Atal ustalił cenę emisyjną akcji na 22 zł. Oznacza to, że deweloper obniżył nieco swoje oczekiwania. Przy tej cenie może pozyskać z IPO 143 mln zł brutto zamiast pierwotnie zakładanych 160 mln zł.
Do 2 czerwca trwać będą zapisy na walory dewelopera, zarówno wśród inwestorów instytucjonalnych, jak i indywidualnych. Prawa do akcji na głównym rynku GPW mają zadebiutować w połowie czerwca.
Potencjał wzrostu?
Wczoraj deweloper zakończył road show. – Jesteśmy zadowoleni z przeprowadzonego book buildingu. Ustalona cena jest korzystna dla spółki, a jednocześnie powinna być atrakcyjna dla potencjalnych inwestorów – przekonuje Zbigniew Juroszek, prezes Atalu.
Zaznacza, że spółka koncentruje się na projektach, które pozwalają osiągać ponadprzeciętną rentowność. W ubiegłym roku Atal zanotował prawie 24 proc. marży netto. Wykazał blisko 137 mln zł zysku netto. Prezes Juroszek liczy na dalszą poprawę efektywności, co powinno zapewnić satysfakcjonujący zwrot z inwestycji w papiery Atalu.
Analitycy są bardziej sceptyczni. – Wycena spółki jest o około 10 proc. niższa od wcześniejszych zapowiedzi. W relacji do kapitałów własnych jest na poziomie zbliżonym do największych, najlepiej postrzeganych przez inwestorów deweloperów mieszkaniowych. W tym kontekście, w mojej ocenie, nie daje to dyskonta, którego inwestorzy mogliby spodziewać się podczas IPO. Inwestorzy mogą widzieć jednak pewien potencjał wzrostu, jeśli uwierzą w wyjątkową efektywność operacyjną spółki i jej zdolność do trwałego powtarzania wyniku z 2014 r. – tłumaczy Jarosław Sojka, analityk DM Michael/Ström.