Katarzyna Kuniewicz, Otodom Analytics: Wiosna może należeć do deweloperów

Od listopada widzimy większą chęć do rezerwowania mieszkań. Pomaga stabilizacja otoczenia, część osób chce zdążyć przed spodziewanym przez nie wzrostem cen – mówi Katarzyna Kuniewicz, szefowa działu badań rynku mieszkaniowego w Otodom Analytics.

Publikacja: 16.02.2023 18:12

Gościem Adama Roguskiego była Katarzyna Kuniewicz, szefowa działu badań rynku mieszkaniowego w Otodo

Gościem Adama Roguskiego była Katarzyna Kuniewicz, szefowa działu badań rynku mieszkaniowego w Otodom Analytics. Fot. mat. prasowe

Foto: parkiet.com

Ostatni kwartał ubiegłego roku przyniósł odbicie sprzedaży mieszkań od dna, ale nominalnie była ona wciąż niska, na poziomie II kwartału. Jakie są wasze zapatrywania, jeśli chodzi o sprzedaż w tym roku?

To prawda, że ubiegły rok był pod względem sprzedaży słaby, ale warto przyjrzeć się, jak sytuacja wyglądała w poszczególnych miesiącach. Sierpień był najgorszy, ale później sprzedaż stopniowo się poprawiała. W grudniu w siedmiu największych aglomeracjach deweloperzy znaleźli nabywców na 3,3 tys. lokali wobec tylko 2 tys. w sierpniu. Dodam jeszcze dla porównania, że w „normalnych” czasach za zadowalający wynik przyjęlibyśmy 4 tys. lokali.

W listopadzie i grudniu widzieliśmy pewien trend: większą niż zazwyczaj liczbę rezerwacji mieszkań przez potencjalnych nabywców – te rezerwacje w styczniu zrealizowały się jako sprzedaż. W styczniu też widzimy zwiększoną liczbę rezerwacji, podobnie jest w lutym. Nasila się zatem zjawisko przygotowywania się nabywców do poprawy warunków na rynku mieszkaniowym. To oznacza, że wiosna będzie być może już dobrym okresem.

Jest zapowiedź kredytu na 2 proc., jest zgoda Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego na niższe bufory przy badaniu zdolności kredytowej przez banki, stopy się ustabilizowały – ale nie jest to tak jakościowa zmiana, jakby to było przy decyzji o obniżce stóp...

Jestem przekonana, że program mieszkaniowy, którego elementem jest „Kredyt na 2 proc.”, już wpływa na rynek: widzimy wspomniane zjawisko aktywizowania klientów, którzy do tej pory czekali na pozytywną zmianę otoczenia, by zawrzeć transakcję. Mówimy cały czas o osobach, które nie potrzebują kredytu, ale które czekały na impuls. Teraz ten zawieszony popyt przystępuje do rezerwowania mieszkań, zabezpieczania ceny, bo ludzie oceniają, że wejście w życie programu w II półroczu wpłynie na wzrost cen. Można powiedzieć, że otoczenie makro się niby nie zmieniło, ale już to, że się nie pogorszyło, zostało odczytane jako co najmniej jaskółka stabilizacji. Jak mówiłam, sprzedaż w grudniu, styczniu – i wygląda na to, że w lutym też tak będzie – jest dobra na tle słabych miesięcy poprzedniego roku. Oczywiście, że aby doszło do wyraźnego zwiększenia sprzedaży, może nie powrotu do 2021 r., ale II połowy 2020 r., potrzeba znacznie więcej niż tylko sygnałów o stabilizacji.

Złagodzenie rekomendacji KNF to dobry sygnał, zwłaszcza że analitycy przewidywali, że dojdzie do tego w II półroczu. To także banki odebrały jako pozytywny sygnał. Przy ustabilizowaniu się inflacji na poziomie poniżej 17 proc. i zmniejszającej się dynamice spodziewałabym się, że maj i czerwiec też będą dobre pod względem sprzedaży, a latem – wyraźnej poprawy. To z punktu widzenia popytu, bo z podażą może być pewien kłopot.

PZFD zapowiedział, że po 30-proc. skurczeniu się liczby mieszkań w rozpoczynanych inwestycjach w Polsce w 2022 r. w tym powinniśmy się liczyć z podobnym spadkiem, do 70–80 tys., czyli poziomu, którego nie widzieliśmy od wielu lat...

Prognoza PZFD była wykonywana przy założeniu, że popyt poprawi się nie wcześniej niż w II półroczu, więc warunki się zmieniły. Optymistyczne są jednak statystyki pozwoleń, które deweloperzy uzyskali. Liczba mieszkań w tych pozwoleniach jest wyższa od liczby mieszkań w uruchomionych projektach, co oznacza, że przy dość szybkim powrocie popytu i sprzedaży w I półroczu deweloperzy są w stanie ruszyć z nowymi inwestycjami. To w maju, czerwcu zaczęlibyśmy widzieć w statystykach GUS. Myślę, że z miesiąca na miesiąc popyt będzie się poprawiać, co przełoży się na wzrost aktywności deweloperów w zakresie nowych inwestycji i uzyskiwania kolejnych pozwoleń. Przy takim scenariuszu nie będzie niedoboru podaży.

W tle mamy jeszcze jedno zjawisko. Poza sześcioma największymi aglomeracjami mocno rozwijają się lokalne rynki deweloperskie. Sześć głównych miast to dziś tylko około 30 proc. rynku. Tę pozostałą część warto obserwować – z pewnym niepokojem.

To właśnie Polska powiatowa odpowiadała w dużym stopniu za boom mieszkaniowy w ostatnich latach. Czy to, co gwałtownie poszło w górę, musi spaść? Może tam, na lokalnych rynkach, trzeba szukać okazji?

Mamy trzy wyraźnie odrębne części rynku: duże miasta, gdzie podaż w każdej chwili można zwiększyć, gdzie ceny rosną i deweloperzy poradzą sobie nawet, gdyby spowolnienie miało trwać cały 2023 r. Mamy rynek powiatów wokół aglomeracji – to też silne rynki powiązane z dużymi miastami i do nich podobne, na których często działają duzi, silni finansowo deweloperzy. Kolejna grupa to miejscowości oddalone od dużych aglomeracji. Oczywiście tam może być kłopot może nie z dokończeniem inwestycji w toku, ile z wprowadzaniem do oferty nowych projektów, jeśli sprzedaż tych bieżących będzie przebiegać wolno. Tam rzeczywiście szukanie okazji w postaci obniżonych cen za metr kwadratowy może przynieść efekty. Pamiętajmy, że to przede wszystkim są domy, bliźniaki. Jeżeli potrzebujemy większego metrażu i dojazd do miasta nie byłby bardzo uciążliwy, to jest to właściwy moment poszukiwania takiej oferty.

Budownictwo
Cios w Mirbud, pożar centrum handlowego Marywilska 44
Budownictwo
Atal po konferencji: popyt na mieszkania w oczekiwaniu na program „Na start”
Budownictwo
Perspektywy spółek budowlanych. Krótkoterminowo – walka. Długoterminowo – ziemia obiecana.
Budownictwo
Atal chce sprzedać ponad 3 tys. mieszkań, trzyma bardzo dobre marże
Budownictwo
Huśtawka rentowności budowniczych mieszkań
Budownictwo
Byczy nastrój Domu Development