Letnia hossa omija Warszawę

Od wielu tygodni zapowiadałem, że lato może być dobre dla rynku akcji i rzeczywiście tak się stało.

Publikacja: 08.08.2022 21:00

Piotr Kuczyński, analityk DI Xelion

Piotr Kuczyński, analityk DI Xelion

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

Lipiec był najlepszym miesiącem na Wall Street w 2022 roku (a nawet od listopada 2020 roku). Po drodze były parodniowe korekty, ale końcówka po posiedzeniu FOMC była niezwykle „bycza”. Również początek sierpnia był korzystny dla posiadaczy akcji.

Indeksom pomagały raporty kwartalne dużych spółek z sektora FAANG. Co prawda Meta (Facebook) zawiódł, ale Amazon, Apple i Microsoft dały bardzo optymistyczne prognozy, co właśnie doprowadziło do wzrostu indeksów. Nawiasem mówiąc, oczekiwania były tak zaniżone, że ich przekroczenie było łatwe. W sierpniu wpływ tego czynnika będzie bliski zera.

Na rynku akcji w Polsce sytuacja była dużo gorsza. W lipcu WIG20 wypracował niewielką zwyżkę, ale był o wiele słabszy nie tylko od indeksów w USA, ale i od niemieckiego XETRA DAX. WIG20 usiłował się wybić z klina spadkowego, czym otworzyłby sobie drogę do poziomu 1980 pkt, ale w sierpniu zawrócił i znowu nie udało mu się pokonać kluczowego oporu na poziomie 1740 pkt. Nieco szkodziło mu odejmowanie dywidendy od ceny akcji dużych spółek, ale i bez tego nasz rynek był słaby. Zakładam jednak, że mimo tej słabości sygnał kupna w końcu się pojawi.

Zwracało uwagę przede wszystkim zachowanie rynku polskich (i nie tylko polskich) obligacji. Od paru miesięcy twierdziłem (i twierdził też Xelion jako instytucja), że akumulowanie obligacji może być dobrym pomysłem. Czekamy przecież na spowolnienie gospodarcze, a to obniża rentowność obligacji (zwiększa ich ceny) zarówno w USA, jak i w Europie.

W Polsce formacja głowy z ramionami zapowiadała zmniejszenie rentowności papierów dziesięcioletnich w okolice 4,8 proc., ale już teraz spadek z ponad 8 proc. w okolice 5,5 proc. jest naprawdę duży. Widać to zresztą już w notowaniach jednostek uczestnictwa funduszy dłużnych. Miesięczne zyski po 5–7 proc. na rynku obligacji nie należą do często osiąganych.

Rynek walutowy w Polsce umacniał złotego przez dwa tygodnie, ale 26 lipca z kontynuacją 27 złotych (czyli zgodnie z określeniem profesora Sławińskiego „turbo-euro”) oberwał po głowie. Powodem był… gaz. Cena na giełdzie w Holandii wzrosła ze 154 euro za MWh 19 lipca do ponad 200 euro (chwilami nawet 215 euro) właśnie 26 i 27 lipca. Potem złoty znowu jednak zyskiwał i dopiero doskonały raport z rynku pracy w USA, umacniając dolara, zahamował tę aprecjację.

Uważam jednak, że jeśli Fed zacznie zmiękczać swoje „jastrzębie” przesłanie to kurs EUR/USD ruszy do góry (oporem jest 1,0278 USD), a to doprowadzi USD/PLN do pokonania poziomu 4,60 PLN (poważne wsparcie), co może szybko doprowadzić kurs do poziomu 4,40 PLN, a to oczywiście umocniłoby też złotego do euro i franka.

Na razie jednak zmiękczania stanowiska przez Fed nie zauważyłem. W lipcu stopy wzrosły o 75 pkt baz. (do 2,25–2,5 proc.). Przeważają opinie, że konferencja Powella po posiedzeniu FOMC miała nieco „gołębi” wydźwięk, co doprowadziło do znacznego zwiększenia tego dnia skali zwyżek indeksów. Ja się z tą oceną nie zgadzam.

Powell powtórzył to, co mówi od dawna. Twierdził, że inflacja jest zbyt wysoka (9,1 proc.), że nadrzędnym celem Fedu jest jej szybkie stłumienie. Mówił też, że na rynku pracy (który zgodnie z prawem jest jednym z mandatów Fedu) nie widać złych sygnałów. Uważał, że ścieżka zaproponowana przez FOMC w czerwcu zapewni gospodarce miękkie lądowanie (spowolnienie bez recesji i ograniczenie inflacji). Twierdził, że USA unikną recesji – chociaż już następnego dnia zobaczyliśmy, że technicznej recesji nie uniknęły (dwa kwartały spadku kwartał do kwartału).

Powiedział też, że we wrześniu (w sierpniu posiedzenia nie ma) czeka nas duża podwyżka stóp (nie precyzował, co to znaczy – czy 50 czy 75 pkt baz.). Gdzie tu jest łagodny ton? Ja go nie widzę. Jedyny „gołębi” akcent, który dostrzegłem, to stwierdzenie, że na koniec roku stopy wyniosą „31/4 do 3,5 proc.” (dokładnie tak powiedział). Z tego wynikałoby, że po podwyżce wrześniowej stopy już mogą nie rosnąć albo będą rosły znikomo.

Następne posiedzenie FOMC będzie miało miejsce dopiero 21 września, ale w końcu sierpnia (25–27) odbędzie się sympozjum w Jackson Hole, podczas którego Fed często zdradza swoje zamiary na resztę roku. Przed publikacją miesięcznego (za lipiec) raportu z rynku pracy w USA mówiło się, że właśnie podczas tego sympozjum Fed pokaże swoje „gołębie” oblicze, czyli dokona zwrotu (z upodobaniem nazywanego w Polsce angielskim słowem „pivot”). Po doskonałych danych z rynku pracy (zadziwiająco doskonałych) te oczekiwania zmniejszyły się jednak do zera.

Sytuacja po lipcu bardziej sprzyja (globalnie) obozowi „byków”, ale nie można zakładać, że niczego złego rynki już w tym roku nie zobaczą. Wiele może się jeszcze wydarzyć i co prawda sierpień nadal może być niezły, ale co będzie we wrześniu (statystycznie najgorszy miesiąc dla akcji na Wall Street) tego nikt nie wie. Sprawa wizyty Nancy Pelosi, spikerki Izby Reprezentantów, na Tajwanie pokazuje, że przed wyborami w USA (8 listopada) wiele się może jeszcze w geopolityce wydarzyć.

Felietony
Nowa epoka w prospektach?
Felietony
Altcoiny – między potencjałem a ryzykiem
Felietony
Dyskretny urok samotności
Felietony
LSME – duże wyzwanie dla małych spółek
Felietony
Złoty wciąż ma potencjał do aprecjacji, ale w wolniejszym tempie
Felietony
Jak wspominam debiut WIG20