– W sytuacji braku synchronizacji przepływów pieniężnych może to doprowadzić do powstania napięć płatniczych i utraty płynności finansowej – twierdzi.

Jego zdaniem w grupie jest bardzo duży i wzrastający deficyt kapitału pracującego (różnica pomiędzy aktywami obrotowymi a zobowiązaniami krótkoterminowymi). Wynika on z braku dostosowania struktury źródeł finansowania do posiadanego majątku. Biegły zwraca uwagę na wysokie zapotrzebowanie Barlinka na kapitał pracujący w związku ze zbliżającymi się terminami spłaty kredytów krótkoterminowych i wyemitowanych obligacji, które stanowią łącznie 39 proc. źródeł finansowania majątku grupy. – W przypadku braku dalszego stabilnego finansowania działalności spółek grupy poprzez banki udostępniające kredyty, kontynuacja tej działalności może być zagrożona – informuje.

Również w ocenie analityków sytuacja spółki jest trudna. – Barlinek od dawana ma problemy z płynnością. Jeśli w tym roku nie poprawi wyników finansowych lub nie pozyska finansowania na dalszą działalność, to w grupie mogą pojawić się zatory płatnicze, co doprowadzi do dalszego pogorszenia jej kondycji – mówi Maciej Marcinowski, analityk DM BZ WBK. W jego ocenie Barlinek ma jednak szanse na poprawę wyników. Grupie powinna pomóc przeprowadzona restrukturyzacja zakładu produkcyjnego w Rumuni, spadki cen kupowanego drewna i wzrost sprzedaży wyrobów dających dobre marże.

Prezes Barlinka odmówił „Parkietowi" udzielenia jakiejkolwiek odpowiedzi na pytania dotyczące działań zarządu mających nie dopuścić do utraty płynności finansowej grupy, czy też zmierzających do poprawy jej kondycji. W 2012 r. skonsolidowana strata spółki wzrosła do 36 mln zł (o 74,7 proc.) i to mimo zwyżki przychodów.