Fed coraz bardziej jastrzębi

Można powiedzieć, że w lutym obóz byków na Wall Street przegrał z niedźwiedziami. Indeksy giełdowe spadły, a dolar zdecydowanie się umocnił.

Publikacja: 09.03.2023 21:00

Piotr Kuczyński, analityk, DI Xelion

Piotr Kuczyński, analityk, DI Xelion

Foto: Fot. P. Guzik

Wiara w miękkie lądowania gospodarki USA powoli zanikała, ale nie była jeszcze na poziomie zero. Za to zdecydowanie rośnie obawa, że Fed będzie podnosił stopy jeszcze przynajmniej trzy razy (rynek wycenia 5,5 proc.), a być może nawet do 6 proc. (to najbardziej pesymistyczne i rzadkie prognozy).

Z tego wynika, że Fed może wprowadzić gospodarkę USA w łagodną recesję, co obniży dochody spółek i spowoduje, że obecne wyceny akcji są za wysokie. Takie obawy na rynku powoli już widać we wskaźniku CNN (ekstremalny strach – ekstremalna chciwość). Obecnie wskaźnik jest na polu „neutralnie”. Z tego wniosek, że oczekiwanie miękkiego lądowania gospodarki jeszcze nie wygasło i może w każdej chwili znowu odżyć.

Podczas tej korekty na rynku walutowym i akcji, bo to była korekta i daleko jej było do kontynuacji bessy, właśnie wypowiedzi członków Fedu miały największy wpływ na nastroje. Mówili oni o konieczności walki z uporczywą inflacją oraz odpornym rynku pracy, którego stan nie pogarsza się mimo podwyżek stóp procentowych.

Poza tym na rynek napływały dane makro, które mogły niepokoić. Szczególnie zaniepokoił indeks PCE (wskaźnik osobistych wydatków konsumpcyjnych Amerykanów), bo jest podobno ulubionym wskaźnikiem Fedu. Okazało się, że zarówno na poziomie głównej liczby, jak i w jego bazowej mierze dynamika wzrostu wydatków wzrosła, a przecież oczekiwano spadku.

Niepokoił też raport o inflacji CPI. W USA spadła, ale spadek był niewielki (zamiast spadku z 6,5 proc. do 6,2 proc. było 6,4 proc.). Nawiasem mówiąc, nieoczekiwane wzrosty inflacji w Hiszpanii, Holandii i Francji też rodziły niepokój o losy dezinflacji. To na razie dane z jednego miesiąca, ale można powiedzieć, że zapaliło się żółte światło. Rynki inflacji amerykańskiej się nie wystraszyły, ale potem zaczęli się pojawiać mówcy z Fedu z bardzo jastrzębim przekazem i to rynek akcji dobiło, a dolara umocniło.

Wielu ekspertów obawia się, że mocniejsze wejście Chin na rynek surowców znacznie utrudni walkę z inflacją. Podczas dorocznej sesji chińskiego parlamentu (początek 6 marca) władze Chin wyznaczyły niezbyt ambitny cel wzrostu gospodarczego (5 proc., a nie prognozowane 6 proc.). To nieco nastroje uspokoiło, ale ja uważam, że zapowiadane 5 proc. też może nieźle podnieść ceny surowców.

Jeśli banki centralne będą ortodoksyjnie walczyły z inflacją podażową (tą zewnętrzną), podnosząc stopy procentowe do bardzo wysokich poziomów, to rzeczywiście doprowadzą świat zachodni do recesji. To jest coraz poważniejsze zagrożenie. Według mnie (tu jestem w mniejszości) Rada Polityki Pieniężnej dobrze robi, nie idąc tą drogą (stopy pozostały na poziomie 6,75 proc.).

Wydawało się, że (tymczasową) kropkę nad „i” postawił 7 i 8 marca Jerome Powell, szef Fedu, podczas wystąpień przed komisjami Senatu i Izby Reprezentantów USA (co pół roku ma taki obowiązek). Były bardzo jastrzębie – mówił, że dane makro są zdecydowanie lepsze od oczekiwań, co prowadzić powinno do wyższego od dotychczasowych prognoz poziomu stóp procentowych i zwiększenia skali podwyżek.

Umocnienie dolara po tych wypowiedziach było potężne, a indeksy na Wall Street zanurkowały. To nie znaczy jednak, że wracamy do bessy. Byki z niedźwiedziami toczą dyskusję na temat tego, czy podwyżki są już zdyskontowane w cenach akcji. Dane z USA o inflacji lutowej (15 marca) i z rynku pracy (10 marca) mogą dać wskazówkę, która chwilowo rozstrzygnie tę dysputę.

Ofiarą mocniejszego dolara są oczywiście złoto i obligacje. Ten kierunek na rynku walutowym jest też bardzo niekorzystny dla rynków rozwijających się. W Polsce złoty tracił wyraźnie do dolara, ale zmiany do euro były raczej kosmetyczne, co dobrze o naszej walucie świadczyło. Jednak przed posiedzeniem EBC 16 marca (oczekiwana podwyżka o 50 pkt baz. i nadal jastrzębi komunikat) kurs powinien odrobić część strat.

Na GPW niestety znów rozwijał się bankowy horror. Rzecznik TSUE przedstawił opinię na temat możliwości żądania przez banki wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału w przypadku unieważnienia umowy frankowej. W skrócie: bankom nic się nie należy, a kredytobiorcy mogą pozywać banki o dodatkowe opłaty. Za kilka miesięcy TSUE podejmie decyzję, która zazwyczaj, ale nie zawsze, jest spójna z opinią rzecznika.

Ta opinia rzecznika zrodziła wypowiedzi mówiące o stratach banków z tego powodu, sięgających nawet ponad 200 mld zł. Ja nie jestem zwolennikiem masowego unieważniania umów o kredyt frankowy, ale uważam te oceny za przesadzone. Wyrok TSUE bezpośrednio nowych strat bankom by nie przysporzył, ale znacznie zwiększyłby liczbę spraw w polskich sądach i to rzeczywiście uderzyłoby w banki.

Generalnie uważam, że problem kredytów frankowych powinien być rozwiązany „od góry” – ustawą. Rządzący się do tego nie palą – nie chcą antagonizować 20 proc. zadłużonych, zapominając o 80 proc. (złotowych). Poza tym rządzący zastawiają pułapkę – jeśli przegrają wybory, to kryzys bankowy uderzy w nowy rząd...

Pojawiły się też obawy o to, że podobny los czeka kredyty oparte o wskaźnik WIBOR. Powodem ma być to, że wykryto niewłaściwe wyliczenie wskaźnika na jednym z czterech poziomów (w kilku przypadkach). Nie muszę pewnie dodawać, że rozpętanie histerii WIBOR-owej dramatycznie zaszkodziłoby GPW (i polskiej gospodarce). Tyle tylko, że rządzący i ten problem lekceważą.

Podsumowując, można jeszcze powiedzieć, że w Warszawie doskonale ma się rynek średnich i małych spółek. Powód jest oczywisty – nawet mniejszym kapitałem można szybko ceny akcji podnieść, a akcje były potężnie przecenione. To kwestia mechaniki rynku oraz braku skarbu państwa w akcjonariacie tych firm.

Jednak zapowiedź znacznego spowolnienia gospodarczego w Polsce – projekcja inflacji NBP mówi, że z 50-proc. prawdopodobieństwem wzrost PKB w 2023 r. znajdzie się w przedziale od minus 0,1 do plus 1,8 proc. rok do roku – stawia niewątpliwie mały znak zapytania nad tą hossą, bo to przecież mniejsze spółki najmocniej odczuwają spowolnienie gospodarcze.

Felietony
Pora obudzić potencjał
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Felietony
Kurs EUR/PLN na dłużej powinien pozostać w przedziale 4,25–4,40
Felietony
A jednak może się kręcić. I to jak!
Felietony
Co i kiedy zmienia się w rozporządzeniu MAR?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Felietony
Dolar na fali, złoty w defensywie
Felietony
Przyszłość płatności bankowych w Polsce