Część z nich już weszła w życie, część jest w finalnej fazie legislacji, a część regulacji nabrała nowego życia wskutek zmiany otoczenia gospodarczego.
Zacznijmy od przepisów, które już funkcjonują, a konkretnie od zmian w KSH, które weszły w życie w październiku ubiegłego roku i – jak dotąd – zmieniły zaskakująco niewiele. Pomimo półrocznego vacatio legis i kilku miesięcy obowiązywania nowych przepisów nie widać ich wykorzystania na dużą skalę. Dla przypomnienia – chodzi o formalne tworzenie grup kapitałowych oraz o zmianę relacji między organami spółek.
Oczywiście grupy kapitałowe funkcjonowały już wcześniej, ale KSH daje teraz możliwość formalnego utworzenia grupy, dzięki czemu zmienia się cel funkcjonowania spółek zależnych. Dotychczas spółki córki (i ich władze) były zobowiązane do działania na rzecz tychże spółek, a nie na rzecz matki czy całej grupy. Teraz mamy możliwość, aby celem funkcjonowania spółek zależnych była maksymalizacja korzyści grupy, co jednak wiąże się z koniecznością ochrony akcjonariuszy mniejszościowych, wierzycieli czy innych grup interesariuszy. A to z kolei wiąże się z kosztami dla matki, więc może się okazać, że podmioty dominujące niekoniecznie będą chciały skorzystać z nowych regulacji i być może będą wolały zarządzać grupami po staremu.
Drugi wątek zmian w KSH to dodatkowe uprawnienia dla rad nadzorczych i związane z tym nowe obowiązki dla zarządów. Rady mogą żądać informacji od dowolnej osoby w spółce, a zarząd z własnej inicjatywy zobowiązany jest informować radę o wszystkim, co jest ważne. Dodatkowo rada ma prawo zasięgnąć opinii zewnętrznej (i zapłacić za nią z pieniędzy spółki) bez pośrednictwa zarządu. Zmiany te wydają się słuszne, jednak nieuchronnie prowadzić będą do konfliktu między organami spółki. Dlatego niezbędne wydaje się doprecyzowanie tych kwestii na poziomie statutu, z czego dotychczas emitenci korzystali stosunkowo rzadko.
Niedoskonałości regulacyjne w połączeniu z niedoskonałością ludzkiej natury powodują, że im większa spółka i im bardziej przejrzysta informacyjnie, tym więcej mamy potencjału do konfliktów. Dlatego różnego rodzaju spory korporacyjne stosunkowo często dotyczą spółek giełdowych, a z uwagi na ich wymogi informacyjne konflikty takie stają się bardzo medialne, co dodatkowo podnosi temperaturę. Tym ważniejsze jest, aby w jak największym stopniu ograniczać potencjał do powstawania sporów, a jeśli się one pojawią – jak najszybciej reagować.