Biorąc pod uwagę słabszą sprzedaż w wakacje, korygujemy w tej chwili oczekiwania sprzedaży w całym roku z 2,8 tys. do 2,3–2,5 tys. Nie jest jednak wykluczone, że IV kwartał okaże się mocniejszy i sprzedaż będzie taka, jak się spodziewaliśmy – przekazał prezes Atalu Zbigniew Juroszek.
Firma w I połowie br. znalazła nabywców na 1289 mieszkań, o 13 proc. więcej niż rok wcześniej, przy czym w II kwartale sprzedaż wyraźnie się osłabiła, co zarząd tłumaczył wstrzymywaniem się części popytu w oczekiwaniu na program „Na start” i na obniżkę kosztów standardowych kredytów.
Przedstawiciele spółki nie ujawnili konkretnych wartości, ale prezes Juroszek przyznał, że lipiec i sierpień wypadły słabo, a we wrześniu sprzedaż się poprawiła. – Jest teraz okres oczekiwania. Nie tylko na program „Bezpieczny kredyt 2 proc.”, ale i na obniżki stóp, spadek kosztu zwykłych kredytów. Z konferencji NBP wiemy, że perspektywa obniżek jest, ale nie w krótkim terminie. Część ludzi czeka, część decyduje się zaciągnąć kredyt – zobowiązanie długoterminowe – i płacić przez najbliższy czas wyższe raty z perspektywą ich spadku – wskazał Juroszek. W ostatnich kwartałach udział klientów gotówkowych i kredytowych rozkładają się mniej więcej po połowie.
Juroszek ocenił, że programu „Na start” jest potrzebny i ma tyle obwarowań, jest sprofilowany pod taką grupę nabywców, że mówienie, że przyniesie on szkody rynkowi, jest nieodpowiedzialne. Jego zdaniem to raczej roztaczanie wizji, że państwo jest w stanie budować efektywnie mieszkania na wynajem, społeczne, socjalne czy komunalne – jest polityczną demagogią.