Domy maklerskie: Perspektywy dobre, ale i koszty wyższe

Ostatni rok dla domów maklerskich był bardzo udany. Wyraźnie rosła liczba klientów oraz obroty. Ten rok upłynie pod znakiem wymiany systemu transakcyjnego i podtrzymywania zainteresowania giełdą nowych inwestorów. Biura liczą także na kolejne oferty publiczne

Aktualizacja: 27.02.2017 03:50 Publikacja: 01.02.2011 02:45

Domy maklerskie: Perspektywy dobre, ale i koszty wyższe

Foto: GG Parkiet

Lepsza koniunktura na rynku kapitałowym przełożyła się na kondycję domów maklerskich. Zysk branży po trzech kwartałach 2010 r. był o 29 proc. wyższy niż w okresie styczeń-wrzesień 2009 r. Dane uwzględniają zarówno wyniki netto, jak i brutto – jako że bankowe biura nie podają kwartalnych sprawozdań po odliczeniu podatku.

Wyniki branży za cały 2010 r. poznamy w lutym-marcu. Już jednak wiadomo, że biura oczekują także dobrej sytuacji na rynku w najbliższych miesiącach. Ich budżety przewidują bowiem przychody zbliżone, a czasem nawet wyższe od ubiegłorocznych. Wyższe wpływy mogą być potrzebne, bo ten rok dla wszystkich biur to czas nowych wydatków związanych z dostosowaniem do wymiany systemu transakcyjnego przez GPW. Maklerzy muszą borykać się też z wydłużeniem godzin sesji – w wielu przypadkach zażądali dodatkowego wynagrodzenia z tego tytułu.

[srodtytul]Rosnące obroty...[/srodtytul]

Głównym źródłem zarobku biur jest pośredniczenie przy zawieraniu transakcji na giełdzie oraz doradzanie przy ofertach publicznych. W tym pierwszym przypadku 2010 r. był bardzo dobry. Wartość transakcji sesyjnych sięgnęła 415 mld zł, o 18 proc. więcej niż w 2009 r. Wliczając w to „pakietówki” (dość często wykorzystywane przez resort skarbu) obroty sięgnęły niemal 469 mld zł. To tylko 10,5?mld zł mniej niż w rekordowym dla warszawskiego parkietu 2007 r.

W ślad za wysokimi obrotami rosną wpływy z prowizji. Ogólnie 2010 r. należał do brokerów instytucjonalnych, którzy pośredniczyli przy transakcjach inwestorów zagranicznych. Udział „zagranicy” w obrotach wzrósł w I półroczu do rekordowych 47 proc. i zdaniem przedstawicieli biur szybko nie spadnie. – Związane będzie to głównie z globalnymi przepływami na rynki wschodzące, a nie ze zmniejszoną aktywnością funduszy krajowych – ocenia Tomasz Bardziłowski, szef Credit Suisse Securities w Polsce.

[srodtytul]... i duże IPO[/srodtytul]

Przed 2010 r. przedstawiciele biur mieli także spore nadzieje związane z IPO. Rzeczywistość pokazała, że olbrzymie projekty prywatyzacyjne, choć przyciągnęły do biur nowych klientów, utrudniły?plasowanie akcji średnich i małych spółek. Ostatecznie na GPW zadebiutowały 34 podmioty, ale wiele spółek rezygnowało z oferty.

Wiele biur oczekuje, że ograniczenie aktywności rządu na rynku IPO sprzyjać będzie wprowadzaniu mniejszych spółek na GPW. Myślą przy tym o potencjale, jaki daje zwiększenie liczby rachunków w 2010?r. o 345 tys. Niedawno „Parkiet” szacował wartość planowanych na ten rok ofert pierwotnych na 17 mld zł wobec 15,4 mld zł w 2010 r. Utrudnieniem mogą być jednak rządowe plany cięcia składek do OFE. Zdaniem większości analityków, bez zakupów z ich strony budowa księgi popytu będzie trudniejsza, a wyceny – gorsze.

[srodtytul]Zagranica coraz silniej obecna[/srodtytul]

Problemem polskich biur jest także coraz większa konkurencja zagranicznych biur. W Warszawie działa już cała „śmietanka” bankowości inwestycyjnej, która nie chciała pominąć prywatyzacyjnych projektów. W 2010 r. zgodę na funkcjonowanie polskich oddziałów dostały Goldman Sachs, Morgan Stanley i Credit Suisse Securities. Do infrastruktury GPW „podpięły się” z kolei Nomura oraz UBS. Są już tego wymierne efekty. W listopadzie po raz pierwszy udział zdalnych brokerów w obrotach akcjami przekroczył 20 proc.

Nic więc dziwnego, że nowe inicjatywy, jeżeli powstają, nie dotyczą tzw. brokerki. Komisja Nadzoru Finansowego wydala w ub.r. cztery nowe licencje: dla Caspar Asset Management, MoneyManagers, DM Alfa Zarządzanie Aktywami oraz DM AFS. Trzy pierwsze chcą się specjalizować w zarządzaniu portfelami, ostatni – w handlu walutowymi instrumentami finansowymi.

[ramka][srodtytul]Kamil Kalemba, wiceprezes i szef maklerów ING Securities[/srodtytul]

W 2010 r. większe obroty na GPW wiązały się z napływem kapitału zagranicznego i dużymi transakcjami prywatyzacyjnymi. Problem jednak w tym, że na wzroście biznesu zagranicznego lokalni brokerzy korzystają w sposób coraz bardziej ograniczony. W gorszej sytuacji mogą być podmioty bez biur w Londynie czy Nowym Jorku.

2011 r. jest dla nas sporą zagadką. Trudno się spodziewać tak dużej aktywności Skarbu Państwa po stronie podaży akcji. Być może zastąpią ją oferty prywatnych spółek. Ograniczenie składek przekazywanych do OFE może tu jednak stanowić przeszkodę.[/ramka]

Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?
Analizy rynkowe
Czy Święty Mikołaj zawita w tym roku na giełdę?