Rentowność wytwarzania ciepła systemowego drastycznie spada – takie wnioski płyną z badań, jakie Izba Gospodarcza Ciepłownictwo Polskie i Polskie Towarzystwo Elektrociepłowni Zawodowych przeprowadziły wśród członków.
Przyczyny są oczywiste. To rosnące koszty produkcji ciepła: węgiel – na którym opiera się ciepłownictwo systemowe (polskie ciepłownictwo w 74 proc. bazuje na tym surowcu) – jest drogi jak nigdy wcześniej; uprawnienia do emisji CO2 również sukcesywnie drożeją, a za nimi – prąd; wzrosły płace, a także ceny usług. Gdyby wziąć pod uwagę wszystkie te czynniki, cena ciepła powinna wzrosnąć o około 35 proc. – twierdzą autorzy analizy.
Innym czynnikiem jest sposób działania Urzędu Regulacji Energetyki. „URE przy zatwierdzaniu nowych taryf, bazując na przestarzałym modelu, pozwala na niewspółmiernie niskie podwyżki cen (np. w sektorze elektrociepłowni praktycznie nie ma możliwości uwzględnienia wzrostu kosztów uprawnień do emisji dwutlenku węgla)" – przekonują eksperci obu wspomnianych izb.
Efekt? Szacunki dotyczące zysku operacyjnego zbadanej części sektora kogeneracji dotyczące sprzedaży ciepła w 2018 r. wykazują stratę w wysokości 2,7 zł na każdy GJ sprzedanego ciepła. W tym roku strata dobije do 3,7 zł/GJ. „Oznacza to, że przy wolumenie sprzedaży ciepła na poziomie około 170 PJ rocznie strata sektora kogeneracji wyniesie około 480 mln zł w 2018 r. i 650 mln zł w 2019 r., wartość skumulowana strat za ten okres może osiągnąć około 1,1 mld zł" – liczą autorzy.
Firmy powstrzymują się jeszcze przed podwyżkami, ale odbywa się to kosztem inwestycji. Zastopowano prace modernizacyjne i konserwacyjne sieci, jej rozwój oraz proces wymiany pieców węglowych na nowocześniejsze.