Daleki horyzont

Odbyło się walne zgromadzenie członków SEG-u. Tego typu wydarzenie nieodłącznie wiąże się z podsumowaniami, warto zatem napisać, co ważnego wydarzyło się w ostatnim czasie.

Publikacja: 22.03.2023 21:00

Dr Mirosław Kachniewski, prezes, SEG

Dr Mirosław Kachniewski, prezes, SEG

Foto: Fot. R. Gardziński

Zdaję sobie sprawę, że pisanie dobrze o sobie nie jest w naszej kulturze mile widziane, jest nawet pewnego rodzaju porozumienie: „o sobie źle albo wcale”. Pomimo to podejmę się trudnego zadania, bo tematów jest wyjątkowa obfitość. Dotyczą głównie „giełdowości” spółek oraz raportowania czynników ESG.

W obszarze związanym z notowaniem spółek zadziało się bardzo dużo, ale najważniejsze są propozycje zmian regulacyjnych zawartych w tzw. Listing Act. Są one pokłosiem wielu lat pracy, formułowania argumentów i żmudnego zbierania danych, którego zwieńczeniem było trwające rok badanie kosztów i korzyści emitentów związanych z notowaniem. Badanie to pozwoliło na przekazanie do Komisji Europejskiej wymiernych danych, a że z żadnego innego rynku KE nie była w stanie wydobyć podobnych informacji, musiała się oprzeć na tym, co przekazaliśmy.

Był to jeden z powodów, dla których pojawiła się bezprecedensowa w swej skali propozycja deregulacyjna obejmująca wiele wątków MAR, w tym dotyczących ograniczenia zakresu informacji wymagających publikacji, ułatwień w zakresie opóźniania publikacji informacji poufnej, uproszczenia list insiderów oraz zmniejszenia wysokości sankcji w odniesieniu do mniejszych spółek. Ponadto zawarte zostało tam wiele propozycji łagodzących wymogi w zakresie prospektu. Oczywiście w tak kompleksowej propozycji regulacji bardzo trudno jest wskazać autorów poszczególnych części, ale tak się składa, że w odniesieniu do jednego fragmentu jest to możliwe.

Otóż jako pierwsi zgłosiliśmy koncepcję możliwości dokonywania kolejnych emisji akcji przez notowane spółki bez konieczności sporządzania i zatwierdzania prospektu. Idea ta tylko pozornie wydaje się niebezpieczna – w swej istocie nie ogranicza ona poziomu bezpieczeństwa rynku i ochrony inwestorów (wszak o wszystkim wiedzą z raportów okresowych i bieżących, a o samej ofercie będą musieli przeczytać dosyć, aby podjąć decyzję inwestycyjną), choć bardzo poważnie ułatwia dokonywanie emisji (znika nieprzewidywalny czynnik czasu oczekiwania na decyzję zatwierdzającą prospekt). I właśnie dlatego spotkała się z bardzo pozytywnym przyjęciem, dzięki czemu w perspektywie dwóch lat możemy oczekiwać przewagi kon­kurencyjnej emitentów względem nienotowanych spółek polegającej na możliwości szybkiego pozyskiwania kapitału.

Wpływanie na regulacje unijne jest stosunkowo łatwe, pod warunkiem że dysponujemy argumentami i czasem. Przy czym ten czas mierzony jest w latach. Szczegółową analizę wpływu MAR na notowane spółki przeprowadziliśmy na przełomie lat 2019/2020, później było formalne zgłaszanie uwag, dosyłanie kolejnych argumentów, wydobywanie szczegółowych danych liczbowych, rozbrajanie kontrargumentów i wreszcie mamy na stole propozycję zmiany. Ale jeszcze trzeba dopilnować, żeby najważniejsze dla nas postulaty stamtąd nie zniknęły, regulacje muszą być formalnie przyjęte i musi upłynąć dwuletnie vacatio legis. Czyli nowe rozwiązania staną się obowiązującym prawem najprawdopodobniej na przełomie lat 2024/2025.

A zatem mamy do czynienia z procesem, który będzie trwać pięć lat i z takim horyzontem należy się liczyć przy pracy nad regulacjami unijnymi. Wprawdzie nie oznacza to, że przez cały ten czas nie zajmowaliśmy się niczym innym, ale na pewno wiązało się to z dużym zaangażowaniem emocjonalnym i niepewnością, bo w każdej chwili mogła pojawić się potrzeba pilnego działania. A przede wszystkim oznacza to, że trzeba się przygotować na odroczenie gratyfikacji o wiele lat, a to wymaga olbrzymiej stabilności funkcjonowania danej instytucji.

Dobra wiadomość jest taka, że tej asymetrycznej inwestycji czasowej i emocjonalnej wystarczy dokonać raz (o ile będzie udana). Dalsze inwestowanie ma już charakter bardziej symetryczny, bo wprawdzie wciąż podejmujemy działania, których owoce zbierzemy za kilka lat, ale na bieżąco owocują i owocować będą działania wcześniejsze. Dzięki temu mamy olbrzymi komfort podejmowania dalszych działań o charakterze długofalowym. Mogliśmy zainwestować w prace legislacyjne nad pakietem dotyczącym raportowania czynników ESG, co przekłada się na konkretne osiągnięcia w kontekście standardów raportowania czynników zrównoważonego rozwoju (ESRS).

Dla polskiego rynku kapitałowego najważniejszym obecnie polem bitwy jest określenie zawartości uproszczonych ESRS-ów, które tworzone są dla małych i średnich spółek stanowiących (wg wskazanych tam kryteriów) połowę warszawskiej giełdy. Poziom ujawnień tam określonych (zarówno w ujęciu bezwzględnym, jak i w relacji do podmiotów nienotowanych) determinować będzie, czy będziemy mieli falę debiutów czy delistingów. Od naszych sukcesów (lub porażek) zależeć będzie zatem skłonność spółek do obecności w publicznym obrocie po roku 2026 (kiedy regulacje te zaczną wobec nich w pełni obowiązywać). Mam nadzieję, że za rok będę mógł się podzielić kolejną porcją pozytywnych informacji, co będzie napawać otuchą w kontekście dalszego rozwoju rynku.

Felietony
Ile odliczać?
Felietony
Zbieranie danych do ESRS-ów
Felietony
Nowa epoka w prospektach?
Felietony
Altcoiny – między potencjałem a ryzykiem
Felietony
Dyskretny urok samotności
Felietony
LSME – duże wyzwanie dla małych spółek