Któż nie chciałby szybko i bez ryzyka pomnożyć majątku – w czasie hossy uzyskiwać zwrot lepszy niż rynek, a w czasie bessy skutecznie chronić, wręcz dalej pomnażać, oszczędności? Na takie właśnie osoby liczą różnego rodzaju instytucje oferujące usługi dopasowane do wyobrażeń klientów o skutecznym i bezpiecznym inwestowaniu. Ale czy przystaje to do rzeczywistości? W mediach co jakiś czas słychać o kolejnej grupie ludzi pozbawionych złudzeń i pieniędzy.
Czuwająca nad bezpieczeństwem rynku Komisja Nadzoru Finansowego zamieszcza podejrzane podmioty na specjalnej liście ostrzeżeń. W tej chwili jest na niej pół setki firm – głównie takich, które zdaniem KNF bez zezwolenia wykonują czynności bankowe – w szczególności przyjmują wkłady pieniężne w celu obciążania ich ryzykiem. Druga co do wielkości grupa to podmioty prowadzące bez zezwolenia działalność maklerską.
Wiele z tych firm już dawno nie funkcjonuje – ale po wpisaniu nazw w wyszukiwarce internetowej można natknąć się na ślady kuszących ofert i artykuły prasowe opisujące historię poszkodowanych klientów.
Ale jest i druga strona medalu. Wiele firm wciągniętych na listę KNF działa z otwartą przyłbicą, oferując usługi polegające na pomnażaniu pieniędzy klientów. Swoją działalność charakteryzują jako legalną i bezpieczną – a działania komisji, która nie ma żadnych kompetencji do ich kontrolowania, uznają za krzywdzące.
Działania prewencyjne
– Do naszych ustawowych zadań należy m.in. podejmowanie działań edukacyjnych i informacyjnych w zakresie funkcjonowania rynku finansowego. Wykaz „ostrzeżenia publiczne" ma za zadanie uzmysłowić potencjalnym inwestorom, że pewne podmioty funkcjonujące na rynku nie posiadają stosownego zezwolenia. Środki finansowe powierzone takim podmiotom nie podlegają ochronie np. Bankowego Funduszu Gwarancyjnego (co ma miejsce w przypadku instytucji bankowych) czy też systemu rekompensat (w przypadku domów maklerskich) – tłumaczy Katarzyna Mazurkiewicz z biura prasowego Komisji Nadzoru?Finansowego.