– Problemem przedstawionej przez resort energii polityki energetycznej kraju jest oparcie stabilności systemu na programie jądrowym – przekonywał Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego, podczas czwartkowych obrad parlamentarnego Zespołu Górnictwa i Energii. W jego ocenie jest to bardzo ryzykowne. Zaznaczył, że planowana budowa sześciu bloków jądrowych to największy program jądrowy na świecie, po Chinach, Indiach i Rosji. – Jest to więc bardzo ambitny program, podczas gdy Polska w kwestii atomu zrobiła dotąd bardzo niewiele – dodał Roszkowski. Zwrócił też uwagę na zbyt ambitny harmonogram planowanych inwestycji i zbyt optymistyczne założenia kosztowe, bo niemal wszystkie projekty jądrowe na świecie znacznie przekraczały założony budżet, nawet dwukrotnie. – W takiej sytuacji to ogromne ryzyko, bo energetyka jądrowa ma się pojawić w momencie, gdy z systemu wypadną nam elektrownie na węgiel brunatny. I ta dziura podażowa musi być czymś zastąpiona – dodał Roszkowski.
Na drugim biegunie stanął prof. Andrzej Strupczewski z Narodowego Centrum Badań Jądrowych w Świerku. – Bezdyskusyjne już jest, że docelowo powinniśmy zrezygnować z mocy opartych na węglu i pomyśleć o alternatywie. Możliwe są dwa źródła niskoemisyjne – energetyka jądrowa i odnawialne źródła energii. Pytanie tylko, które z nich zapewnią stabilną produkcję energii elektrycznej, obniżenie emisji CO2 i dadzą energię tanią, bez subsydiów – podkreślił Strupczewski. W jego ocenie wszystkie dane przemawiają za rozwojem energetyki atomowej.
Przedstawiona przez resort energii strategia energetyczna zakłada dalsze spalanie węgla przez najbliższe dwie dekady. Udział tego surowca w produkcji energii elektrycznej ma się jednak kurczyć – z obecnych 80 proc. do 60 proc. w 2030 r. i 32 proc. w roku 2040. Resort energii chce zmniejszyć emisyjność krajowej energetyki także poprzez budowę farm wiatrowych na morzu, elektrowni słonecznych i bloków jądrowych. W 2040 r. w krajowym systemie właściwie nie będzie miejsca dla wiatraków na lądzie. Transformacja całego sektora ma pochłonąć 400 mld zł. Jak wynika z dokumentu przekazanego do Komisji Europejskiej, około 12 mld euro popłynie na inwestycje w energetyce węglowej, 8,4 mld euro na instalacje gazowe, 23,4 mld euro na energetykę jądrową i 42,6 mld euro na źródła odnawialne (najwięcej na wiatrowe i fotowoltaiczne). box