W przeprowadzonym kilka miesięcy temu sondażu opinii publicznej dla jednego z krajowych dzienników na pytanie dotyczące największych obaw Polaków w nowym roku jedną z najczęściej wymienianych była ta dotycząca wzrostu inflacji. Kryzys kojarzy się wielu Polakom z rosnącymi cenami, co prawdopodobnie wynika z doświadczeń transformacji. Zazwyczaj jednak w rozwiniętych gospodarkach rynkowych spowolnienie gospodarcze jest jednym z głównych czynników zmniejszających presję inflacyjną, co zresztą widoczne jest po ostatnich odczytach indeksów cen w krajach strefy euro czy USA.
W Polsce inflacja w ciągu najbliższych miesięcy najprawdopodobniej spadnie w okolice celu inflacyjnego NBP na poziomie 2,5 proc., pierwszy raz od września 2007 r. W najnowszej projekcji NBP wskazuje, że w perspektywie kolejnych dwóch lat inflacja może wzrosnąć do 4 proc. w wyniku wzrostu kosztów pracy i cen dóbr importowych. Powstaje więc pytanie, które pojawia się przy okazji każdego cyklu koniunkturalnego: kiedy podnieść stopy procentowe banku centralnego, aby nie dopuścić do nadmiernego wzrostu inflacji w przyszłości?
W opublikowanym niedawno artykule „Przemyślenia nad polityką makroekonomiczną” (O. Blanchard et al.) przedstawiono w nowym świetle strategię celu inflacyjnego banku centralnego. Zdaniem autorów tekstu obecny cel EBC na poziomie 2 proc. może być nieadekwatny do panujących warunków makroekonomicznych.
W tym kontekście zapewne również cel NBP na poziomie 2,5 proc. zostałby uznany przez autorów za zbyt ambitny jak na gospodarkę rozwijającą się. Postulat zwiększenia celu największych banków centralnych do poziomu 4 proc. jest zdaniem autorów jednym z możliwych rozwiązań, dzięki którym w przyszłości będzie można uniknąć m.in. pułapki płynności czy sytuacji, w której stopy procentowe bliskie zera mają ograniczony wpływ na decyzje konsumentów. Niestety, patrząc się na doświadczenia wielu krajów z poprzednich dziesięcioleci, zwiększenie celu inflacyjnego o dodatkowe 2 pkt proc. mogłoby znacznie zmniejszyć wiarygodność prowadzonej polityki monetarnej.
W konsekwencji przy ogromnej skali interwencji prowadzonych obecnie przez rządy i banki centralne większa dowolność wpływu na zmienne takie jak inflacja budziłaby ryzyko powstania jeszcze poważniejszej nierównowagi. Obawy polskiego społeczeństwa przed inflacją są uzasadnione. Inflacja zmniejsza siłę nabywczą pieniądza, powodując liczne koszty, m.in. społeczne.