Niepewny początek II kwartału

Nie minęło dużo czasu, a o minikryzysie bankowym rynki finansowe zaczęły zapominać. Przez chwilę szybki wzrost ceny CDS-ów Deutsche Banku niepokoił inwestorów, ale okazał się być reakcją na pojedynczą transakcję. Na rynku CDS-ów ograniczona płynność i handel OTC sprzyjają dziwnym ruchom.

Publikacja: 10.04.2023 21:00

Piotr Kuczyński analityk, DI Xelion

Piotr Kuczyński analityk, DI Xelion

Foto: fot. p. guzik

Zarówno FDIC (amerykański ubezpieczyciel depozytów), jak i Rezerwa Federalna pracowały nad zapewnieniem bezpieczeństwa depozytów w małych i średnich bankach oraz nad zmianą regulacji prawnych zwiększających bezpieczeństwo sektora bankowego. To uspokoiło nastroje. Co prawda z mniejszych banków do większych przepłynął duży strumień depozytów, ale w dniu pisania tekstu sytuacja wydawała się być stabilna.

Nie wszyscy podzielali tę opinię. Na przykład Jamie Dimon, szef JPMorgan Chase, ostrzegał, że kryzys wciąż trwa, a jego skutki będą przez długi czas odczuwane przez amerykańską gospodarkę. Czy tak będzie, czy może Dimon wszedł na drogę Doktora Zagłady, czyli Nouriela Roubiniego, który zapowiada za dziesięć lat upadek dolara? Tego oczywiście nikt nie wie, ale można próbować rysować liczne scenariusze.

Podczas ostatniej konferencji prasowej po posiedzeniu FOMC, kiedy to stopy procentowe w USA wzrosły o 25 pkt baz. (właściwie wszyscy tuż przed decyzją tego oczekiwali), Jerome Powell, szef Fedu, mówił, że zawirowania w sektorze bankowym zwiększają prawdopodobieństwo recesji w USA, bo banki będą ostrożniejsze w udzielaniu kredytów. Poza tym kilka miesięcy wcześniej mówił też o tym, czego wszyscy się obawiają i jednocześnie mają nadzieję: o mocnym ożywieniu w gospodarce Chin.

Rozpoczęliśmy bowiem II kwartał, a wraz z nim zwiększyło się przekonanie o nieuniknionym ożywieniu gospodarczym w Chinach. Co prawda pierwsze chińskie dane makro nie zachwycały, ale dotyczyły one jedynie albo I kwartału albo przełomu kwartałów. Wydaje się pewne, że władze chińskie zrobią wszystko, żeby rozruszać gospodarkę po okresie szaleńczej polityki zero covid.

Skąd ta dychotomia w poglądach na chińskie ożywienie? Stąd, że chiński popyt zwiększy ceny na rynkach surowcowo-towarowych, co utrudni walkę z inflacją. Może je zwiększyć nawet znacznie. Z drugiej zaś strony ożywienie chińskiej gospodarki pomoże gospodarkom zarówno w Europie, jak i w USA, bo zwiększy się chiński popyt na produkty z tego obszaru.

W najgorszym scenariuszu (wcale nie takim znowu nieprawdopodobnym) może się okazać, że ożywienie gospodarek w USA i w Europie duże nie będzie, za to wzrost inflacji będzie spory, co znacznie utrudni bankom centralnym walkę o jej ograniczenie. Może wręcz dojść do stagflacji (wysoka inflacja i słaby wzrost), co jak widać obecnie, bardzo grozi na przykład Polsce.

Można powiedzieć, że w tej wojnie z inflacją pierwszą walkę przegraliśmy, kiedy OPEC+ na początku kwietnia obniżył (nieoczekiwanie) wydobycie ropy. Cena natychmiast ruszyła na północ. Z okolic 65 dolarów za baryłkę (amerykańska WTI), kiedy to spadła pod wpływem problemów z bankami, cena powoli odzyskiwała teren, ale po decyzji OPEC+ wzrosła do okolic 82 dolarów. Ten poziom jest bardzo ważny z powodów technicznych, bo od listopada 2022 roku wielokrotnie powstrzymywał zapędy obozu „byków”. Jeśli zostanie przełamany, to następny opór jest dopiero w okolicach 94 dolarów. Nawiasem mówiąc, mam ciągle wrażenie, że cena ropy WTI jest manipulowana tak, żeby strategiczne rezerwy USA, opróżniane od marca 2022 roku, mogły zostać stosunkowo tanio odbudowane.

5 kwietnia na rynkach pojawił się sygnał, który może zwiastować zmianę nastawienia szerokich rzesz inwestorów. Do tej daty najważniejsze było to, żeby Fed przestał podnosić stopy procentowe. Na to podobno czekało mnóstwo pieniędzy gotowych ruszyć na rynek akcji. Już wcześniej ruszyła na północ cena złota, która po licznych sygnałach kupna pokonała 2000 dolarów za uncję.

W przedświąteczną środę sytuacja zaczęła się zmieniać. Kolejny słaby raport makro wystraszył popyt na rynku akcji. Po poniedziałkowym indeksie ISM dla sektora przemysłowego również indeks ISM dla usług w USA spadł mocniej niż tego oczekiwano. Spadały też subindeksy rynku pracy i cen. To oczywiście prowadziło w dół rentowności obligacji USA (czyli podnosiło ich ceny). Skoro rynki czekały na sygnał zakończenia podwyżek stóp, to takie dane powinny pomóc rynkowi akcji, a jednak indeksy spadały. Mało tego – słabe dane makro powinny osłabić dolara, a on się całkiem wyraźnie umacniał. Chyba jedynym wytłumaczeniem (oprócz realizacji zysków) było to, że płynęły kapitały na zakup obligacji USA, co umacniało dolara.

Jeden dzień takiej reakcji nie jest wystarczającym sygnałem do ogłoszenia zmiany nastawienia rynków. Dlatego też odpowiedź można było znaleźć w Wielki Piątek, kiedy to co prawda handlu ani w USA, ani w wielu krajach Europy nie było, ale w USA opublikowany został miesięczny raport z rynku pracy...

Felietony
Wspólny manifest rynkowy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Pora obudzić potencjał
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie