Ustawa o podatku dochodowym od osób fizycznych traktuje specyficznie dochody uzyskiwane z operacji wyrażonych w walutach obcych. Tworzy złożone reguły dla podatników prowadzących działalność gospodarczą i nakazuje im odpowiednio korygować przychody lub koszty wpływające na podstawę opodatkowania. A na pozostałych, w tym tych, którzy osiągają dochody z kapitałów pieniężnych, zastawia pułapkę utkaną z przepisów ogólnikowych, a może nawet sprzecznych.
Pułapka wynika z treści art. 11a ustawy, który w bardzo ogólny sposób nakazuje nam przeliczać przychody lub koszty wyrażone w walutach obcych, według kursu średniego NBP z ostatniego dnia roboczego poprzedzającego osiągnięcie przychodu lub poniesienie kosztu. Przepis ten nie odnosi się w żaden sposób do ewentualnego faktu realnej zamiany waluty, uzyskanej ze spieniężenia np. instrumentów finansowych na złotego lub faktu zamiany złotego na walutę, w procesie poprzedzającym poniesienie kosztu. Tymczasem dla inwestora może być bardzo ważne nie to, kiedy otrzymał przychód lub poniósł wydatek w walucie, ale jaką – realnie – kwotę w złotym uzyskał z transakcji lub wydatkował na jej rozpoczęcie.
Ustawodawca zastosował duże uproszczenie, które może i ułatwia życie w większości przypadków, jednak jednocześnie sprawia, że podatek możemy – w skrajnych przypadkach – zapłacić od odrealnionej kwoty. Gorzej – może się zdarzyć, że podatnik zapłaci podatek od dochodu, którego w złotym nigdy nie uzyskał. A tylko: mniej więcej, coś około, teoretycznie, mógł...
Jeśli nabyliśmy walutę po kursie niekorzystnym (czytaj: drogo), a następnie, zanim zawarliśmy faktyczną transakcję nabycia instrumentów, zrobiło się „taniej", nasze koszty podatkowe, poprzez zastosowanie kursów średnich z dnia poprzedzającego nabycie instrumentów, będą zaniżone. I odwrotnie – jeśli zbyliśmy walutę po kursie mniej korzystnym i dostaliśmy fizycznie mniej złotych, niż wynika to z kursu średniego w dniu poprzedzającym sprzedaż, nasz przychód podatkowy będzie zawyżony.
Ale to nie koniec absurdów. Działanie ogólnikowych przepisów widać szczególnie przy porównaniu inwestycji opodatkowanych tzw. ryczałtem (niektórzy wolą nazwę „podatek Belki") i transakcji odpłatnego zbycia lub realizacji instrumentów finansowych opodatkowanych podatkiem liniowym, zgodnie z art. 30b ustawy. Co więcej, z uwagi na inne możliwości rozliczania kosztów, np. w przypadku inwestowania w fundusze inwestycyjne, różnice miedzy oboma podatkami, w kontekście walutowym, są jeszcze bardzie złożone, żeby nie powiedzieć... niezrozumiałe.