Inflacja, recesja, eksmisja?

Mamy wysoką inflację, do bram puka recesja. Najczęściej o takich zjawiskach ekonomicznych myślimy jednoznacznie negatywnie, ale warto się zastanowić, czy można z nich wyłowić jakieś pozytywne aspekty.

Publikacja: 24.08.2022 21:00

Mirosław Kachniewski prezes zarządu SEG

Mirosław Kachniewski prezes zarządu SEG

Foto: materiały prasowe

Jest to oczywiście szukanie jakiejś radości poprzez łzy, ale skoro „taki mamy klimat” gospodarczy, to jakoś się musimy w tej sytuacji odnaleźć.

Inflacja na poziomie dwucyfrowym to dla gospodarki olbrzymi cios, szczególnie dotkliwy dla osób, które dotychczas nie miały doświadczenia z takim zjawiskiem. Będziemy się zmagać z chaosem cen, będziemy musieli uwzględniać wartość pieniądza w czasie nawet w krótkoterminowych relacjach biznesowych, będziemy musieli formułować klauzule inflacyjne we wszystkich umowach. Jednak pomimo tych problemów jestem w stanie znaleźć pozytywy.

Problemem bowiem jest nie tyle sama inflacja, ile powody, dla których ona się pojawiła. I mnie bardziej bolał brak inflacji pomimo sztucznego pompowania w gospodarkę grubych miliardów złotych. Obawiałem się bowiem, że takie morze pieniędzy musi doprowadzić do poważnego wzrostu cen, że kiedy tama puści, uderzy w nas fala hiperinflacji. Dlatego z dwojga złego wolę, aby ta fala inflacji się spłaszczyła, abyśmy doświadczyli inflacji wcześniej, aby trwała ona dłużej, ale za to na poziomie nie wyższym niż kilkanaście procent, który wydaje się jeszcze jakoś zarządzalny.

Drugi obszar, gdzie można szukać pocieszenia, to potencjał rozwoju rynku kapitałowego. Jako że oprocentowanie lokat bankowych będzie najprawdopodobniej przez najbliższe lata zdecydowanie niższe od inflacji, pieniędzy w bankach będzie coraz mniej, a zatem działalność kredytowa będzie ograniczana. W perspektywie kilkunastu miesięcy dojdzie do sytuacji, kiedy coraz więcej podmiotów będzie miało coraz większe problemy z finansowaniem dalszego rozwoju. I wówczas – niezależnie od poziomu wycen na rynku – będą się musiały zdecydować na emisje akcji.

Będziemy zatem świadkami sytuacji podobnej jak w latach 90., kiedy publiczna emisja akcji dawała jedyną szansę na pozyskanie finansowania, z jedną wszakże różnicą. Wówczas bariery wejścia na rynek kapitałowy były bardzo niskie, co zresztą było przyczyną obecnego stanu rynku. Na giełdzie pojawiły się setki spółek, które nie powinny być notowane z uwagi na wielkość (przypomnę, że obecnie średnia kapitalizacja – mierzona medianą – spółek giełdowych to zaledwie ok. 30 mln euro) czy strukturę akcjonariatu (częsta dominacja pojedynczych inwestorów, co ma określony wpływ na płynność, a zatem także na wyceny).

Dziś te bariery są na dużo wyższym poziomie, przez co nowych spółek na rynku wiele się nie pojawi. Jednak dla emitentów – i tak ponoszących olbrzymie koszty związane z notowaniem – nowa emisja akcji będzie stosunkowo prosta i tania. Zwłaszcza gdyby wdrożona została promowana przez SEG idea emisji nowych akcji spółek już notowanych bez konieczności sporządzania prospektu (o losach tej inicjatywy dowiemy się na początku grudnia).

A co zrobią mniejsze spółki, które nie będą w stanie pokonać bariery wejścia na publiczny rynek kapitałowy? One dostaną za nieco ponad rok możliwość bezprospektowych emisji w ramach crowdfundingu do poziomu 5 milionów euro, co przecież dla małej spółki może być bardzo dużym zastrzykiem kapitału.

Wysoka inflacja nie musi więc być dla nas straszna (choć oczywiście lepiej, żeby jej nie było), gorzej natomiast będzie, jeśli nawiedzi nas recesja. Byłoby to bowiem zjawisko gospodarcze, z którym większość menedżerów nie spotkała się jeszcze w swoim życiu zawodowym. Nawet jeśli ktoś pamięta okres transformacji systemowej, to – pomimo spadku PKB – nie była to recesja w normalnym rozumieniu tego słowa. Olbrzymi odłożony popyt, olbrzymi zapał społeczeństwa, olbrzymie możliwości rozwojowe – to były motory napędowe, których dziś nie mamy.

Największym jednak problemem, który zaczyna majaczyć na horyzoncie, jest kryzys nieruchomościowy. Gdyby inflacja, recesja i wzrost cen energii doprowadziły do tego, że pokaźna część osób nie będzie w stanie pokrywać kosztów mieszkań na dotychczasowym poziomie i zaczęła szukać tańszych opcji (lub wręcz zaprzestała regulowania swoich zobowiązań), to strąceni zostaniemy do prawdziwego piekła gospodarczego. I w takim scenariuszu trudno będzie znaleźć jakiekolwiek pozytywne okruchy.

Pozostaje mieć nadzieję, że jednak recesja nas ominie, względnie będzie na tyle łagodna lub krótkotrwała, że nie zdewastuje gospodarki, a w szczególności nie wywoła kryzysu nieruchomościowego. Że jedynym poważnym problemem gospodarki będzie długotrwała wysoka inflacja.

Felietony
LSME – duże wyzwanie dla małych spółek
Felietony
Złoty wciąż ma potencjał do aprecjacji, ale w wolniejszym tempie
Felietony
Jak wspominam debiut WIG20
Felietony
Wszystko jest po coś i ma znaczenie
Felietony
Znieczulica regulacyjna
Felietony
DORA – kluczowe wyzwania w zakresie odporności cyfrowej instytucji finansowych