Przepisanie dwóch kwot z jednego formularza do drugiego, wyliczenie dochodu lub straty i ustalenie kwoty 19-procentowej daniny wymaga mniej pracy długopisem niż rozliczenie tzw. ryczałtu – podatku, który przynajmniej w teorii jest najprostszym polskim podatkiem.
I tak też przedstawiają wiosną każdego roku opodatkowanie dochodów kapitałowych wszyscy ci, którym zależy na komercyjnym zainteresowaniu giełdą, rachunkami, inwestycjami i pomnażaniem pieniędzy. Świadomi, że kompleksowe omówienie problemów może narazić najlepszy nawet marketing na porażkę, starają się omijać podatkowe wątpliwości. Przypomina to momentami zachęcanie świeżo upieczonych kierowców do jazdy tylnonapędówką po krętych drogach. „Nie przejmuj się niczym! Masz systemy, które cię wspierają, więc ryzyko jest żadne!”. No i nie ma sensu mówić o zagrożeniach, bo to odbiera przyjemność. A zarówno jazda szybkim autem, jak i inwestowanie mają być łatwe i przyjemne...
Ignorowanie problemów podatkowych, które mogą się pojawiać przy okazji inwestowania, przekłada się na kilka popularnych poglądów, które krążą głównie w internecie. Pierwszy jest nawet sensowny: nie przejmuj się treścią PIT-8C, tylko przepisz kwoty w nim wskazane. Przecież informację o twoich dochodach wystawiła szacowna instytucja finansowa i to do niej, w razie błędu, możesz skierować roszczenia. W tym miejscu przypominam: postępowanie podatkowe jest wielokrotnie szybsze i prostsze niż ewentualne dochodzenie roszczeń od wystawcy PIT-8C, a to my odpowiadamy za swój własny podatek. I zwalanie winy na innych ma niewielkie znaczenie, gdy naliczają odsetki za zwłokę.
Drugi popularny pogląd, który się ostatnio kształtuje, jest znacznie bardziej niebezpieczny, a można go podsumować zdaniem: „w podatkach są zawsze wątpliwości, nie musisz ich rozumieć, czy sam rozstrzygać, skoro inni tego nie potrafią na 100 procent”. Tak, żyjemy w świecie aplikacji i informatyki, więc nie mamy obowiązku wiedzieć, jak co działa. Oczywiście problemy podatkowe, kontrole czy konieczność tłumaczenia przed urzędnikiem nie pojawiają się często, więc tak jak w tylnonapędówce, lepiej czuć satysfakcję, niż zagłębiać się w złożoność mechanizmów. Przecież nie przy każdej drodze rosną drzewa, na których możemy się rozbić! Ktoś miał problem? To pewnie przypadek...
I tak od lat spuszczamy zasłonę milczenia na problemy z rozliczeniem podatków od dochodów kapitałowych. Tuszujemy problemy systemowe i pułapki w przepisach oraz mydlimy oczy hasłem: „ciesz się, że płacisz podatki z giełdy, bo to oznacza, że na niej zarabiasz”! Żadna instytucja finansowa nie wzywa swoich klientów na „serwis”, nawet jeśli występują błędy w rozliczeniach i nie prowadzi bezpłatnych kampanii, po których użytkownicy PIT-ów mogą poczuć się bezpieczniej. Jeśli wam z tego wszystkiego wyjdzie refleksja, że jazda szybszym samochodem jest jednak czymś innym niż temat podatków w inwestowaniu, to przepraszam. Na swoje usprawiedliwienie powiem tylko jedno – w reklamach produktów inwestycyjnych często pokazuje się szybkie samochody, ale nigdy nie pokazuje się wypadków!