Początek sierpnia stoi pod znakiem rekordowych cen energii elektrycznej na Towarowej Giełdzie Energii z dostawą na przyszły rok. Cena zbliżyły się do granicy 1700 zł za MWh. W czwartek 4 sierpnia wynosiła ona 1681 zł. W ostatnim tygodniu ceny ustabilizowały się na bardzo wysokim, niespotykanym dotychczas poziomie 1630–1662 zł za MWh. Taki poziom zniechęca do zakupów, co widać po obrotach. Z dostępnych danych TGE wynika, że ilość transakcji zawartych na rynkach energii elektrycznej w ramach kontraktów terminowych w drugim kwartale tego roku wyniosła 28,3 TWh. To aż o 36,8 proc. mniej niż w analogicznym kwartale roku poprzedniego oraz o 15 proc. mniej kwartał do kwartału. Wiceprezes TGE Piotr Listwoń wskazuje, że jeżeli poziom cen będzie się utrzymywał na podobnym poziomie co w I połowie tego roku może to skutkować wstrzymywaniem się uczestników od transakcji na rynku terminowym. – Uczestnicy mogą wówczas podjąć próbę przeniesienia tej wielkości obrotu na rynek spotowy – mówił w piątek Listwoń.
Mniej prądu z węgla
Wysokie ceny prądu wpływają na zmniejszenie jej zużycia. Zgodnie z danymi Polskich Sieci Elektroenergetycznych konsumpcja energii w lipcu 2022 r. wyniosła 13 931 GWh, co oznacza spadek o 3,56 proc. rok do roku. Mniejsze zapotrzebowanie nie obniża jednak cen, bo i prądu elektrownie dostarczają mniej. W przypadku produkcji, wytwarzanie energii w Polsce wyniosło w lipcu 13 802 GWh, tj. o 4,23 proc. mniej rok do roku.
Skąd ten spadek? Musimy spojrzeć na prace elektrowni w ostatnich miesiącach. Te przedkładały do operatora sieci przesyłowych, Polskich Sieci Elektroenergetycznych liczne ubytki mocy. Z danych operatora wynika, że w lipcu odnotowano 168 nieplanowanych odstawień bloków, zaś planowanych wynikających z uzgodnionych wcześniej remontów tylko 41. Elektrownie oparte na węglu kamiennym dostarczały nawet o 15 proc. mniej energii w lipcu względem analogicznego okresu w roku poprzednim. Elektrownie oszczędzają węgiel na zimę. Co prawda, polskie elektrownie korzystały dotychczas w 98 proc. z węgla krajowego, ale jednak rosną obawy o dotrzymanie kontraktów. W lipcu prezes Polskiej Grupy Energetycznej Wojciech Dąbrowski wskazał, że główny dostawca surowca Polska Grupa Górnicza w ubiegłym roku nie zrealizowała 10 proc. kontraktu, a w tym roku poziom niezrealizowanych dostaw sięgnął już 20 proc.
Rosną zapasy
Efekt mniejszej produkcji prądu widać powoli na zwałach przy elektrowni oraz przy kopalniach. Łączne zapasy węgla mają wynosić już ponad 6 mln ton, a tych przy kopalniach – zgodnie z danymi Agencji Rozwoju Przemysłu na koniec czerwca wynosiły 1,5 mln ton. To najwyższy poziom od stycznia tego roku. Z analizy zebranych przez Urząd Regulacji Energetyki wynika, elektrownie i ciepłownie zgromadziły 4,8 mln ton zapasów węgla kamiennego. Uwzględniają one 2,2 mln ton wymaganych zapasów do utrzymania zgodnie z przepisami prawa. Jeszcze w czerwcu, niedobory, w łącznej wysokości 13,5 tys. ton węgla, dotyczyły 23 źródeł wytwórczych, eksploatowanych przez 20 przedsiębiorstw energetycznych. W sierpniu, jak wynika z danych URE, problem dotyczył 9 przedsiębiorstw a braki wynosiły już 12 zztys. ton.
Więcej węgla na magazynach oznacza, że mniej go użyto do produkcji prądu, a to także przekłada się na mniejszy eksport energii. W czerwcu Polska pierwszy raz od sierpnia 2021 r. była importem netto energii, rzędu 33 GWh, zaś w lipcu ten trend się pogłębił do 129 GWh, choć nadal od początku roku Polska jest eksportem energii netto. Trend się jednak zmienia, głównie za sprawą oszczędności węgla. Zgłaszając ubytki mocy, elektrownie mogą oszczędzać węgiel, a rosnąca produkcja z OZE daje taką możliwość. Elektrownie oszczędzają węgiel, kupujący energię widzą zagrożenie dotyczące dostaw paliwa, co podbija ceny. Rosną też ponownie uprawnienia do emisji Co2.