Od kilku miesięcy dużo emocji na rynkach finansowych budzi globalna wyprzedaż obligacji i gwałtowny wzrost ich rentowności. Zdumiewający jest nie tyle kierunek tych zmian, co ich tempo, szczególnie w USA. Wydaje się, że na najbardziej płynnym rynku świata zmienność notowań powinna być mała. Jak należy rozumieć tak ostrą przecenę obligacji?
Myślę, że najważniejszy jest punkt wyjścia. W zeszłym roku rynek obligacji radził sobie nadzwyczaj dobrze, szczególnie w okresie przeceny na rynku akcji i recesji z II kwartału. Nastąpił wtedy gwałtowny spadek rentowności. Ale także później, gdy na rynku akcji trwało już potężne odbicie, nie doszło początkowo do wyprzedaży obligacji. Tłumaczyłbym to sceptycyzmem inwestorów co do perspektyw rozwoju i ich obawami, że w następstwie kryzysu wywołanego przez pandemię tempo wzrostu gospodarczego oraz inflacja pozostaną niskie. Ale po tym, jak rozpoczęła się akcja szczepień przeciwko COVID-19, na rynkach pojawiła się wiara w ożywienie gospodarcze już w 2021 r. Od początku roku napływają zresztą coraz lepsze dane, szczególnie z sektora przemysłowego, ale także te dotyczące bodźców fiskalnych, a na rynku surowców widać presję na wzrost cen. Rynek obligacji musiał dogonić realia.
W tym świetle przecena obligacji jest czymś naturalnym, ale z perspektywy banków centralnych, które usiłują utrzymać łagodną politykę pieniężną, wzrost rentowności obligacji skarbowych oznacza de facto jej zaostrzenie. Spodziewa się pan, że banki centralne będą usiłowały zahamować ten trend?
Banki centralne z pewnością nie lubią braku stabilności i dużej zmienności na rynkach, a przecena obligacji rzeczywiście była nieco chaotyczna i zaczęła wpływać na rynek akcji oraz ogólnie na nastroje w gospodarce. Banki centralne z reguły martwią się jednak nie tyle samym poziomem rentowności obligacji, ile ogólnymi warunkami finansowania. A przed przeceną obligacji, te warunki były najłagodniejsze w historii. Patrząc z tej perspektywy, banki centralne nie są pod presją, żeby cokolwiek robić, bo warunki finansowe wciąż są korzystne. Ważne jest też to, gdzie dokładnie przejawia się ta zmienność rynkowych stóp procentowych i na ile jest sprzeczna z komunikacją banków centralnych. Przykładowo, w Europie to długoterminowe obligacje były w centrum wyprzedaży, a w USA raczej średnioterminowe. Widać więc, że w USA rynek zastanawia się, kiedy Fed zacznie zaostrzać politykę pieniężną. Fed może jednak kontynuować swoją łagodną politykę i przeciwstawiać się tym wycenom.