest to z merytorycznego punktu widzenia najtrudniejsze wyzwanie w całej bieżącej kadencji. Senatorowie, podobnie jak posłowie, nie czuli potrzeby zgłębienia procedowanej materii, nie zainteresowali się nawet związkiem np. prawa o ruchu drogowym ze strategią rozwoju rynku kapitałowego. Nie wyrazili oburzenia objętością proponowanych zmian ani zawartością merytoryczną tego dokumentu, choć na te kwestie zwrócił uwagę dyrektor Biura Legislacyjnego Senatu.

Oczywiście omawiana ustawa zawiera wiele elementów, które powinny pozytywnie wpłynąć na rozwój polskiego rynku kapitałowego. Problem jednak w tym, że z uwagi na jej rozmiary i tryb procedowania nie jesteśmy w stanie tego ex ante ocenić. Obawiam się, że jeszcze przez długie miesiące lub nawet lata będziemy ze zdziwieniem odkrywać, jakie to zmiany się w tej ustawie znalazły i jakie mogą mieć konsekwencje. Dopiero po sporządzeniu tekstów ujednoliconych może się okazać, co faktycznie zostało uchwalone i jakie spowoduje skutki. Nie tak powinno wyglądać stanowienie prawa mającego w swym zamierzeniu realizować cele strategiczne.

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie