O czarnych owcach i czystym rynku

Rozmowa ze Stanisławem Kluzą, przewodniczącym Komisji Nadzoru Finansowego

Aktualizacja: 26.02.2017 19:07 Publikacja: 25.07.2011 16:43

O czarnych owcach i czystym rynku

Foto: GG Parkiet, Szymon Łaszewski SL Szymon Łaszewski

[b]Jak dużo jest przypadków manipulacji notowaniami na rynku kapitałowym z udziałem dziennikarzy, komentatorów giełdowych, analityków, czyli osób – powiedzmy – opiniotwórczych?[/b]

Bardzo mało. Odpowiadając też na istotniejsze pytanie – jaka jest sytuacja na całym rynku – trzeba powiedzieć, że nie wygląda ona źle. Nadzór monitoruje rynek, identyfikuje transakcje odbiegające od standardów...

[b]Jak je identyfikujecie?[/b]

Wykorzystujemy algorytmy, które pozwalają wychwycić podejrzane sytuacje. Łączymy też fakty. Typowym alertem jest dla nas znacząca zmiana kursu lub wzrost obrotów przed publikacją przez spółkę cenotwórczej informacji. Interesujące są też pojawiające się od czasu do  czasu w mediach czy w Internecie informacje i komentarze wpływające na kursy. Standardowo sprawdzamy, czy nie dochodzi do niedozwolonego wykorzystania przewagi informacyjnej. Pod tym kątem prześwietlamy każdą informację poufną.

[b]Jeśli z analizy wynika, że doszło do nietypowych transakcji, to dość łatwo zapewne ustalić, kto za nimi stoi. Ale jeśli w grę wchodzą wspomniane komentarze, opinie czy artykuły, to czy jesteście w stanie „dopasować” do nich transakcje?[/b]

Jest to możliwe. Nie jest oczywiście tak, że sprawdzamy wszystko i wszystkich. Natomiast o skali naszej działalności analitycznej świadczy fakt, że moni- torując obrót na giełdzie, rocznie ustalamy tożsamość stron około 400 tysięcy transakcji.

[b]Mówimy o całym rynku?[/b]

Tak. W tej licznej grupie operacji rynkowych zachowania intencjonalnie nietypowe stanowią tylko niewielką część. Wśród nich możemy z kolei rozróżnić dwa przypadki: wyrafinowana gra rynkowa zgodna z prawem oraz podejrzenie naruszenia przepisów, np. manipulacja, czy wykorzystanie informacji poufnych.

[b]I co dalej?[/b]

Zbieranie dowodów. Można mieć intuicję czy nawet graniczące z pewnością przeświadczenie, że mogło dojść do  przestępstwa, ale niekoniecznie musi się to przełożyć na twardy materiał dowodowy. A przestępstwo trzeba udowodnić.

[b]Mówimy o dowodach czy raczej przesłankach potwierdzających tezę,które jest w stanie zebrać i określić nadzór finansowy? [/b]

Nie mamy uprawnień dochodzeniowo-śledczych, ale w trybie nadzorczym możemy np. udokumentować operacje na danym rachunku czy ustalić przesłanki świadczące o działaniu w porozumieniu. Albo fakt, że pewna sekwencja zdarzeń pojawia się zbyt często, więc nie może być przypadkowa. Przykładowo, że pewna grupa inwestorów kupuje akcje przed pojawieniem się cenotwórczych informacji, a później je sprzedaje i realizuje zyski. Jest to kwestia uprawdopodobnienia, że badane zjawisko ma charakter zorganizowany, a nie przypadkowy.

[b]Wróćmy do tego, jak jest ze środowiskiem dziennikarzy ekonomicznych?[/b]

Najpierw trzeba określić, o kim mówimy. Są komentatorzy, są autorzy analiz, są dziennikarze i redaktorzy. Jest też grupa osób aktywnych w serwisach internetowych, na forach dyskusyjnych czy blogach. Generalnie w szeroko pojętym środowisku dziennikarskim nadużycia na rynku kapitałowym występują rzadko. Mogą się oczywiście zdarzać takie przypadki, jak w każdym środowisku, ale mówimy o pojedynczych sprawach. Wiadomo jednak, że każdy przy- padek to kłopot dla redakcji i całego środowiska. Tym bardziej że takich spraw niestety nie można ustalić ex ante.

[b]Problem w tym, że nawet taki pojedynczy przypadek, którego nie można wcześniej zidentyfikować ani tym bardziej potwierdzić, zwłaszcza bez narzędzi i uprawnień, którymi dysponuje KNF, rzuca cień na całe środowisko. [/b]

Zawsze i wszędzie, w każdej grupie, może znaleźć się pojedyncza osoba, przysłowiowa czarna owca, nie zachowująca standardów etycznych czy po  prostu łamiąca prawo. Jeśli stara się ona zachować swoje działania w tajemnicy, to zgadzam się, że jest to trudne do wychwycenia. Dlatego tak istotne są działania analityczne, a następnie dowodowe i procesowe.

[b]Czy wiecie albo macie podejrzenia, że w ostatnich latach było lub jest więcej takich przypadków niż jeden, o którym było ostatnio głośno – Michała Ś.? Dodajmy, że pracował on w naszej redakcji, ale

– w związku z wątpliwościami co do jego postawy – rozstaliśmy się z nim ponad dwa lata temu, na długo przed skierowaniem przez KNF sprawy do prokuratury?[/b]

W zawiadomieniach do prokuratury dziennikarze pojawiają się bardzo rzadko. Nie ma dwóch takich samych spraw, za każdym razem mają one charakter indywidualny. Niestety, nie możemy podać informacji o konkretnych postępowaniach.

[b]A może taka informacja powinna być podawana do wiadomości publicznej przez KNF, jeśli nie od razu, to np. po skierowaniu sprawy do prokuratury, żeby uprzedzić o tym rynek? A jeśli KNF nie może tego robić, to może powinna prokuratura? Na rynku kapitałowym transparentność i zaufanie odgrywają kluczową rolę, tymczasem takie informacje docierają do uczestników rynku bardzo późno. [/b]

Po stronie UKNF ze względu na ustawową tajemnicę zawodową nie ma takiej możliwości. Przedwczesne ujawnienie podejrzeń czy nawet faktu prowadzenia postępowania mogłoby utrudnić organom ścigania wyjaśnienie sprawy.

[b]Jeśli nie możemy powiedzieć, jakich osób dotyczą postępowania, to może powiedzmy z grubsza, czym się te osoby zajmują, gdzie pracują lub pracowały? [/b]

Nie, nie możemy tego powiedzieć. Nie możemy „odsłonić się”, informując, z jakimi np. redakcjami są lub były związane te osoby.

Zresztą redakcje są wyczulone na tego typu zachowania. Jeżeli mają przeczucie, że wystąpiły zdarzenia wzbudzające wątpliwości czy podejrzenia, to reagują, nie czekają na KNF. Chociaż w prawie kwestia inwestowania przez dziennikarzy nie jest szczególnie uregulowana, to praktycznie każda redakcja, która ma sekcję zajmującą się rynkiem kapitałowym, ustaliła swoje własne reguły gry. Wiadomo, jak mogą, a jak nie mogą się zachowywać dziennikarze, którzy mają wiedzę insiderską lub mogą ją zdobyć.

[b]Czy te reguły zabezpieczają przed ewentualnymi nadużyciami? Chyba jednak nie.[/b]

Nie ma takich przepisów i reguł, które są w stanie zapobiec wszelkim nadużyciom. Chodzi o jasne zaprezentowanie intencji i wymogów na linii pracodawca – pracownik. Jeśli obie strony akceptują te intencje w momencie zawarcia stosunku pracy i w jego trakcie, to ich złamanie jest nieuczciwością.

[b]Ale co można zrobić poza apelowaniem do sumienia?[/b]

Ważny jest punkt odniesienia dla oceny – nie tylko o charakterze prawnym – kto działa fair, a kto łamie reguły gry i w związku z tym nie można mu ufać.

[b]Czy KNF ma pomysły, żeby te reguły dla dziennikarzy finansowych jakoś sformalizować na wyższym poziomie, nawet w przepisach?[/b]

Być może jest tu pole do rozmowy w gronie redakcji ekonomicznych, które bez zewnętrznej ingerencji mogłyby zastanowić się nad wspólnym kodeksem działania. Wartością byłoby np. to, że osoby, które naruszałyby reguły gry w jednym miejscu, nie miałyby czego szukać u innych pracodawców.

[b]Jak mocne powinny być ograniczenia inwestycyjne dla dziennikarzy?[/b]

Nie trzeba wymyślać prochu, na rynku stosowane są różne rozwiązania. Od całkowitego zakazu inwestycji po obowiązek informowania pracodawcy o każdej transakcji. Określa się zasady, zgodnie z którymi inwestycje mogą być prowadzone, m.in. listy restrykcyjne czy minimalny horyzont czasowy inwestycji – np. nie można kupić akcji, a następnie ich sprzedać przed upływem 30 dni. Jako przykład ograniczeń inwestycyjnych można też wskazać rozwiązania przyjęte w nadzorze finansowym. Chociaż ustawa tego nie zabrania, to zgodnie z regulacjami wewnętrznymi pracownik UKNF nie może posiadać instrumentów finansowych dopuszczonych do obrotu, z wyjątkiem obligacji skarbowych.

[b]Dlaczego w KNF pojawiły się te ograniczenia? Mieliście jakieś problemy?[/b]

Nie. Chodziło o przyjęcie najwyższych możliwych standardów, zmniejszenie ryzyka, że pojawi się pokusa nadużycia.

[b]Nakazy i zakazy można złamać...[/b]

...ale to nie znaczy, że nie powinno ich być. Jeśli chodzi o działania nadzoru, to prawo obowiązuje wszystkich. Jeśli mamy uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa, to niezależnie czy chodzi o pracownika instytucji finansowej, spółki publicznej, inwestora, dziennikarza lub kogokolwiek innego, przekazujemy sprawę prokuraturze.

[b]Wspomina pan o spółkach, ale są jeszcze jednostki funduszy, ETF, instrumenty pochodne. Nimi też można manipulować, np. przygotowując ankietę, z której wynika, że WIG pójdzie mocno w górę.[/b]

Trzeba brać pod uwagę płynność i wielkość rynku. Trudniej o manipulację, co nie znaczy, że jest zupełnie wykluczona, gdy mówimy o całym rynku giełdowym lub o najpłynniejszych instrumentach. Wiadomo, że zupełnie inny jest wpływ pojedynczego komunikatu na akcje dużego przedsiębiorstwa, a inny na notowania spółki małej i niepłynnej.

[b]Mówił pan, że nasze środowisko jest dosyć „czyste”, choć kilka spraw badaliście lub badacie. Jak jest z innymi grupami związanymi z rynkiem kapitałowym, profesjonalistów z biur maklerskich, zarządzających, władz spółek, itp.?[/b]

Nie wypada to źle, chociaż w spółkach wciąż zdarzają się np. wynikające z nieświadomości transakcje w okresach zamkniętych, gdy wiele osób ma obowią- zek powstrzymywać się od handlu.

[b]Dziękuję za rozmowę[/b].

Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?
Analizy rynkowe
Czy Święty Mikołaj zawita w tym roku na giełdę?