Grupa Erbud liczy, że w bieżącym roku wypracuje wyniki lepsze od ubiegłorocznych. – Mamy solidne podstawy, by tak uważać. Wskazuje na to m.in. większy o około 40 proc. tegoroczny portfel zleceń grupy – mówi Dariusz Grzeszczak, prezes giełdowej firmy. Wartość prac do realizacji w tym roku przekracza aktualnie 800 mln zł. W minionym roku warszawskie przedsiębiorstwo wypracowało 45,7 mln zł skonsolidowanego zysku netto, przy 960 mln zł obrotów. Również DI BRE Banku spodziewa się poprawy wyników. Broker szacuje tegoroczny zarobek grupy na 51,3 mln zł, a sprzedaż na 1,22 mld zł.
[srodtytul]Nacisk na rynek krajowy[/srodtytul]
Erbud zamierza koncentrować się na obsłudze krajowego rynku. – Właściwie trudno mówić o recesji w naszym kraju. Dlatego będziemy dążyć, aby 80 proc. sprzedaży było wypracowywane w Polsce (przed rokiem 82,5 proc.). Będziemy nadal specjalizować się w obsłudze kontraktów z terminem realizacji do 1,5 roku. Tylko wtedy możemy być spokojni o marże – uważa szef Erbudu. Portfel ma w połowie składać się ze zleceń z sektora publicznego i komercyjnego.
Wpływy z rynków zagranicznych, głównie z Niemiec, Francji i krajów Beneluksu, nadal będą nominalnie rosnąć. Pomogą w tym ostatnie trendy za zachodnią granicą. – W Niemczech największe budowlane grupy rezygnują z walki o średniej wielkości kontrakty. To szansa dla takich firm jak nasza – zapowiada Grzeszczak. Podkreśla, że wypracowywane marże poza granicami będą w tym roku podobne do tych z 2009 r.
Jednocześnie wzrosnąć mają przychody (168 mln zł przed rokiem).Zarząd Erbudu kontynuuje rozmowy w sprawie rozbudowy grupy. Spółka nie będzie mieć problemów z ewentualnymi przejęciami. Na kontach grupy na koniec 2009 r. było ponad 170 mln zł gotówki. – Myślimy głównie o umocnieniu pozycji w budownictwie energetycznym. Prowadzimy już na ten temat rozmowy – dodaje Grzeszczak. Nie zdradza jednak szczegółów.