Sam bank inflacji nie zdusi

Przyczyn polskiej inflacji może być kilka. I wszystkie są równie istotne. Ale o skali wzrostu cen zdecydowała i nadal decyduje jedna z nich. Kampania wyborcza, która trwa bez przerwy.

Publikacja: 07.05.2023 21:00

Robert Morawski, specjalista ds. podatków

Robert Morawski, specjalista ds. podatków

Foto: fot. mat. prasowe

Pięć lat temu napisałem w „Parkiecie”, że jeśli „chcecie inflacji, będziecie ją mieli”. Spieszę od razu powiedzieć, że to nie był żaden proroczy tekst, bo ja po prostu analizowałem różne głosy pojawiające się w mediach, w tym m.in. głosy ekonomistów, którzy może byli po prostu znudzeni od lat trwającą względną stagnacją cenową i chcieli zwyczajnie odmiany w ramach osobliwego „wishful thinking”. Prawdopodobnie również wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby nie pandemia, w trakcie której ceny zaczęły momentami drastycznie spadać. Widmo kryzysu podkręciło powszechne marzenia o tym, żeby się „odkuć”.

Lokalnie i globalnie wystąpiło więc kilka czynników, które poprzedziły gwałtowny wzrost cen: stosunkowo długi okres ich stabilizacji, pandemia, chwilowe załamanie po okresie zrównoważonego wzrostu gospodarczego i... presja na zmianę. Ten ostatni czynnik, w istocie swej socjologiczny, potrzebował tylko iskry, która posłana w kierunku beczki prochu dała efekt obserwowany od ponad roku. Iskrą zaś była wojna.

Ta wojna trwa od kilkunastu miesięcy, ale sama inflacja zaczęła się piąć w górę dobre kilka miesięcy wcześniej. Widać to na wykresach wyraźnie i myślę, że podstawową praprzyczynę tego fragmentu „krzywej” stanowi efekt wyjścia z pandemii. Przecież dosypywanie pieniędzy do osłabionych covidem gospodarek nie mogło przejść bez echa. Wojna stała się akceleratorem tego procesu, jednak w obliczu koincydencji pozostałych czynników jej skutki dla inflacji nie były przemijające. Cokolwiek by o tej wojnie mówić, nie toczy się ona w skali globalnej...

I teraz przechodzimy do elementu kluczowego – polityki. Ma ona bowiem to do siebie, że w swej bardziej prymitywnej formie lubi ograniczać się do pieniędzy. Pandemia – płyną pieniądze. Ostra zima – są pieniądze. Taki problem, inny problem – posypmy to wszystko pieniędzmi. No i nadchodzą wybory – pieniądze, pieniądze, pieniądze... Znów muszę przypomnieć o tym porównaniu, że pożary politycy uwielbiają gasić benzyną!

Inflacja w tym roku nie wyhamuje, nawet jeśli lekko zdejmie nogę z gazu. Prezes banku centralnego nawet sto razy lepszy, od tego który jest, niczego nie zmieni. Mamy wybory i tę obecną inflację politycy postanowili regularnie spryskiwać napalmem w postaci kolejnych obietnic, funduszy i wsparć...

Pieniądze jeszcze długo będą spadać na głowy wyborców, którzy z zadartą do góry głową wolą łapać pojedyncze banknoty z tego „magicznego” deszczu, niż sprawdzać, ile są one naprawdę warte. Nie chciałbym być prorokiem, ale to właśnie uniesiona do góry głowa często jest przyczyną bolesnego upadku...

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie