Wskaźnik WIG20 przełamał w mijającym tygodniu wsparcie na poziomie lokalnych minimów z pierwszej połowy sierpnia – zauważa Przemysław Smoliński, analityk techniczny z DM?PKO?BP. To zły sygnał. Jednak w piątek na rynku pojawił się popyt. Po głębokim spadku z początku sesji indeks dźwignął się do góry do 2101 pkt (-1 proc.). Na wykresie powstała świeca z długim dolnym cieniem, co w krótkim terminie jest dobrym sygnałem. – Nie można wykluczyć korekcyjnego odbicia w ramach ruchu powrotnego do przełamanego wsparcia. Generalnie jednak na razie nie pojawiły się sygnały trwałego zakończenia spadków i prawdopodobna wydaje się kontynuacja przeceny do co najmniej 1960 lub nawet 1880 punktów – podsumowuje Smoliński.
Na odbicie liczy Krystian Brymora, analityk z Beskidzkiego Domu Maklerskiego. – Z technicznego punktu widzenia piątkowy przebieg notowań, pojawienie się świecy z długim dolnym cieniem, a także relatywne wyprzedanie rynku może zachęcać do krótkoterminowego odreagowania w przyszłym tygodniu – uważa specjalista.
Oczekuje testu przynajmniej poziomów 2160–2180 punktów znajdujących się w połowie czwartkowej świecy. W jego opinii, jeżeli udałoby się pokonać tę wysokość, można by liczyć na tzw. domknięcie czwartkowej luki, której wysokość określają poziomy 2235 i 2275 punktów. – Rynek lubi zamykać takie „okna" – twierdzi Brymora. W średnim terminie (czyli jeden, dwa miesiące) jego zdaniem spodziewać się jednak można kontynuacji spadków, które mogą sprowadzić indeks aż do 1700–1800 punktów. – Tam, w mojej opinii, będzie szansa na trwalsze odbicie – podsumowuje analityk BDM.
Z kolei wskaźnik S&P 500 testował strefę wsparcia 1100– –1120 punktów. Zdaniem Smolińskiego dopóki pozostaje powyżej niej, trwa korekta wcześniejszych spadków. Jej przełamanie jednak oznaczałoby pojawienie się formalnego sygnału kontynuacji trendu spadkowego. Wtedy minimalny zasięg ruchu można by było określić na 1070 punktów, ale indeks zapewne sięgnąłby 1025 pkt lub nawet spadł poniżej 1000 pkt.