Wzrost cen prądu wpłynie na zyski przedsiębiorstw, zwłaszcza w branży chemicznej, hutniczej, elektromaszynowej i górnictwie.
Instytut wyliczył, że w 2018 r. konkurencyjność polskiego przemysłu na tle naszych sąsiadów znacząco się pogorszyła. W Polsce w lipcu koszt megawatogodziny energii elektrycznej wynosił dla dużego odbiorcy ok. 69 euro, w Czechach 57 euro, a w Niemczech – przy uwzględnieniu rekompensaty – tylko 38 euro. – Pytanie więc, co możemy zrobić, żeby wzrost cen energii nie dotykał nas tak mocno. My proponujemy budowę nowego krajowego miksu energetycznego, przy jednoczesnym obniżeniu elektrochłonności polskich przedsiębiorstw – twierdzi Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego.
Wzrost cen energii na Towarowej Giełdzie Energii to wynik rosnących cen węgla, z którego produkujemy 80 proc. energii elektrycznej, oraz cen uprawnień do emisji CO2. Te ostatnie kosztują obecnie ok. 20 euro, podczas gdy pod koniec 2017 r. stawka sięgała 6–7 euro. Jak zaznaczają autorzy raportu, do tej pory polska energetyka korzystała ze stale malejącej liczby darmowych uprawnień do emisji, ale w przyszłym roku system ten będzie wygaszony. Prognozują też, że ceny uprawnień do emisji najprawdopodobniej będą utrzymywać się w trendzie wzrostowym.
Według Instytutu w kolejnych latach istniejące elektrownie węgla kamiennego w dużej mierze będą zastąpione przez siłownie gazowe, farmy wiatrowe i instalacje fotowoltaiczne. – Szybko rosnący import węgla z zagranicy, głównie z Rosji, udowadnia, że zasoby niskozasiarczonego węgla energetycznego w polskich kopalniach wyczerpują się – dodaje Roszkowski.
Sposobem na optymalizację kosztów energii dla firm i samorządów mogą być grupy zakupowe, które wzmacniają ich siłę negocjacyjną ze sprzedawcami energii. box