Czarna lista KNF

Zamieszczanie firm podejrzanych o prowadzenie nielegalnej działalności na liście ostrzeżeń publicznych ma na celu ochronę inwestorów – twierdzi Komisja Nadzoru Finansowego. Część podmiotów z tego indeksu skarży się jednak, że urząd piętnuje je przed rozstrzygnięciem sprawy przez prokuraturę

Aktualizacja: 24.02.2017 05:12 Publikacja: 29.10.2011 06:33

Adam Roguski

Adam Roguski

Foto: Archiwum

Któż nie chciałby szybko i bez ryzyka pomnożyć majątku – w czasie hossy uzyskiwać zwrot lepszy niż rynek, a w czasie bessy skutecznie chronić, wręcz dalej pomnażać, oszczędności? Na takie właśnie osoby liczą różnego rodzaju instytucje oferujące usługi dopasowane do wyobrażeń klientów o skutecznym i bezpiecznym inwestowaniu. Ale czy przystaje to do rzeczywistości? W mediach co jakiś czas słychać o kolejnej grupie ludzi pozbawionych złudzeń i pieniędzy.

Czuwająca nad bezpieczeństwem rynku Komisja Nadzoru Finansowego zamieszcza podejrzane podmioty na specjalnej liście ostrzeżeń. W tej chwili jest na niej pół setki firm – głównie takich, które zdaniem KNF bez zezwolenia wykonują czynności bankowe – w szczególności przyjmują wkłady pieniężne w celu obciążania ich ryzykiem. Druga co do wielkości grupa to podmioty prowadzące bez zezwolenia działalność maklerską.

Wiele z tych firm już dawno nie funkcjonuje – ale po wpisaniu nazw w wyszukiwarce internetowej można natknąć się na ślady kuszących ofert i artykuły prasowe opisujące historię poszkodowanych klientów.

Ale jest i druga strona medalu. Wiele firm wciągniętych na listę KNF działa z otwartą przyłbicą, oferując usługi polegające na pomnażaniu pieniędzy klientów. Swoją działalność charakteryzują jako legalną i bezpieczną – a działania komisji, która nie ma żadnych kompetencji do ich kontrolowania, uznają za krzywdzące.

Działania prewencyjne

– Do naszych ustawowych zadań należy m.in. podejmowanie działań edukacyjnych i informacyjnych w zakresie funkcjonowania rynku finansowego. Wykaz „ostrzeżenia publiczne" ma za zadanie uzmysłowić potencjalnym inwestorom, że pewne podmioty funkcjonujące na rynku nie posiadają stosownego zezwolenia. Środki finansowe powierzone takim podmiotom nie podlegają ochronie np. Bankowego Funduszu Gwarancyjnego (co ma miejsce w przypadku instytucji bankowych) czy też systemu rekompensat (w przypadku domów maklerskich) – tłumaczy Katarzyna Mazurkiewicz z biura prasowego Komisji Nadzoru?Finansowego.

Urząd sam wyszukuje informacje na temat „kandydatów" do wciągnięcia na listę, sprawdza także sygnały z zewnątrz, np. od dziennikarzy czy inwestorów zaniepokojonych działalnością jakiejś osoby lub podmiotu. – Piszą też do nas oszukani ludzie – mówi Mazurkiewicz.

Jednak KNF sama, poza ostrzeżeniem inwestorów, nic nie może zrobić. – Jesteśmy pozbawieni jakiegokolwiek instrumentu nadzorczego w stosunku do podmiotów działających bez zezwolenia. W szczególności nie możemy przeprowadzać w nich kontroli. Jedyne, co jest możliwe, kiedy uważamy, że doszło do łamania przepisów prawa, to skierowanie do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. W większości przypadków takie zawiadomienia są wysyłane. Jeśli śledczy sporządzają akt oskarżenia, występujemy przed sądem, korzystając z uprawnień pokrzywdzonego – tłumaczy Mazurkiewicz.

Jak podaje KNF, w tej chwili prokuratura rozpatruje – na podstawie zawiadomień skierowanych w ubiegłym i bieżącym roku – kilkanaście spraw. Nie uzyskaliśmy informacji, ile postępowań zostało umorzonych ani ile powstało aktów oskarżenia.

– Lista jest weryfikowana na bieżąco, zasadą jest, że jeśli prokuratura uzna, iż dany podmiot nie łamie prawa, zostaje usunięty z listy – wyjaśnia Mazurkiewicz. W ten sposób niedawno z zestawienia zniknęła spółka Cash Rentier.

Kluczowe zdanie śledczych

Wszystkie firmy z listy, które zgodziły się na rozmowę z „Parkietem", podkreślają, że przed wciągnięciem na indeks KNF nie kontaktowała się z nimi, nie prosiła o żadne wyjaśnienia. – Nie mamy takiej praktyki. Kiedy nabieramy podejrzeń, umieszczamy podmiot na liście, ostrzegając w ten sposób jego potencjalnych klientów. Reszta jest w rękach prokuratury – podsumowuje Mazurkiewicz.

Obok firm widm na liście KNF figurują podmioty, których nazwy są dobrze znane – jak Finroyal (oferuje kontrakt lokacyjny) czy Amber Gold (proponuje lokaty w metale szlachetne).

Amber Gold oferuje lokaty w złoto, srebro i platynę na od 6 do 15 proc. w skali roku. Ponadto udziela pożyczek i pomaga w spłacie długów.

– Prowadzimy legalną działalność gospodarczą, polegającą na obrocie i przechowywaniu metali szlachetnych. Zresztą przed jej rozpoczęciem w 2009 roku pytaliśmy właśnie KNF, czy wymagane jest w tym zakresie jej zezwolenie. Uzyskaliśmy odpowiedź, że nie, po czym kilka miesięcy później zostaliśmy wciągnięci na listę ostrzeżeń – mówi Michał Forc, rzecznik Amber Gold. Podkreśla, że cała korespondencja z urzędem jest zamieszczona na stronie internetowej spółki.

Forc przyznaje, że w sprawie działalności Amber Gold toczy się postępowanie prokuratorskie. – Po pojawieniu się naszej firmy na liście natychmiast zwróciliśmy się do KNF o podanie podstaw dokonania takiego wpisu, żądając wykreślenia. Nie uzyskaliśmy żadnych konkretnych informacji, oprócz tego, że Komisja złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, którego treści do dziś nie poznaliśmy. Od dwóch lat wszystko jest na etapie postępowania sprawdzającego, czyli prokuratura nie stwierdziła jeszcze, czy w ogóle można mówić o czynie zabronionym. Przy czym my nie jesteśmy stroną tego postępowania, a więc nie mamy precyzyjnych informacji, jakie w ogóle są zarzuty urzędu – mówi Forc.

Podkreśla, że śledczy już kilka razy odmówili wszczęcia postępowania, ale decyzja nie może się uprawomocnić, ponieważ Komisja za każdym razem skarżyła ją do sądu – zwracając uwagę na konieczność sprawdzenia dodatkowych aspektów sprawy. Stanęło na tym, że prokuratura zleciła ocenę sprawy biegłemu. – Miał napisać raport do sierpnia, ale poprosił o więcej czasu – do końca tego roku – kwituje Forc.

– Najgorsze w tej liście jest to, że tak naprawdę to mówi ona prawdę, bo faktycznie Amber Gold nie ma zezwolenia KNF na prowadzenie działalności bankowej. Fakt, że nigdy takiej działalności nie prowadził ani nie prowadzi, jest już dla KNF bez znaczenia. Niestety, odbiór społeczny podmiotów znajdujących się na liście jest jednoznacznie negatywny – dodaje Maciej Górtowski, radca prawny reprezentujący Amber Gold.

Działalność niebankowa

Wszystkie podmioty z listy Komisji Nadzoru Finansowego, z którymi rozmawialiśmy, odżegnują się od działalności zarezerwowanej dla funduszy i banków. PHU „Promotor" na swojej stronie Promotor Finanse oferuje typowe pożyczki oraz możliwość pomnożenia pieniędzy.

– Na naszej stronie internetowej jest umieszczony wytłuszczonym drukiem zapis, że nie świadczymy usług bankowych ani nie wykonujemy czynności bankowych – zastrzega Krzysztof Rogojski, dyrektor finansowy. Wyjaśnia, że firma zawiera z osobami zainteresowanymi współpracą umowy, na podstawie których pożycza od nich pieniądze – a to coś zupełnie innego niż oferowanie lokat. Inwestor może wpłacić 1–100 tys. zł na 3, 6 lub 12 miesięcy i cieszyć się 5–10 proc. zysku w skali miesiąca.

– Podpisując umowę pożyczki, dajemy dobre warunki, ale jednocześnie ponosimy pełną odpowiedzialność prawną i finansową. Musimy oddać pożyczone pieniądze i nie możemy się wykręcić nieudaną inwestycją. Nie podpisujemy umów pożyczki, jeżeli w danym miesiącu nie ma takiej potrzeby ani jeżeli jest jakiekolwiek ryzyko chwilowych problemów na rynku – mówi Rogojski. Zapewnia, że zaciągane pożyczki są adekwatne do stanu finansowego i możliwości ich zabezpieczeń na ruchomościach „Promotora".

Pożyczki na inwestycje

Na podobnych zasadach działa firma Usługi Konsultingowe Artur Swendrak. Jej właściciel wyjaśnia, że pożycza pieniądze od różnych osób na podstawie umów i za pozyskaną gotówkę dokonuje własnych inwestycji.

– KNF zapewne nie spodobało się, że na stronie internetowej umieszczam informacje, na jaki procent pożyczam pieniądze. Mogło to sprawiać wrażenie, że rzeczywiście działam jak fundusz i przyciągam tym klientów. A to są wyłącznie moje inwestycje – mówi Swendrak.

Dlaczego pozyskuje pieniądze w ten sposób, zamiast np. zaciągnąć kredyt? – Po pierwsze, uzyskuję lepsze warunki, niż gdybym pożyczył pieniądze w banku. Po drugie, bank ściśle kontrolowałby, na jaką inwestycję idą pieniądze, a tu mam większą elastyczność. Udzielane mi pożyczki zabezpieczone są wekslem – podsumowuje Swendrak.

Dziś na stronie internetowej jego firmy próżno szukać informacji o oprocentowaniu i innych warunkach pożyczki. Czytamy tylko, że działania inwestycyjne spółki możliwe są m.in. dzięki pożyczaniu pieniędzy od osób prywatnych i instytucji mających do niej zaufanie.

Podobnie jak w przypadku Amber Gold na stronie Swendraka widnieje również cała korespondencja z KNF dotycząca zamieszczenia na „czarnej liście".

– Nikt uprzednio się ze mną nie kontaktował, o nic nie pytał. Stanowczo przeciwko temu zaprotestowałem i zażądałem wykreślenia firmy z listy. Stanęło na tym, że nastąpi to, jeśli prokuratura umorzy śledztwo – mówi Artur Swendrak. Podkreśla, że postępowanie prokuratorskie toczy się od lutego 2010 roku i do tej pory nikt nie usłyszał zarzutów. – To trwa absurdalnie długo, cała sytuacja zepsuła mi reputację i utrudnia mi pracę, a przecież nie robię niczego zakazanego przez prawo – kwituje Swendrak.

Oprócz tego, że jego firma figuruje na liście ostrzeżeń pod pozycją „wykonywanie czynności bankowych bez zezwolenia", jest również wciągnięta do wykazu podmiotów parających się działalnością maklerską bez zezwolenia. – Handluję po prostu akcjami pracowniczymi – tłumaczy Swendrak.

Akcje i obligacje

Wciągnięcie na listę nie spędza snu z powiek szefom spółki Kasomat.pl. – Zostaliśmy zamieszczeni na liście jako podmiot nieposiadający zezwolenia KNF na wykonywanie czynności bankowych, co jest zgodne z prawdą, gdyż nie wykonujemy takich czynności – podkreśla prezes Maciej Doliński. Kasomat.pl pozwala zainwestować online 1–50 tys. zł na 60 lub 90 dni i uzyskać 8–12 proc. zwrotu z inwestycji w skali roku. Formalnie Kasomat.pl pożycza pieniądze od swoich akcjonariuszy. Każdy, kto zdecyduje się na powierzenie spółce pieniędzy, musi najpierw kupić jedną jej akcję za 1 gr.

– Osoby fizyczne mogą zostać akcjonariuszami naszej spółki, a następnie udzielać jej pożyczek na finansowanie działalności ze stopą zwrotu określoną w regulaminie pożyczki. Jest to powszechnie stosowana praktyka powierzania spółce kapitału przez właścicieli. Liczba potencjalnych akcjonariuszy jest limitowana i w pewnym momencie zakończy się możliwość obejmowania akcji przez nowe osoby – tłumaczy Doliński. Z pozyskanych w ten sposób funduszy Kasomat.pl sam udziela pożyczek.

Prezes Doliński zaznacza, że według jego najlepszej wiedzy przeciwko Kasomat.pl nie toczy się jakiekolwiek postępowanie.

Firma Pośrednictwo Finansowe Kredyty-Chwilówki oferuje na stronie pożyczki i możliwość osiągnięcia dużych zysków. Także podkreśla, że nie podejmuje czynności bankowych, nie przyjmuje depozytów bankowych ani nie prowadzi lokat. Jak tłumaczy kierownik działu „Inwestor" Jarosław Skapczyk, spółka jest jedynie pośrednikiem między osobami, które chcą pożyczyć pieniądze, a osobami, które chciałyby udzielić pożyczki na procent. – Ktoś źle zrozumiał lub błędnie zinterpretował nasz produkt i podał naszą firmę do KNF – podsumowuje Skapczyk.

Pozabankowe Centrum Finansowe proponuje na swojej stronie internetowej obligacje jedno-, dwu- i trzyletnie, oprocentowane odpowiednio na 18, 20 i 22 proc. w skali roku.

– KNF umieściła nas na liście ostrzeżeń publicznych w związku z planowaną prywatną ofertą emisji naszych obligacji korporacyjnych. Uznała, że ta oferta (a w zasadzie jej plany) nosi znamiona oferty publicznej. W związku z tym skierowała zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. W sierpniu postępowanie zostało umorzone, czekamy, co zrobi dalej KNF – mówi Piotr Wojtkowski, prezes Pozabankowego Centrum Finansowego.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?