Co dręczy polską chemię?

Gaz sprzedawany przez PGNiG polskim firmom jest bardzo drogi. To jedna z najpoważniejszych bolączek tej branży. Nie jest to jednak jedyny powód słabych wyników, które notują ostatnio producenci nawozów oraz chemikaliów

Publikacja: 26.11.2009 18:38

- To ceny gazu w dużej mierze decydują o tym, czy polskie firmy mogą skutecznie konkurować z zachodnimi producentami - mówi cytowany przez serwis wnp.pl Jerzy Majchrzak, dyrektor Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego. Opłaty za gaz ziemny stanowią ponad połowę wszystkich kosztów surowcowych, jakie ponoszą największe zakłady chemiczne.

[srodtytul]"Niewolnictwo cen gazu"[/srodtytul]

Nasze spółki są skazane na przemysłową taryfę gazową. Jak wynika z wyliczeń Zakładów Azotowych Puławy, krajowe ceny są wciąż o ponad 20 proc. wyższe od tych, jakie obowiązują w Europie Zachodniej. W dodatku zagraniczne koncerny gros gazu kupują w kontraktach spotowych, w których ceny wynoszą zaledwie 55-65 proc. stawki, jaka obowiązuje w Polsce.

- To niewolnictwo cen gazu - mówi Andrzej Kopeć, członek zarządu Puław, odpowiedzialny za finanse. - Z jednej strony PGNiG, dostawca gazu, pokazuje doskonałe wyniki finansowe, a z drugiej wszystkie spółki chemiczne raportują straty - podsumował Paweł Jarczewski, prezes zakładów. Puławy miały w minionym kwartale 31 mln zł straty netto, podobny wynik zanotował ZAK (dawniej Zakłady Azotowe Kędzierzyn). Czysta strata Azotów Tarnów sięgnęła 28 mln zł, Ciechu - 63 mln zł, Zakładów Chemicznych Police zaś - aż 94,9 mln zł.

[srodtytul]Eksport siadł[/srodtytul]

O tym, jak wygląda obecnie konkurencja między zachodnimi koncernami a polskimi producentami, wiele mówią tez wyniki eksportu tych ostatnich. Zagraniczna sprzedaż Puław wyniosła w zeszłym kwartale zaledwie 45 proc. tej, jaką spółka miała rok wcześniej.

O ile rok temu na eksport trafiała połowa wyprodukowanych w Puławach nawozów, teraz ten odsetek spadł do mniej niż 20 proc. Jeszcze gorzej pod tym względem wypadają Police. Eksportowa sprzedaż nawozów wyniosła w minionym kwartale niespełna 30 proc. tej sprzed roku.

Natomiast eksport amoniaku z Polic skurczył się do zera.O ile firmy chemiczne płacą za gaz według stałej taryfy PGNiG, o tyle swoje produkty sprzedają po cenach rynkowych. W tej sytuacji załamanie koniunktury, choćby takie, z jakim mamy do czynienia teraz, może się głęboko odcisnąć na finansach zakładów. Jeśli do tego dojdą jakiekolwiek inne problemy, powstają zaległości. Właśnie to odczuwają obecnie Police, które mają wobec PGNiG aż 126 mln zł zaległości za surowiec dostarczony w pierwszej połowie roku. Problem, choć w mniejszym stopniu, dotyczy także innych producentów, np. ZAK.

Polskie firmy muszą dodatkowo płacić za to, że w okresie spowolnienia gospodarczego nie wykorzystują w całości zakontraktowanych ilości tego surowca. Brakuje im też pewności, że dostawy nie będą przerywane. Już niejednokrotnie zdarzało się bowiem, że PGNiG redukował ilości dostarczanego do zakładów chemicznych surowca (np. z powodu trudności z przesyłem za nasza wschodnią granicą). W styczniu tego roku Puławy przez 18 dni odbierały znacznie mniej gazu, niż wynikało to z kontraktów, co oczywiście odbiło się wynikach finansowych spółki.

[srodtytul]Drogie surowce i wymuszona dywidenda[/srodtytul]

Kluczowym surowcem do produkcji nawozów wieloskładnikowych są, oprócz gazu, także fosforyty (sprowadzane są przede wszystkim z Afryki Północnej) oraz sól potasowa (importowana głównie z Rosji, Białorusi i Niemiec). Ceny tych substancji, przede wszystkim soli, wciąż są na bardzo wysokie, co stanowi bolączkę nie tylko Polic, największego wytwórcy tego typu nawozów w Polsce, ale również zakładów Luvena, czy spółek z grupy Ciechu. Ta ostatnia firma narzeka również na wzrost cen surowców używanych w chemii organicznej.

Bywa, że kontrolowane przez Skarb Państwa firmy chemiczne mimo trudnej sytuacji na rynku zmuszone są wypłacać dywidendy. To również może być przyczyną zawirowań finansowych, czego najlepszym przykładem jest ZAK. Choć zarząd proponował, aby cały zeszłoroczny zysk pozostawić w spółce, WZA zdecydowało, że aż 60 proc. zarobku zostanie przeznaczone na dywidendę. Teraz zakłady będące w znacznie gorszej sytuacji niż jeszcze kilka miesięcy temu różnymi sposobami próbują zebrać pieniądze dla akcjonariuszy.

Bardzo podobna sytuacja miała miejsce w Azotach Tarnów, gdzie również WZA decydowało o wypłacie dywidendy wbrew propozycji zarządu. 25 proc. zeszłorocznego zysku chcą przeznaczyć na wypłatę dla akcjonariuszy Puławy, jednak MSP już sugeruje, że to może być za mało.

Budownictwo
Rynek mieszkaniowy czeka na obniżki stóp. To okazja?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Budownictwo
Huśtawka nastrojów na pierwotnym rynku mieszkaniowym
Budownictwo
BM mBanku poleca akcje czterech deweloperów mieszkaniowych
Budownictwo
Ministra funduszy nie odpuszcza deweloperom. Wniosek do UOKiK
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Budownictwo
Adamietz zbuduje hotel Marvipolu w Gdańsku
Budownictwo
Echo z kumulacją