Immofinanz jest kolejną spółką, która zdecydowała się wejść na GPW na zasadzie dual listingu. Na naszej giełdzie jest dość liczna grupa firm, które są notowane również na którymś z zagranicznych parkietów. Analiza obrotów ich papierami w kwietniu pokazuje jednak, że większość z nich cieszy się znikomym zainteresowaniem. Są nawet spółki, na których papierach nie zawarto ani jednej transakcji. Co zrobić, żeby to zmienić? I czy warto zachęcać zagraniczne spółki, żeby wybrały GPW jako kolejny rynek notowań?
Warto się spotykać
Maciej Bobrowski, szef działu analiz w DM BDM, podkreśla, że rynek jest płytki w wypadku wielu spółek. Dlatego nie należy się dziwić, że w przypadku firm zagranicznych również nie jest najlepiej. – Nie ma żadnej prostej recepty, która doprowadziłaby do przełomu, dzięki któremu obroty stałyby się satysfakcjonujące. Inwestorzy muszą się po prostu przekonać do tych spółek. Jest to proces długofalowy – mówi. – Firmy zagraniczne, które zdecydowały się na dual listing, powinny przede wszystkim budować relacje inwestorskie i zaufanie. Zwróciłbym też uwagę na to, że większość z tych podmiotów nie organizuje spotkań wynikowych w Polsce dla naszych krajowych analityków, a trzeba mieć świadomość, że pokrycie analityczne także wpływa na zainteresowanie poszczególnymi walorami – dodaje.
Kluczowy free float
Łukasz Rosiński, dyrektor zarządzający w Infinity 8, podkreśla, że dual listing polegający na tym, że w obrocie w Polsce znajduje się niewielki ułamek papierów, a zatem inwestorzy na naszym rynku nie mają realnego wpływu na kształtowanie się cen, kończy się mizernymi obrotami i jedynie statystycznym zwiększaniem kapitalizacji giełdy. – Jeśli już chcemy wprowadzać na nasz rynek spółki na zasadzie dual listingu, to lepiej jest zachęcać do debiutu duże podmioty i zadbać o znaczący free float wśród naszych inwestorów. Dual listing dla samego efektu PR-owego mija się, moim zdaniem, z celem – twierdzi.
Podobnego zdania jest Rafał Kozioł z Noble Securities. – Wydaje mi się, że jeśli nie będzie odpowiednio wysokiego free floatu w gronie inwestorów indywidualnych, to zagraniczne spółki notowane w Polsce na zasadzie dual listingu nie będą mogły cieszyć się przyzwoitymi obrotami. Przykłady firm, które weszły na nasz rynek, ale zainteresowanie ich walorami jest znikome, można mnożyć – mówi. – W tym gronie wskazałbym chociażby spółki: Nova Kreditna Banka, KRKA, TMR czy Sopharma. Jeśli dla emitentów wprowadzenie akcji do obrotu również na GPW ma jakieś uzasadnienie, np. poprzez zwiększenie możliwości inwestowania w papiery danej firmy przez OFE, to dual listing jest zrozumiały – przyznaje. Zaznacza, że z drugiej strony może to jednak prowadzić do „zaśmiecania rynku" oraz tworzyć mętlik wśród inwestorów indywidualnych, gdyż nie są to zwykle spółki dla nich atrakcyjne. – Takich dual listingów giełda nie powinna promować – podkreśla.
Jego zdaniem sposobem na zwiększenie free floatu mogłoby być przeprowadzenie przed debiutem na warszawskim parkiecie oferty adresowanej do inwestorów indywidualnych z niewielkim dyskontem (SPO). Jest to jednak kosztowny i trudny do przeforsowania sposób. Takie oferty dodatkowo utrudniają?onadto przepisy. – Skierowanie oferty nabycia akcji do więcej niż 149 inwestorów jest bowiem ofertą publiczną, więc z punktu widzenia spółek decydujących się na dual listing, jeśli już jest mowa o emisji akcji przy okazji debiutu na nowym rynku – łatwiejszą i bardziej pewną formą pozyskania kapitału jest skierowanie oferty do funduszy – mówi Rafał Kozioł.