To właśnie one kształtują obraz dzisiejszej światowej gospodarki. Startupy, które odniosą sukces, zdecydują o tym, jak będzie wyglądała nasza przyszłość.
Mają one jednak swoje wady. Największą z nich jest ta, że tylko niektóre z nich utrzymują się na rynku dłużej niż kilka lat. Ryzyko związane z inwestycjami w startupy jest ogromne. W związku z tym nikogo nie dziwi, że po powstaniu nie mają one zdolności kredytowej. Sektor bankowy, spośród wszystkich firm, którym mógł odmówić finansowania, wybrał akurat te, które będą tworzyć naszą przyszłość.
Może więc czas spojrzeć na problem od drugiej strony? Może ze startupami jest wszystko w porządku, a to banki nie mają zdolności ich kredytowania?
Zastanówmy się, dlaczego. Najważniejszy problem polega na tym, że banki inwestują pieniądze swoich klientów, a nie swoje. Dlatego duża część regulacji prawnych związanych z bankowością jest stworzona w jednym celu – po to, aby zapewnić bezpieczeństwo depozytów. Ani regulatorzy rynków, ani klienci nigdy nie zgodzą się na to, aby co drugi kredyt udzielony przez bank nie został spłacony. Banki muszą ograniczać ryzyko kredytowe i na razie, strukturalnie, prawnie ani mentalnie, nie są gotowe na jego skokowy wzrost. Tymczasem brak finansowania startupów przez banki to kluczowy problem dotyczący rozwoju światowej i polskiej gospodarki.
Drugi rynek, którego banki nie są w stanie obsłużyć, to bardzo dynamicznie rosnący sektor drobnych pożyczek konsumenckich. Problem jest ten sam – wysokie ryzyko. Jest ono jednak rekompensowane przez znacznie wyższe oprocentowanie i inne opłaty ponoszone przez klientów. Segment jest bardzo dochodowy, a banki nie są w stanie na nim poważnie zaistnieć mimo swojej przewagi kapitałowej.