– Wytypowaliśmy około 80 miejscowości liczących 30-50 tys. mieszkańców. Obecnie przygotowujemy projekty budowy kilkunastu minicentrów handlowych, w których znajdą się drogerie, sklepy odzieżowe oraz spożywcze – mówi „Parkietowi" Andrzej Bartnicki, przewodniczący rady nadzorczej i jeden z dwóch głównych akcjonariuszy giełdowego Rank Progressu. – W niektórych wypadkach łączne zainteresowanie najemców nawet dwukrotnie przekraczało nasze pierwotne plany. W takich miastach mogą powstać zatem obiekty o nawet dwukrotnie większej powierzchni niż początkowo zakładane przez nas 6 tys. mkw. Przygotowywane obecnie projekty chcemy zrealizować w perspektywie dwóch najbliższych lat, czyli w okresie 2013-2014 – dodaje i zdradza, że w ciągu czterech lat deweloper chce oddać w sumie kilkadziesiąt takich obiektów.
9 euro za metr miesięcznie
Rank Progress zainteresował się mniejszymi miastami, gdyż większe są już mocno nasycone powierzchniami handlowymi. Bartnicki zdradza, że przeciętna wartość inwestycji w obiekt, który będzie miał około 6 tys. mkw powierzchni najmu, szacowana jest na około 18 mln zł. – Kwota ta uwzględnia nie tylko koszty budowy, ale również koszty gruntu, projektów oraz koszty finansowe. Jeśli chodzi o przychody, to szacujemy, że z 1 mkw powierzchni najmu jesteśmy w stanie uzyskać około 9 euro miesięcznie (około 37 zł – red.) – mówi. Jedno centrum mogłoby zatem generować 2,7-5,3 mln zł sprzedaży rocznie. Dla porównania w 2011 r. grupa miała 168,6 mln zł obrotów i 151,7 mln zł zysku netto (głównie z przeszacowań).
Sprzedaż jeszcze nie teraz
Bartnicki zastrzega, że zanim Rank Progress zdecyduje się na sprzedaż minicentrów, chciałby zbudować portfel kilkunastu obiektów. – Dlatego można założyć, że ewentualne transakcje sprzedaży będziemy realizować nie wcześniej niż w 2015 r. Nie wykluczamy jednak, że zdecydujemy się na sprzedaż pojedynczych obiektów, jeśli pojawią się inwestorzy skłonni zaoferować satysfakcjonujące nas ceny – mówi. – Mamy sygnały zainteresowania ze strony funduszy, które uważają mniejsze miejscowości za ciekawą alternatywę wobec dużych miast – dodaje.