Nie ma jeszcze danych o sytuacji społeczno-gospodarczej za cały 2017 r., ale dostępne już informacje pozwalają ocenić trafność makroekonomicznych prognoz, które Ministerstwo Finansów opracowało, prezentując założenia tegorocznej ustawy budżetowej, przyjętej przez rząd w czerwcu 2016 r., a następnie znowelizowanej w październiku i listopadzie 2017 r. Jako podstawowe cele gospodarki wyznaczono na bieżący rok wzrost PKB o 3,8 proc., średnią roczną inflację nie większą niż 1,3 proc. oraz stopę rejestrowanego w końcu grudnia bezrobocia w wysokości 8,1 proc.. Założenia te bazowały m.in. na przyjętym przez Komisję Europejską scenariuszu stabilizacji gospodarczej w otoczeniu Polski. Wzrost PKB krajów Unii Europejskiej miał osiągnąć 1,9 proc. wobec 1,8 proc. w 2016 r., przy zwiększającym się popycie importowym krajów członkowskich, który jest najważniejszym indykatorem rozwoju polskiego eksportu. Zapotrzebowanie importowe Unii Europejskiej powinno przyspieszyć z 4,7 proc. w 2016 r. do 5,1 proc. w 2017 r. Za podstawowy czynnik wzrostu gospodarczego Polski przyjęto popyt konsumpcyjny, którego dynamika miała być jednak mniejsza od wzrostu PKB, natomiast inwestycji – zdecydowanie większa. Według założeń szczególnie dynamicznie powinny się rozwijać inwestycje publiczne, a pozyskanie ku temu środków wiązano z przyspieszeniem wydatkowania funduszy unijnych, w rezultacie czego inwestycje sektora rządowego i samorządowego miały wzrosnąć w dwucyfrowym tempie. Duże nadzieje pokładano też w przyspieszeniu inwestycji prywatnych.
Pomimo korzystnych uwarunkowań zewnętrznych nie wszystkie cele udaje się w bieżącym roku pomyślnie realizować. Według najnowszych danych Komisji Europejskiej, opublikowanych w końcu października, dynamika PKB wszystkich krajów członkowskich znacznie przekracza ustalone wskaźniki i jest, z kwartału na kwartał, coraz większa. W pierwszym kwartale, w porównaniu z takim samym okresem 2016 r., tempo wzrostu gospodarek krajów unijnych wyniosło 2,1 proc., w drugim 2,4 proc., a w trzecim 2,5 proc. W tym czasie wzrost polskiego PKB to odpowiednio: 4,1 proc., 4,0 proc. i 4,9 proc., a po trzech kwartałach 4,4 proc. Wstępne szacunki wskazują, że w skali całego roku możemy liczyć na wzrost nie niższy niż 4,5 proc. Mimo relatywnie wysokiej dynamiki naszej gospodarki zastrzeżenia budzą czynniki jej wzrostu, który, kolejny rok, bazuje na spożyciu, a nie na inwestycjach. W warunkach niskiego kosztu kapitału, wynikającego z historycznie najniższych stóp procentowych – niezmienianych od marca 2016 r. – przez półtora roku utrzymywała się zapaść inwestycyjna. W 2016 r. nakłady brutto na środki trwałe zmniejszyły się o 7,9 proc., a w I kwartale br. o dalsze 0,4 proc. Nieznaczny ich wzrost (0,8 proc.) zanotowano w II kwartale, a większy (3,3 proc.) dopiero w III. W rezultacie w ciągu trzech kwartałów wzrost wyniósł zaledwie około 2 proc. Przyspieszenie dynamiki w III kwartale było jednak efektem związanym przede wszystkim z bardzo niską produkcją roku bazowego, kiedy to w porównaniu z III kwartałem 2015 r. nakłady te zmalały o 6,7 proc. Biorąc to pod uwagę, inwestycje zrealizowane w III kwartale 2017 r. nie osiągnęły poziomu sprzed dwóch lat (spadek o 3,6 proc.). Stopa inwestycji (relacja nakładów na środki trwałe brutto do PKB) kształtuje się obecnie na poziomie najniższym od 20 lat. Na decyzje rozwojowe przedsiębiorstw negatywny wpływ wywiera m.in. niepewność co do przyszłej koniunktury i zmian w otoczeniu prawnym, co utrudnia prawidłową ocenę opłacalności ponoszonych nakładów.
W okresie styczeń–wrzesień 2017 r. spożycie w sektorze gospodarstw domowych było wyższe niż przed rokiem o 4,9 proc. Na rosnącą konsumpcję pozytywnie oddziałuje wzrost zatrudnienia i wynagrodzeń, dobre nastroje konsumentów oraz wypłaty ze świadczeń wychowawczych w ramach programu Rodzina 500+. Zatrudnienie w polskiej gospodarce rośnie od ponad czterech lat, a jego tempo w sektorze przedsiębiorstw zwiększyło się z 2,8 proc. w 2016 r. do 4,4 proc. po dziesięciu miesiącach br. Towarzyszą temu nasilające się problemy ze znalezieniem odpowiednich pracowników, co staje się istotną barierą rozwoju firm. Pracodawcy starają się przeciwdziałać tym problemom, zawierając umowy o pracę na czas nieokreślony, które wyraźnie zaczynają wypierać umowy krótkoterminowe. Udział umów krótkoterminowych zmniejszył się z 29 proc. w 2014 r. do 26 proc. w 2017 r.
Stopa rejestrowanego bezrobocia w końcu października 2017 r. wyniosła 6,6 proc. i na takim poziomie może się utrzymać do końca roku, co oznaczać będzie najniższy jej poziom od 1991 r., ale bez pracy pozostanie około 1,1 mln. osób, a ponad 2,5 mln czasowo (powyżej trzech miesięcy), głównie w celach zarobkowych, przebywać będzie za granicą. Z danych GUS wynika, że liczba takich emigrantów się zwiększyła. W 2015 r., w porównaniu z poprzednim rokiem, o 77 tys., a w 2016 r. o 118 tys. Od wejścia naszego kraju do UE, tj. od 2004 r., o ponad 1,5 mln wzrosła liczba emigrantów decydujących się na czasowy pobyt poza granicami kraju.
Ograniczająco na dynamikę konsumpcji wpływa wyższa niż w poprzednich latach dynamika cen, która – pomimo przyspieszenia wzrostu nominalnych wynagrodzeń – zmniejsza realny wzrost płac, a w związku z tym i dochody do dyspozycji gospodarstw domowych. Mimo to w okresie dziesięciu miesięcy br. wynagrodzenia w przedsiębiorstwach były realnie o 3,7 proc. większe niż rok wcześniej. W tym czasie siła nabywcza przeciętnej emerytury i renty pracowniczej przekroczyła ubiegłoroczny poziom tylko o 0,1 proc. Ostatni raz stagnację realnego poziomu świadczeń społecznych notowano ponad 17 lat temu.