System rekompensat dla energochłonnego biznesu w Polsce jest niewystarczający

W Europie mamy „wyścig zbrojeń” na dotacje do kosztów energii. Ujawniają się w ten sposób możliwości gospodarek krajów UE. W zderzeniu z niemieckim polski biznes jest bez szans – mówi Henryk Kaliś, prezes Izby Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii.

Publikacja: 03.07.2023 21:00

System rekompensat dla energochłonnego biznesu w Polsce jest niewystarczający

Foto: Fot. mat. prasowe

Ceny energii i gazu spadły. Biznes może się cieszyć?

Nie sądzę, by biznes podzielał pana entuzjazm, wręcz przeciwnie, coraz wyraźniej odczuwa on oznaki recesji w polskiej gospodarce, która objawia się choćby spadkiem zapotrzebowania na energię, które za pierwsze pięć miesięcy tego roku jest mniejsze niż w analogicznym okresie roku poprzedniego o blisko 5 proc. W 2022 r. cena energii elektrycznej wahała się od 1200 do nawet 2400 zł/MWh. Dzisiaj, zarówno w notowaniach giełdowych, jak i na rynku bilansującym, jest to poziom 600–700 zł/MWh. Wycena ta potwierdza trafność decyzji podejmowanych przez firmy, które nie zakupiły w 2022 r. energii elektrycznej na cały 2023 r. Z pewnością aktualna sytuacja na rynku energii jest efektem podejmowanych przez polski rząd działań interwencyjnych. Odbiorcy indywidualni oraz małe i średnie przedsiębiorstwa korzystają na zamrożeniu cen, duzi odbiorcy przemysłowi, dzięki nowelizacji rozporządzenia systemowego, mogą kupować energię elektryczną na rynkach krótkoterminowych po cenach ustalanych z uwzględnieniem limitów nałożonych na wycenę ofert bilansujących składanych przez jej wytwórców. Sytuacja ta generuje jednak dla zakładów produkcyjnych liczne ryzyka, na które firmy z energochłonnych branż polskiego przemysłu są nieustannie narażone, w szczególności spowodowane zmiennością cen paliw. Obserwujemy również stopniową utratę konkurencyjności polskich firm energochłonnych na rynkach europejskim i globalnym.

Dlaczego?

W Europie mamy obecnie dotacyjny „wyścig zbrojeń”. Ujawniają się przez to różnice w zamożności poszczególnych krajów członkowskich UE oraz potencjały ich gospodarek. W zderzeniu z możliwościami gospodarki niemieckiej polski biznes jest bez szans – na polskiej giełdzie energii ceny wynoszą obecnie 600–700 zł/MWh, podczas gdy niemiecki przemysł korzysta z limitów cenowych ustanowionych ustawą wprowadzającą ograniczenia cenowe dla energii elektrycznej oraz zmieniającą inne przepisy prawa energetycznego na poziomie 130 euro za MWh. Ale niemiecki resort gospodarki i ochrony klimatu uznał, że to za mało, i przygotował program dopłat do cen energii dla firm energochłonnych z budżetem 30 mld euro. Dzięki temu firmy produkujące stal, miedź, cynk, aluminium, cement, szkło, wapno, papier czy chemikalia będą mogły wnioskować o obniżenie ceny jednej kilowatogodziny energii elektrycznej o 6 eurocentów (60 euro/MWh, czyli o ok. 274 PLN/MWh) dla zużycia w wysokości 80 proc. poziomu z 2022 r. Na razie dla polskiego biznesu są to pułapy nieosiągalne.

Polski rząd też dotował branże energochłonną, pomocą rzędu 5 mld zł…

To prawda. Te dotacje były możliwe do uzyskania za 2022 r. w ramach programu przygotowanego przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii (MRiT), dla którego podstawą prawną jest ustawa o zasadach realizacji programów wsparcia przedsiębiorców w związku z sytuacją na rynku energii w latach 2022–2024, która uprawnia Radę Ministrów do ich wprowadzenia drogą uchwały. Budżet tego programu na rok 2022 wyniósł ostatecznie 5,08 mld zł, łączna wartość 234 złożonych wniosków, które wpłynęły do operatora programu – Narodowego Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, wyniosła 3,84 mld zł, a po weryfikacji do firm trafiło tylko 2 mld 409 mln zł. Wypłata środków nastąpiła ostatecznie dopiero w marcu 2023 r., dla porównania niemieckie firmy mogły korzystać z pomocy już od lipca roku poprzedniego. W polskiej gospodarce pierwsze oznaki kryzysu energetycznego pojawiły się już w roku 2020, jeśli więc z tytułu rosnących kosztów energii i paliw jakaś firma systematycznie traciła rentowność, to z pewnością pomocy rządowej nie udało jej się doczekać. Ponadto Niemcy właśnie pompują w swoją gospodarkę 200 mld euro rządowego wsparcia w przekonaniu, że europejska gospodarka znajduje się w fazie przedłużającej się recesji pogłębianej zachętami inwestycyjnymi, jakie oferowane są firmom produkcyjnym w Stanach Zjednoczonych czy w Azji. Skala reakcji niemieckiego rządu na te zagrożenia odbiera polskiemu przemysłowi możliwość konkurowania z niemieckim biznesem. Niemniej z pewnością pomoc, jaką polskie firmy, czy to z grupy MŚP, czy z branż energochłonnych, uzyskały ze strony MRiT spowodowała, iż w Polsce nie odnotowaliśmy fali likwidacji czy upadku firm produkcyjnych.

Mówi pan, że pomoc ze strony polskiego rządu była dla branż energochłonnych niewystarczająca, firmy zaś wykorzystały tylko 2,5 mld zł z dostępnej puli 5 mld zł...

Tak jest. Gdy w lutym rząd zapowiadał uruchomienie pierwszej edycji programu, zakładano, że pomoc może trafić nawet do blisko 1000 firm. Ostatecznie wpłynęły 234 wnioski, a tylko 208 uzyskało wsparcie, konsumując zaledwie 2,5 mld zł z przygotowanych 5 mld zł. Powodów, dla których tak się stało, było wiele. Z pewnością krótki czas na złożenie wniosku o dotacje. Żeby go prawidłowo wypełnić, przedsiębiorcy musieli przeanalizować dane o zużyciu i kosztach energii elektrycznej i gazu ziemnego, jak również wykonać analizy finansowe, co w wielu przypadkach okazało się niemożliwe do zrobienia w dwa tygodnie. Drugi powód to ograniczone możliwości polskiego rynku usług doradczych, który nie był w stanie z dnia na dzień obsłużyć kilkuset nowych zleceń. Mieliśmy również sygnały o docierających do firm nieprawdziwych, wprowadzających w błąd informacjach, które z pewnością wpływały na decyzje o nieprzystępowaniu do programu.

Wnioski na kolejny rok udało się wyciągnąć?

Takie problemy nie powinny się już pojawić przy realizacji programu w roku 2023. Resort rozwoju umieścił już w wykazie prac legislacyjnych projekt uchwały Rady Ministrów, dotyczący przyjęcia programu pt. „Pomoc dla przemysłu energochłonnego związana z cenami gazu ziemnego i energii elektrycznej w 2023 r.”. Obecnie program ten jest na etapie korekt po przeprowadzeniu prekonsultacji z resortami, Radą Dialogu Społecznego i organizacjami reprezentującymi przedsiębiorców, a następnie będzie przedmiotem akceptacji KE. Budżet pomocy przeznaczony na 2023 r. będzie na tym samym poziomie co w roku ubiegłym, za to wydłużono czas na złożenie wniosku o dotację do 45 dni. Jednak w ocenie energochłonnych firm i branż polskiego przemysłu program MRiT na rok 2023 ma olbrzymią wadę.

Rząd zapewniał o ujęciu wszystkich uwag przedsiębiorców. Co to za wada?

Jest nią mała intensywność oferowanej pomocy, która dla dużych firm czy grup kapitałowych jest absolutnie niewystarczająca. Nie do zaakceptowania są wprowadzone limity wysokości dotacji: do 20 mln euro na wnioskodawcę, jak również ograniczenie ich wysokości do poziomu zaledwie 40 proc. kosztów kwalifikowanych. Uwzględniając fakt, iż metodyka wyliczania kosztów kwalifikowanych pozwala podmiotowi składającemu wniosek uwzględnić zaledwie 70 proc. zużycia energii elektrycznej i gazu ziemnego odnotowanych w 2021 r., wprowadzony przez MRiT kolejny limit (40 proc.) ogranicza realną możliwość pokrycia przez beneficjenta wzrostu kosztów energii elektrycznej i gazu ziemnego, zaledwie w 28 proc. Tymczasem intencją rządowych mechanizmów dotacyjnych winno być zapewnienie poziomów wsparcia, które odzwierciedlają realną skalę wzrostu kosztów energii elektrycznej i gazu ziemnego. Tylko wtedy programy te spełnią swoją rolę i będą stanowić realne wsparcie dla przedsiębiorców, których sytuacja gospodarcza znacznie się pogorszyła.

Potrzebne są korekty?

W mojej ocenie w pełni uzasadnione są postulaty dużych energochłonnych zakładów przemysłowych wprowadzenia w programie MRiT korekty polegającej na zwiększeniu limitu pomocy do wysokości 80 proc. kosztów kwalifikowanych. Propozycja ta jest zgodna z TCF (Temporary Crisis Framework) i zasadami programu obowiązującymi w roku ubiegłym. Komisja Europejska dopuszcza wnioskowane poziomy wsparcia, a nadmierne ograniczenie możliwej do udzielenia pomocy może znacząco pogorszyć pozycję konkurencyjną polskich firm na rynku europejskim, co będzie skutkowało likwidacją podmiotów energochłonnych będących w najtrudniejszej sytuacji ekonomicznej.

Szansą na niższe ceny energii dla biznesu miała być zielona energia. Tymczasem Sejm zgodził się na poprawki do prawa energetycznego podwyższając w ten sposób opłaty branży OZE…

Mówi Pan o obowiązku odprowadzania odpisu na fundusz różnicy ceny, którym objęto gwarancje pochodzenia potwierdzające wyprodukowanie energii elektrycznej w źródłach odnawialnych. Na fundusz ten będzie teraz trzeba przekazywać aż 97% wartości sprzedawanych odbiorcom końcowym gwarancji. Firmom produkującym energię z OZE przestanie się więc opłacać wnioskowanie o ich wystawienie, co w efekcie spowoduje braki gwarancji pochodzenia na rynku i kłopoty zakładów przemysłowych z wykazanie, że ich produkt powstał na bazie zielonej energii, co może powodować problemy z ich zbywaniem.

Rozumiem iż nawiązuje Pan również do upowszechnianej ostatnio opinii, iż szansą przemysłu na zakup taniej energii są kontrakty cPPA, a więc umowy bezpośredniego zakupu energii elektrycznej z instalacji produkujących energię odnawialną, które to źródła nie ponoszą kosztów paliwa i uprawnień do emisji CO2, których koszt produkcji wynosi około 200 zł/MWh, a mechanizm wyceny energii elektrycznej na rynku hurtowym gwarantuje im obecnie marże na poziomie 300%. W efekcie odbiorca, który umawia się dzisiaj z takim producentem na stałą cenę określoną w kontrakcie np. na 10 lat, daje producentowi OZE gwarancje uzyskiwania takiej nieprzyzwoicie wysokiej marży w całym okresie obowiązywania kontraktu. W ocenie przemysłowych odbiorców energii elektrycznej jest to sytuacja nie do zaakceptowania, a z taniej energii produkowanej w źródłach odnawialnych powinni korzystać zarówno odbiorcy indywidualni jak i biznesowi.

Czy możliwość budowy linii bezpośrednich, na co pozwala właśnie przyjęta zmiana w prawie energetycznym, będzie tu czynnikiem zmian?

Źródła OZE to zmienna pogodozależna generacja, a zakład produkcyjny, który będzie przyłączać takie źródła do własnej sieci elektroenergetycznej, będzie musiał zadbać o bilansowanie przemysłowego obszaru energetycznego. Nie jest to obecnie zadanie ani proste ani tanie, między innymi ze względu na brak dostępnych a ty bardziej tanich technologii magazynowania energii elektrycznej. Oczywiście cieszymy się z uzyskania formalnej możliwości budowy linii bezpośrednich, ubolewamy nad koniecznością odprowadzania środków w ramach tzw. funduszu solidarnościowego, mamy świadomość tego że nadal pozostaje cały szereg barier, w lokowaniu w pobliżu naszych zakładów, elektrowni wiatrowych, np. konieczność wskazywania obszarów do lokowania instalacji OZE w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego, czy ograniczenia wprowadzone tzw. ustawą krajobrazową. Dla zakładów przemysłowych możliwość budowy odnawialnej energetyki przemysłowej jest najistotniejszym elementem realizacji niskoemisyjnej transformacji zarówno energetycznej jak i technologicznej. Jest również warunkiem koniecznym utrzymania konkurencyjności, bowiem daje możliwość bezpośredniego zużywania energii elektrycznej produkowanej z wykorzystaniem najtańszych dostępnych technologii.

CV

Henryk Kaliś

Henryk Kaliś jest prezesem Izby Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii, a także pełnomocnikiem zarządu ds. zarządzania energią elektryczną w Zakładach Górniczo-Hutnicze Bolesław. Izba jest organizacją samorządu gospodarczego zrzeszającą podmioty związane z wytwarzaniem, przesyłem, obrotem i odbiorem energii elektrycznej oraz cieplnej.

Energetyka
Kluczowy etap finansowania atomu
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Energetyka
Nowe elektrownie gazowe pod znakiem zapytania. Przegrały aukcje rynku mocy
Energetyka
Zimna rezerwa węglowa w talii kart Enei
Energetyka
Polska wschodnią flanką w energetyce? Enea proponuje zimną rezerwę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Energetyka
Kurs akcji Columbusa mocno spadał. Co poszło nie tak?
Energetyka
Branża OZE otwarta na dialog z rządem