Jerzy Mirgos, prezes Grupy Mirbud: Perspektywy budownictwa są aż za dobre

Fundamenty, na których stoi teraz grupa, pozwalają w dalszym ciągu zwiększać przychody i poprawiać rentowność. Patrzymy jednak na możliwości wejścia na rynek kolejowy, szukamy partnera – mówi Jerzy Mirgos, prezes Grupy Mirbud.

Publikacja: 26.05.2023 18:46

Gościem Adama Roguskiego był Jerzy Mirgos, prezes Grupy Mirbud. Fot. mat. prasowe

Gościem Adama Roguskiego był Jerzy Mirgos, prezes Grupy Mirbud. Fot. mat. prasowe

Foto: parkiet.com

Giełdowi generalni wykonawcy: Erbud, Budimex i Unibep mocno stawiają na dywersyfikację, wchodzą na takie rynki, jak OZE, budownictwo modułowe czy elektromobilność. Czy Mirbud też ma plan strategiczny wyjścia poza to, co dziś robi? W waszym przypadku to budownictwo drogowe i kubaturowe – głównie obiekty użyteczności publicznej, w grupie jest też deweloper mieszkaniowy.

Jak każda firma mamy różne pomysły na przyszłość, może nie tak ambitne w kontekście poszerzenia branżowego. Uważam, że fundamenty, na których stoi teraz grupa, pozwalają w dalszym ciągu ją rozwijać – zwiększać przychody i poprawiać rentowność. Jedynym nowym kierunkiem, który rozważamy, jest budownictwo kolejowe, ponieważ to rynek, gdzie nakłady inwestycyjne są szacowane na ok. 200 mld zł w najbliższej dekadzie.

Bariera wejścia jest tu wysoka i wymaga kapitału. W jaki sposób chcielibyście zaistnieć na rynku kolejowym i w jakiej perspektywie?

Były plany, żebyśmy rozwijali się w tym kierunku organicznie od podstaw, przez zakup sprzętu i pozyskiwanie zleceń, ale to jeszcze trudniejszy segment niż budownictwo drogowe i nie mam z nim doświadczeń. Interesuje nas dziś znalezienie partnera, z którym moglibyśmy wspólnie startować w przetargach, może niekoniecznie do przejęcia, ale którego moglibyśmy wesprzeć kapitałowo, obejmując akcje. W tym kierunku idziemy – żeby związać się z firmą, która nas wprowadzi w ten świat.

Zdaję sobie sprawę z ryzyka, z tego, że to rynek zmienny, jeśli chodzi o koniunkturę, ale jego fundamenty są mocne i warto takie ryzyko podjąć, żeby za dziesięć lat nie mówić, że trzeba było działać, bo tam były pieniądze. W związku z tym pewne działania w tym temacie podjęliśmy i myślę, że najbliższe miesiące pozwolą na większe konkrety.

Jak teraz ocenia pan perspektywy pozyskiwania kontraktów i jak wygląda rentowność? Widać spowolnienie na rynku?

Nie wiem, czy spowolnienie to dobre określenie. Rynek budowlany dotknęło pewne schłodzenie wynikające ze wzrostu kosztów finansowania. To też dobrze robi rynkowi, bo porządkuje sprawy kadrowe, daje szansę na negocjacje z podwykonawcami. Nie jest to sytuacja, jak w 2008 r. czy w 2021 r., kiedy była totalna zapaść. Nasz portfel zamówień wynosił 5,5 mld zł, teraz to 5 mld zł, ale uczestniczymy w ogromnej liczbie przetargów, czego efekty będą widoczne w III i IV kwartale. Nie odczuwamy, że na rynku nie ma zleceń.

Pod koniec zeszłego roku byłem trochę pesymistą, jeśli chodzi o to, co się będzie w najbliższych latach działo. Dziś już jestem ostrożnym optymistą. Perspektywy są dobre, aż za dobre. Jeżeli spojrzymy na plany inwestycyjne GDDKiA związane z budową dróg i autostrad, na program poprawy infrastruktury drogowej, budowy stu obwodnic – to wychodzi blisko 400 mld zł w perspektywie 11 lat. To ponad 30 mld zł rocznie, GDDKiA jeszcze nigdy tyle nie inwestowała.

Do tego dochodzą programy kolejowe, które nas nie dotyczą, ale rynek też rozgrzewają, a także programy związane z samorządami, które mimo różnych problemów finansowych inwestują, mamy inwestycje zarządów dróg wojewódzkich, urzędów marszałkowskich. W budownictwie mieszkaniowym jest spowolnienie, ale nie zapaść. Są jeszcze inwestycje dla wojska czy związane z regulacją rzek. Patrząc na skalę inwestycji w Polsce w różnych segmentach, bardziej spędza mi sen z powiek nie to, czy będą zlecenia, ale w jaki sposób to wszystko wykonamy, skąd pozyskamy pracowników. Do tego dochodzi Ukraina, która prędzej czy później, w mniejszej czy większej skali, będzie odbudowywana i będziemy musieli się liczyć z odpływem obecnie pracujących u nas Ukraińców, jak też części kadry – bo czy za odbudowę wezmą się firmy polskie, amerykańskie, czy niemieckie, to jednak polska kadra inżynierska będzie najbardziej wartościowa.

Pytałem o rentowność kontraktów – jak tutaj wygląda sytuacja? Czy klauzule waloryzacyjne w kontraktach od publicznych zamawiających są efektywne?

Samorządy ustawowo zostały zobowiązane do wprowadzenia waloryzacji w nowych umowach, jednak obostrzenia i warunki potrafią zamienić to w martwy zapis, albo limit waloryzacji ustawiany jest na 1 proc. wartości kontraktu.

Jest również przyzwolenie z Prokuratorii Generalnej na waloryzację starych kontraktów – i tu nasze doświadczenia są dosyć optymistyczne, na osiem kontraktów samorządowych w dwóch udało nam się podpisać już aneksy, kolejne negocjujemy.

W przypadku umów z GDDKiA już wcześniej wprowadzono mechanizm waloryzacji z limitem 10 proc. wartości kontraktu. Niestety, jest inflacja, jest wzrost kosztów usług – część wykonawców dochodzi do ściany. Szacujemy z organizacjami branżowymi, że na około 100 kontraktów drogowych już w 40 wzrost kosztów przekroczył ten 10-proc. limit. Ministerstwo obiecało, że jeśli 10 proc. będzie niewystarczającym pułapem, to będziemy dalej rozmawiać. Liczymy zatem, że w najbliższych miesiącach taka decyzja zapadnie ustawowo. Można dyskutować, czy np. zwiększyć limit do 15–20 proc., czy też rozpatrywać kontrakty indywidualnie, np. na koniec realizacji.

Budownictwo
Zaskakujący skok rezerwacji mieszkań na rynku pierwotnym. Polacy ruszyli na łowy
Budownictwo
Develia obiecuje i oczekuje miliardów
Budownictwo
Deweloperzy mieszkaniowi podsumowują sprzedaż w I kwartale 2024 roku
Budownictwo
Tani kredyt dezorientuje rynek. Jak reagują deweloperzy, klienci i ceny mieszkań
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Budownictwo
Producenci cementu mają pomysł jak obniżyć ceny
Budownictwo
Develia ze strategią wzrostu i rekordową dywidendą