Kosztowne regulowanie płac finansistów

Nowe zasady ustalania wynagrodzeń menedżerów banków i domów maklerskich oznaczają dla tych instytucji masę kłopotów i dodatkowych kosztów. Ich wprowadzenie w londyńskich bankach oznaczało wzrost stałych płac o niemal 100 proc.

Aktualizacja: 24.02.2017 06:16 Publikacja: 15.10.2011 01:41

Kosztowne regulowanie płac finansistów

Foto: Archiwum

Komisja Nadzoru Finansowego przyjęła w październiku uchwałę implementującą dyrektywę unijną CRD III w zakresie m.in. zasad ustalania polityki zmiennych składników wynagrodzeń osób zajmujących stanowiska kierownicze w bankach. Analogiczne rozwiązania przygotowuje Ministerstwo Finansów dla domów maklerskich, jednak odpowiednie rozporządzenie nie zostało jeszcze przyjęte. Projekt rozporządzenia MF zawiera rozwiązania bardzo podobne do zawartych w uchwale KNF, w kilku miejscach jest jednak rozbieżny, co tylko potęguje niepewność – zwłaszcza dla domów maklerskich, prowadzonych w ramach banków, które mogą być zmuszone do stosowania dwóch równoległych regulacji.

Najważniejsza zmiana wynikająca z uchwały KNF to obowiązek: wypłaty co najmniej 50 proc. premii w akcjach lub instrumentach o podobnym charakterze albo instrumentach dłużnych zaliczonych do funduszy podstawowych banku oraz rozłożenia na okres od trzech do pięciu lat co najmniej 40 proc. premii (w przypadku gdy premia stanowić będzie „szczególnie dużą kwotę", minimum 60 proc. zmiennego wynagrodzenia) i uzależnienia wypłaty części odroczonej od wyników danego pracownika, wyników jednostki organizacyjnej, w której jest zatrudniony, i wyników samego banku.

W trakcie prac nad implementacją dyrektywy CRD III KNF podkreślała, że implementacja w Polsce będzie w zasadzie bezbolesna, bo dyrektywa zostawia duży zakres swobody państwom członkowskim w jej wdrożeniu, a polskie instytucje finansowe nie zostały dotknięte kryzysem, na który odpowiedzią była przecież dyrektywa. Tymczasem – ku zaskoczeniu wszystkich – okazało się, że w uchwale nadzoru w zasadzie przepisano dyrektywę bez uwzględnienia polskiej specyfiki ani wyrażonej w dyrektywie zasady proporcjonalności.

Jak jest w innych państwach UE?

Wiele państw europejskich, w tym mocno dotkniętych kryzysem finansowym, takich jak np. Wielka Brytania czy Francja, dostosowało wymogi dyrektywy do potrzeb swojego rynku. W Wielkiej Brytanii np. instytucje zobowiązane podzielono na cztery kategorie (w zależności od poziomu kapitałów), wyłączając obowiązek stosowania najbardziej uciążliwych wymogów wobec mniejszych instytucji. Podobne rozwiązanie zastosowano w Niemczech, gdzie podzielono instytucje na znaczące i nieznaczące – i te ostatnie, a ich liczba okazała się bardzo istotna, wyłączono spod wielu obowiązków wynikających z CRD III. Takie samo podejście przyjęli Włosi.

W Polsce wszystkie instytucje finansowe – międzynarodowe i działające wyłącznie lokalnie, zatrudniające kilka tysięcy i kilkanaście osób czy oferujące zarówno skomplikowane produkty finansowe, jak i proste pożyczki – wrzucono do jednego worka.

Choć dyrektywa w sprawie płac pozostawia państwom członkowskim wiele swobody w jej wdrażaniu, w Polsce z tego nie skorzystano

Innym sposobem dostosowania dyrektywy do lokalnych potrzeb było ograniczenie kręgu osób zajmujących stanowiska kierownicze przez wprowadzenie progów wynagrodzenia. I tak w Wielkiej Brytanii nowe przepisy mają zastosowanie wyłącznie do osób, które zarabiają powyżej 500 000 funtów rocznie, we Francji ten próg ustalono na 50 000 euro rocznie, w Luksemburgu na 100 000 euro. Wprowadzenie progu (oczywiście dostosowanego do polskich realiów) znacznie uprościłoby sytuację w Polsce.

Polskie banki, które nie są notowane na giełdzie, będą musiały zmierzyć się z problemem wydawania uprawnionym pracownikom swoich akcji lub instrumentów z nimi związanych. Jest oczywiste, że zagraniczne spółki matki, które mają w Polsce jednoosobowe spółki zależne, nie będą chciały tworzyć akcjonariatu mniejszościowego w swoich polskich córkach, mając na ten akcjonariat wpływ ograniczony (zwłaszcza po rozwiązaniu umowy o pracę z menedżerem). Popularnym instrumentem zamiast akcji mogą się stać plany akcji fantomowych (tzw. phantom shares), które od lat są z powodzeniem stosowane przez fundusze private equity w ich spółkach portfelowych. Dla banków będzie to jednak zupełnie?nowa praktyka; pytanie, czy do zaakceptowania przez KNF (choć wytyczne do dyrektywy wydane w grudniu 2010 r. przez Komitet Europejskich Organów Nadzoru wyraźnie ją dopuszczają).

O tym, że problem w tym obszarze będzie istotny, świadczyć może fakt, że brytyjski FSA przesunął stosowanie wymogu wypłaty 50 proc. premii w akcjach lub instrumentach powiązanych w nienotowanych instytucjach finansowych w Wielkiej Brytanii do lipca 2012 r., ponieważ banki w dalszym ciągu nie potrafią poradzić sobie z tym problemem, mimo że stosowne regulacje obowiązują w tym kraju już od grudnia 2010 r. i mimo że kultura bonusów jest tam dużo bardziej zaawansowana.

Co z oddziałami?

Od kilku miesięcy polskie banki zadają sobie pytanie: co z akcjami spółek matek, które od kilku lat w ramach programów premiowych dostają ich pracownicy? Czy te akcje będą spełniać wymogi uchwały? Czy KNF wypowie się oficjalnie w tej sprawie?

Biorąc pod uwagę, że dyrektywa CRD III zobowiązuje spółki matki do zapewnienia spójnych regulacji w swoich spółkach córkach i że jest to rozwiązanie praktykowane w innych krajach członkowskich, takie podejście mogłoby być uzasadnione, nie jest to jednak jasne na gruncie uchwały. Podobny problem mają polskie oddziały banków zagranicznych – prawo bankowe zobowiązuje je do odpowiedniego stosowania uchwały, konia z rzędem temu, kto wie, co to będzie oznaczać. Oczywiście oddział nie będzie sam wydawał akcji ani podobnych instrumentów, bo tego zrobić nie może – a zatem pracownicy polskich oddziałów banków zagranicznych zapewne będą mogli dostawać akcje lub instrumenty wydawane bezpośrednio przez banki zagraniczne.

Zupełnie nie wiadomo natomiast, jak zostaną w rozporządzeniu resortu finansów potraktowane oddziały zagranicznych domów maklerskich, bo zapisy projektu nie dają odpowiedzi na to pytanie.

Koszty nowych regulacji

Nowe regulacje stworzą wiele negatywnych i wymiernych konsekwencji dla sektora finansowego. Przede wszystkim uderzą w samych pracowników, ograniczając ich mobilność. Wstrzymanie wypłaty minimum 40 proc. premii na co najmniej trzy lata w sposób oczywisty zmniejszy chęć zmiany miejsca pracy i pracodawcy, tym bardziej że uchwała dodatkowo ogranicza praktykę wypłaty gwarantowanych bonusów mających na celu zrekompensowanie tego straconego u poprzedniego pracodawcy. Obecnie takie bonusy powitalne mają być stosowane wyjątkowo i tylko w czasie pierwszego roku pracy.

Pracownicy będą teraz bardziej rozważnie wybierać pracodawców. Nowe regulacje premiują banki z dobrymi wynikami – te, których sytuacja finansowa nie jest dobra, a co za tym idzie, gdzie wypłata premii będzie zagrożona – z pewnością będą miały problem z przyciągnięciem najlepszych. To z kolei prowadzić będzie do błędnego koła – im gorsi pracownicy, tym gorsze wyniki zatrudniającej ich instytucji.

Brak pewności co do tego, jak będą wypłacane premie w instytucjach nienotowanych, oznacza premiowanie na rynku pracy firm notowanych na giełdzie – tam przynajmniej pracownicy będą wiedzieli, czego się spodziewać. Jeżeli instytucje nienotowane zdecydują się na wydawanie instrumentów dłużnych (obligacji długoterminowych), tym bardziej będzie to odstraszające dla pracowników, jeśli się weźmie pod uwagę, że to instrumenty mało płynne, a co za tym idzie – ich atrakcyjność jako składnika pensji jest ograniczona.

Wiele praktycznych problemów związanych w wypłatą bonusów w gotówce będzie skłaniało instytucje finansowe do dwóch rozwiązań: albo podniesienia wynagrodzenia stałego pracowników kosztem bonusów, albo zwiększenia globalnej kwoty bonusa tak, aby nieodroczona część wypłacana w gotówce była jak najwyższa. W obu przypadkach spowoduje to wzrost wynagrodzeń. Nieoficjalnie szacuje się, że wprowadzenie nowych regulacji spowodowało podwyższenie stałych miesięcznych wynagrodzeń w londyńskich bankach o prawie 100 proc. Jest wysoce prawdopodobne, że podobny trend będziemy obserwować w Polsce. Jeżeli do tego dodać koszty administracyjne związane z nowymi regulacjami (tworzenie nowej polityki, komitetów, programów opcyjnych, emisji instrumentów powiązanych z akcjami) – to będziemy mieli do czynienia ze zwiększeniem kosztów stałych, które to zwiększenie instytucje finansowe z pewnością będą chciały przerzucić na klientów. Pytanie, czy o to chodziło polskiemu regulatorowi.

Anna Hałas-Krawczyk

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?