Z wypowiedzi zarządu spółki wynika, że kolejne miesiące też będą wymagające. – Biorąc pod uwagę czynniki makroekonomiczne i skalę naszej kluczowej inwestycji, ten rok i 2018 r. będą bardzo trudne. Ta świadomość to jednocześnie wyzwanie, by minimalizując zagrożenia, szukać nowych szans rynkowych – zapowiedział Dominik Tomczyk, prezes Polwaksu. W reakcji notowania chemicznej spółki spadały w czwartek nawet o 14 proc., sięgając 12,06 zł.
Presję na wyroby spółki wywierają przede wszystkim utrzymująca się nadpodaż surowców parafinowych importowanych ze Wschodu, głównie z rosyjskich rafinerii, oraz zapowiedź importu gotowych parafin z Chin. Zarząd zaznacza, że w wielu krajach wciąż najważniejszym czynnikiem dla klientów Polwaksu jest niska cena, a nie jakość. – My zaś nie chcemy i nie będziemy konkurować za wszelką cenę, czyli kosztem jakości – zapewnia Tomczyk.
Odpowiedzią spółki na trudności rynkowe jest poszukiwanie nowych rynków zbytu i oferowanie coraz bardziej zaawansowanych wyrobów, na sprzedaży których można osiągnąć lepsze marże. W I półroczu Polwaksowi udało się zwiększyć sprzedaż specjalistycznych parafin dla przemysłu o ponad 11 proc. Segment ten ma już około 25 proc. udziału w przychodach spółki, a docelowo ten odsetek ma sięgać 50 proc. – Ten pułap jest w zasięgu naszych możliwości – przekonuje Tomczyk.
Kluczowe dla tegorocznych wyników Polwaksu będzie drugie półrocze. – W kolejnych miesiącach istotny wpływ na wyniki będzie miał oczywiście rynek zniczowy, który bardzo mocno jest uzależniony od wyników sprzedaży na przełomie października i listopada, oraz zapotrzebowanie rynku europejskiego na produkty Polwaksu skierowane do przemysłu – podkreśla Tomczyk.