Bez większego echa przeszła niedzielna zapowiedź zarządu Mostostalu-Export, że spółka zamierza pozyskać inwestora branżowego, najlepiej z Rosji lub Ukrainy. Papiery firmy na zamknięciu poniedziałkowej sesji kosztowały 0,3 zł. Były o 3,5 proc. droższe niż w piątek.
Zarząd budowlanej spółki ocenia, że wybór inwestora i rozpoczęcie procesu strukturyzowania transakcji nastąpi w najbliższych miesiącach. Nowy inwestor miałby objąć pakiet kontrolny akcji spółki w zamian za aktywa nieruchomościowe, budowlane lub firmę prowadzącą synergiczną działalność budowlano-deweloperską o znaczącej skali. Warunkiem będzie m.in. zaakceptowanie ceny emisyjnej akcji na poziomie co najmniej 0,5 zł (wartość nominalna) oraz spłata ponad 91 mln zł zobowiązań spółki Calatrava Capital Fund Ltd.
Czy znajdą się chętni?
Mostostal od dłuższego czasu nie prowadzi działalności operacyjnej. Dlatego już od dawna nie wydano dla niego żadnej rekomendacji. Eksperci, z którymi udało nam się porozmawiać, są sceptyczni w odniesieniu do możliwości pozyskania inwestora. – Patrząc na obecną kapitalizację Mostostalu-Export (81,6 mln zł – red.), nie widzę możliwości, by znalazł się inwestor skłonny przejąć tę firmę jako wehikuł umożliwiający wejście na GPW – komentuje Łukasz Rosiński, dyrektor zarządzający w Infinity 8. – Spółka jest zbyt droga jak na wydmuszkę, a za samą renomę i miejsce na giełdzie można by zapłacić ułamek dzisiejszej kapitalizacji. Informacje o poszukiwaniu inwestora traktuję więc raczej jako komunikat PR-owy – dodaje.
Sceptyczny jest też pragnący zachować anonimowość analityk. – Jakiś czas temu przyjrzałem się sprawozdaniu finansowemu Mostostalu. Spółka wyglądała jak klasyczna wydmuszka. Nie prowadziła działalności operacyjnej, a w sprawozdaniu nie było niczego, co napawałoby optymizmem – mówi. – Dlatego nie wiem, jaki inwestor branżowy mógłby być zainteresowany przejęciem tej firmy i po co miałby to robić. Nie można jednak oczywiście wykluczyć, że znalazłby się podmiot skłonny potraktować Mostostal jako wehikuł umożliwiający wejście na giełdę – dodaje.
Trudna branża
Jeden z analityków ocenia, że czas na przejmowanie firm budowlanych nie jest najlepszy. – Nawet największe spółki, które mają znacznie lepsze perspektywy, mają problemy ze znalezieniem inwestorów strategicznych. Tak jest choćby z Polimeksem, który ma w portfelu zlecenia energetyczne, a mimo to nie pojawiły się podmioty zainteresowane tą firmą – mówi. – Równocześnie przejęcie spółki bez kontraktów jest o tyle łatwiejsze, że nie ponosi się ryzyka związanego z tymi zleceniami – dodaje.