Zdaję sobie sprawę, że pisanie dobrze o sobie nie jest w naszej kulturze mile widziane, jest nawet pewnego rodzaju porozumienie: „o sobie źle albo wcale”. Pomimo to podejmę się trudnego zadania, bo tematów jest wyjątkowa obfitość. Dotyczą głównie „giełdowości” spółek oraz raportowania czynników ESG.
W obszarze związanym z notowaniem spółek zadziało się bardzo dużo, ale najważniejsze są propozycje zmian regulacyjnych zawartych w tzw. Listing Act. Są one pokłosiem wielu lat pracy, formułowania argumentów i żmudnego zbierania danych, którego zwieńczeniem było trwające rok badanie kosztów i korzyści emitentów związanych z notowaniem. Badanie to pozwoliło na przekazanie do Komisji Europejskiej wymiernych danych, a że z żadnego innego rynku KE nie była w stanie wydobyć podobnych informacji, musiała się oprzeć na tym, co przekazaliśmy.
Był to jeden z powodów, dla których pojawiła się bezprecedensowa w swej skali propozycja deregulacyjna obejmująca wiele wątków MAR, w tym dotyczących ograniczenia zakresu informacji wymagających publikacji, ułatwień w zakresie opóźniania publikacji informacji poufnej, uproszczenia list insiderów oraz zmniejszenia wysokości sankcji w odniesieniu do mniejszych spółek. Ponadto zawarte zostało tam wiele propozycji łagodzących wymogi w zakresie prospektu. Oczywiście w tak kompleksowej propozycji regulacji bardzo trudno jest wskazać autorów poszczególnych części, ale tak się składa, że w odniesieniu do jednego fragmentu jest to możliwe.
Otóż jako pierwsi zgłosiliśmy koncepcję możliwości dokonywania kolejnych emisji akcji przez notowane spółki bez konieczności sporządzania i zatwierdzania prospektu. Idea ta tylko pozornie wydaje się niebezpieczna – w swej istocie nie ogranicza ona poziomu bezpieczeństwa rynku i ochrony inwestorów (wszak o wszystkim wiedzą z raportów okresowych i bieżących, a o samej ofercie będą musieli przeczytać dosyć, aby podjąć decyzję inwestycyjną), choć bardzo poważnie ułatwia dokonywanie emisji (znika nieprzewidywalny czynnik czasu oczekiwania na decyzję zatwierdzającą prospekt). I właśnie dlatego spotkała się z bardzo pozytywnym przyjęciem, dzięki czemu w perspektywie dwóch lat możemy oczekiwać przewagi konkurencyjnej emitentów względem nienotowanych spółek polegającej na możliwości szybkiego pozyskiwania kapitału.
Wpływanie na regulacje unijne jest stosunkowo łatwe, pod warunkiem że dysponujemy argumentami i czasem. Przy czym ten czas mierzony jest w latach. Szczegółową analizę wpływu MAR na notowane spółki przeprowadziliśmy na przełomie lat 2019/2020, później było formalne zgłaszanie uwag, dosyłanie kolejnych argumentów, wydobywanie szczegółowych danych liczbowych, rozbrajanie kontrargumentów i wreszcie mamy na stole propozycję zmiany. Ale jeszcze trzeba dopilnować, żeby najważniejsze dla nas postulaty stamtąd nie zniknęły, regulacje muszą być formalnie przyjęte i musi upłynąć dwuletnie vacatio legis. Czyli nowe rozwiązania staną się obowiązującym prawem najprawdopodobniej na przełomie lat 2024/2025.