Energia: Polska walka o dłuższy okres przejściowy

W piątek zaplanowano pierwsze czytanie projektu ustawy o rynku mocy. Ma on być wsparciem dla wytwórców konwencjonalnych, którzy – jak cała generacja – nie ma dziś wystarczających sygnałów do inwestowania w nowe moce.

Publikacja: 14.09.2017 06:00

Minister Energii Krzysztof Tchórzewski, premier Beata Szydło i prezes PGE Henryk Baranowski

Minister Energii Krzysztof Tchórzewski, premier Beata Szydło i prezes PGE Henryk Baranowski

Foto: PAP/EPA

 

Pytanie, jaki będzie jak najbardziej na czasie. Choć minister energii Krzysztof Tchórzewski zapowiedział kres budowy dużych bloków węglowych i widać większe przyzwolenie na dywersyfikację (Dolna Odra na gaz i zapowiedź wprowadzenia atomu), to nadal trwa bój w Brukseli o limit 550 g CO2/kWh. Jak zapisano w projekcie dyrektywy wchodzącej do tzw. pakietu zimowego, tego progu nie mogą przekroczyć jednostki chcące korzystać ze wsparcia państwa, np. rynku mocy. Czy jest to walka skazana na porażkę?

Jak wynika z raportu firmy doradczej Compass Lexecon na zlecenie Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej, który zrzesza największych wytwórców, bez rynku mocy (gdzie towarem będzie energia i gotowość do jej wytworzenia, czyli moc) nie uda nam się zapewnić bezpieczeństwa dostaw. Jego wprowadzenie zmniejszy przy tym obciążenia odbiorców końcowych w porównaniu ze scenariuszem bez takiego mechanizmu łącznie o 30 mld zł (średniorocznie o ok. 1 mld zł do 2040 r.). Bo dodatkowa opłata za moc będzie kompensowana przez zmniejszenie kosztów za energię niedostarczoną (np. podczas blackoutu czy stopni zasilania) i spadek ceny hurtowej – średnio o ponad 20 zł/MWh.

Interesująco wyglądają jednak koszty opłaty mocowej przy restrykcyjnym scenariuszu (550 g CO2/kWh), który wymusiłby budowę większej liczby jednostek gazowych. W analizie wskazano wyższe o 1 mld zł średnioroczne koszty dla konsumentów. Jednak patrząc na szczegóły widać, że drożej będzie tylko na samym początku. Przykładowo w 2021 r. różnice w wysokości opłaty mocowej są rzędu 14 euro/MWh na korzyść scenariusza bez limitów, ale już w 2030 r. następuje odwrócenie trendu (różnice w opłacie są rzędu 2 euro/MWh). W 2030 r. widać też gwałtowny spadek wartości opłaty mocowej w obu scenariuszach. – Zakładamy, że w tym roku do systemu wejdzie elektrownia jądrowa – tłumaczy spadek Maciej Burny, sekretarz PKEE. Ale i atom (bez względu na to, kiedy się pojawi) też będzie wiązał się z dodatkową opłatą w rachunku.

Burny podkreśla, że zaletą scenariusza bez narzuconego limitu emisyjności jest mniejsze uzależnienie Polski od gazu bez względu na to, z jakiego kierunku będzie importowany.

Z naszych informacji wynika, że w Brukseli bardziej niż o zmianie tego warunku (są pomysły, by patrzeć na niego przez pryzmat całego systemu, a nie pojedynczych źródeł) rozmawia się o wydłużeniu okresu przejściowego. Polska może zabiegać nawet o 15 lat zamiast proponowanych dziś pięciu lat. AWK

Energetyka
Kluczowy etap finansowania atomu
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Energetyka
Nowe elektrownie gazowe pod znakiem zapytania. Przegrały aukcje rynku mocy
Energetyka
Zimna rezerwa węglowa w talii kart Enei
Energetyka
Polska wschodnią flanką w energetyce? Enea proponuje zimną rezerwę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Energetyka
Kurs akcji Columbusa mocno spadał. Co poszło nie tak?
Energetyka
Branża OZE otwarta na dialog z rządem