Infrastruktura krytyczna

Tworzeniu wymogów raportowania czynników zrównoważonego rozwoju powinno towarzyszyć skonstruowanie odpowiednich narzędzi IT, które umożliwią łatwiejsze spełnienie tych obowiązków.

Publikacja: 20.07.2022 21:00

Infrastruktura krytyczna

Foto: materiały prasowe

Jak pisałem w poprzednich felietonach, finalizowane są prace nad tzw. ESRS-ami, czyli europejskimi standardami raportowania czynników zrównoważonego rozwoju. Zakres nowych obowiązków sprawozdawczych będzie olbrzymi, a czasu na przygotowania będzie bardzo mało. Brak odpowiedniej infrastruktury wspomagającej wypełnienie nowych wymogów spowoduje, że w praktyce nie da się ich zrealizować.

Bardzo pilny tryb prac powoduje, że dramatycznie rosną dwa ryzyka. Pierwsze z nich dotyczy samej treści nowych standardów. Wszak MSSF-y powstawały dekadami, a ESRS-y (koncepcyjnie dużo trudniejsze) powstaną w ciągu kilkunastu miesięcy. Drugie wielkie ryzyko dotyczy wdrożenia – wprawdzie termin został finalnie przesunięty i pierwszym okresem sprawozdawczym będzie rok 2024, ale zaledwie kilkanaście miesięcy na przygotowanie się do tak rewolucyjnej zmiany zakresu raportowania będzie wyzwaniem ekstremalnym. Pomysłodawcy wskazują, że na początku raportować będą tylko największe spółki giełdowe (na rynku polskim to ok. 150 emitentów), ale mnie to nie uspokaja. Po pierwsze bowiem, już rok później te obowiązki obejmą wszystkie spółki (w pewnym uproszczeniu) zatrudniające powyżej 250 pracowników, czyli w Polsce dotyczyć to będzie ok. 3600 podmiotów, z których zdecydowana większość nie ma żadnych kompetencji w obszarze raportowania. Po drugie natomiast, duże spółki wymuszą na małych raportowanie, zanim dotknie ich wymóg regulacyjny.

I tu przechodzimy do kwestii najważniejszej – w teorii mniejsze spółki powinny być objęte nowymi wymogami sprawozdawczymi później i według łagodniejszych standardów. Ale z drugiej strony duże spółki zobowiązane są do raportowania całego łańcucha wartości, a przecież wśród dostawców i odbiorców będą też małe podmioty. I możliwe są dwa rozwiązania: albo standard zbierania danych będzie jednolity w ramach całego łańcucha wartości, albo ESRS-y nie spełnią swojego celu (jakim jest zgromadzenie kompletnych i rzetelnych danych), bo duże podmioty ulokują „brudną” działalność u swoich mniejszych dostawców, objętych łagodniejszymi wymogami.

Wiele wskazuje na to, że przeważać będzie ta pierwsza opcja – duże międzynarodowe koncerny od lat się do tego przygotowują, duże instytucje finansowe również. Pojawia się zatem pytanie, co zrobić, aby mniejsze firmy były w stanie sprostać temu zadaniu. Jedyną sensowną koncepcją wydaje się stworzenie centralnej infrastruktury, dzięki której możliwe byłoby stosunkowo łatwe wypełnienie nowych wymogów. Największe problemy bowiem dotyczą zbierania danych od małych spółek w łańcuchu wartości i odpowiedni system IT mógłby je łatwo rozwiązać.

System taki powinien umożliwiać dowolnej firmie zalogowanie i uzupełnienie danych wymaganych ESRS-ami. Powinien być maksymalnie przyjazny dla użytkownika, tj. wskazywać, skąd wziąć dane, przyjmować możliwie łatwo dostępne dane (np. z faktury za prąd) i sam powinien wyliczać bardziej skomplikowane wskaźniki na podstawie danych źródłowych. Co więcej, system powinien automatycznie tagować dane w XBRL (bo w takim języku będą publikowane raporty pod ESRS-ami), aby już na etapie tworzenia raportów algorytmy mogły łatwo identyfikować i przetwarzać konkretne dane. Z kolei każda firma zobowiązana do raportowania powinna mieć możliwość wykorzystania tego systemu do zmapowania łańcucha wartości, a system sam mógłby wyliczać finalne dane do publikacji, wykorzystując dane wprowadzone przez poszczególne spółki w ramach łańcucha wartości.

Opracowanie takiej centralnej infrastruktury miałoby wiele zalet. Po pierwsze, na pewno wielokrotnie taniej będzie zbudować jeden wspólny system, niż tysiące podobnych rozwiązań na potrzeby kilkudziesięciu tysięcy podmiotów raportujących i wielokrotnie większej rzeszy firm w ramach łańcuchów wartości. Po drugie, dane w ramach jednego systemu będą bardziej kompletne i wiarygodne niż w wielu oddzielonych od siebie systemach. Po trzecie, z perspektywy małych spółek dużo prościej byłoby wprowadzać dane do jednego systemu niż do odrębnych (i różnych w swej konstrukcji) systemów poszczególnych kontrahentów. I po czwarte wreszcie, z perspektywy samych podmiotów raportu­jących łatwiej byłoby polegać na jednym centralnym systemie, niż tworzyć swoje odrębne rozwiązania, wyważając przy tym drzwi wielokrotnie wcześniej otwierane przez innych.

Z drugiej strony brak takiego centralnego systemu sprawi, że cała idea ESRS-ów stanie się wątpliwa. Nawet jeśli dany podmiot raportujący będzie działał w dobrej wierze i będzie chciał z pełną determinacją dążyć do ujawnienia wszelkich danych, to zwyczajnie nie będzie ich w stanie zebrać. Gromadzenie danych w różnych systemach prowadzić będzie do tego, że część z nich zostanie pominięta przy agregacji, a niektóre dane mogą zostać policzone wielokrotnie. A jeśli ktoś będzie działał w złej wierze, to zawsze będzie mógł wykorzystać brak takiego systemu jako pretekst do ograniczenia zakresu raportowania.

Stworzenie centralnej infrastruktury do raportowania ESRS-ów wydaje się absolutnie krytyczne. Jako SEG zwracamy na to uwagę w ramach prowadzonych obecnie konsultacji. Mam nadzieję, że po zakończeniu prac nad samymi standardami EFRAG rozpocznie prace nad stworzeniem systemu umożliwiającego ich implementację. Jeśli nie, to może się okazać, że rewolucja w raportowaniu nie przyniesie zakładanych rezultatów.

Felietony
Altcoiny – między potencjałem a ryzykiem
Felietony
Dyskretny urok samotności
Felietony
LSME – duże wyzwanie dla małych spółek
Felietony
Złoty wciąż ma potencjał do aprecjacji, ale w wolniejszym tempie
Felietony
Jak wspominam debiut WIG20
Felietony
Wszystko jest po coś i ma znaczenie