Co przepowiadają rekordy naszego wskaźnika?

Indeks PMI obrazujący kondycję polskiego przemysłu posłużył nam do stworzenia nowego unikalnego wskaźnika. Okazuje się, że jego wartości sięgają właśnie historycznych szczytów. W przeszłości tak wysokie odczyty były potwierdzeniem przechodzenia gospodarki z fazy spowolnienia do fazy przyspieszenia

Aktualizacja: 17.02.2017 00:58 Publikacja: 03.03.2012 11:30

Co przepowiadają rekordy naszego wskaźnika?

Foto: GG Parkiet

Jednym z najważniejszych wydarzeń mijającego tygodnia z punktu widzenia analizy fundamentalnej była publikacja lutowego odczytu PMI dla polskiego przemysłu. Po zaskakującym wyskoku w górę miesiąc wcześniej, tym razem wskaźnik sprawił niemiłą niespodziankę, cofając się w dół do granicy 50 pkt oddzielającej rozwój od recesji. Do tej samej granicy, powyżej której podniósł się w styczniu.

Przed miesiącem obszernie przeanalizowałem skok PMI, uznając go według kilku kryteriów opartych na wydarzeniach z przeszłości, za sygnał potwierdzający sygnały kupna na rynku akcji. Czy czwartkowy odczyt przekreśla tamte optymistyczne wnioski?

Odpowiedź na to pytanie jest o tyle trudna, że jeszcze nigdy w stosunkowo krótkiej historii polskiej giełdy nie zdarzyło się, że PMI cofnął się do granicy 50 pkt zaraz po jej pokonaniu. Zwykle przez pewien czas kontynuował zwyżkę. Czy nie ma zatem szans na jakiekolwiek podpowiedzi ze strony historii? Okazuje się, że można znaleźć pewien wspólny mianownik pomiędzy ostatnimi wydarzeniami a przeszłością. Warto zwrócić uwagę na zmienność, jaką cechują się dane napływające z gospodarki. O ile w styczniu PMI urósł o 3,4 pkt (najwięcej od ponad dwóch lat), to w lutym spadł o 2,2 pkt, czyli tyle samo, co w listopadzie ub.r. (co było z kolei spadkiem największym od prawie trzech lat). Niewidziane od dawna gwałtowne zmiany wskaźnika można interpretować jako oznakę ścierających się sił w gospodarce. Z jednej strony mamy działające niekorzystnie osłabienie ekonomiczne na Zachodzie, z drugiej – buforem jest w miarę mocny popyt krajowy i stymulujący wpływ niedawnego osłabienia złotego.

Powtórka z lat 1999, 2003 i 2009

Co z tego wynika dla inwestorów giełdowych? Aby poszukać jakichś wskazówek, spróbujmy ostatnie gwałtowne zmiany PMI w obiektywny i obrazowy sposób zestawić z historią. W tym celu stworzyliśmy wskaźnik, który jest unikalną metodą analizowania indeksu PMI (patrz ramka). Obecnie wskaźnik ten wynosi 1,9 pkt. Liczba ta na pierwszy rzut oka być może niewiele mówi, ale zestawienie z danymi z przeszłości pokazuje, że jest to wartość najwyższa od kwietnia 2003 roku, a zarazem jedna z najwyższych w całej historii. Na wykresie zestawiliśmy nasz wskaźnik ze służącym do jego obliczeń indeksem PMI. Porównanie to prowadzi do bardzo ciekawych wniosków. Dotąd od 1998 r. wskaźnik ustanowił trzy wyraźne szczyty na poziomach 1,8–1,9 pkt. Pojawiły się one w marcu 1999 r., wspomnianym już kwietniu 2003 r. oraz w marcu 2009 r. Zbieżność tych wszystkich dat, jeśli chodzi o porę roku (marzec – kwiecień, a teraz luty), to zapewne niewiele więcej niż tylko ciekawostka (a może pomysł na poszukiwanie zależności sezonowych), ale nie w tym rzecz. Najciekawsze jest to, co działo się w dalszej kolejności nie tylko z naszym wskaźnikiem, ale z samym indeksem PMI, no i przede wszystkim z cenami akcji, bo w końcu to one są ostatecznym przedmiotem naszych dociekań.

Jak widać na wykresie, szczyty wskaźnika zmienności były ustanawiane wkrótce po osiągnięciu przez PMI lokalnego cyklicznego dołka. Przykładowo, w 2009 r. wskaźnik zmienności ustanowił szczyt trzy miesiące po zanotowaniu twardego dna PMI. W 2003 r. różnica wyniosła  cztery miesiące, podobnie jak w 1999 roku. Jaki płynie z tego wniosek? W przeszłości tak gwałtowna jak obecnie chwiejność odczytów PMI towarzyszyła zawsze odbijaniu się przemysłu i całej gospodarki od cyklicznego dna. Innymi słowy, punkty zwrotne cyklu koniunkturalnego kształtowały się w warunkach wyjątkowo dużej niepewności i chwiejności.

Do tego schematu zdaje się nieźle pasować obecna sytuacja. PMI ustanowił dołek w grudniu ub.r. (48,8 pkt), a więc dwa miesiące przed wyskokiem wskaźnika zmienności do historycznych rekordów. W tym kontekście lutowy zaskakująco słaby odczyt PMI można potraktować jako swoisty wypadek przy pracy, raczej jako objaw utrzymującej się wysokiej zmienności niż oznakę załamania pozytywnej tendencji.

Co ciekawe, twierdzenie o tym, że wyjątkowa chwiejność danych z przemysłu to objaw ubijania twardego dna wydaje się przełożeniem na gospodarkę znanej giełdowej reguły, zgodnie z którą skrajnie wysoka zmienność notowań często jest oznaką punktu kulminacyjnego wyprzedaży. Ostatni cykliczny szczyt zmienności WIG (mierzonej jako 10-sesyjna średnich z bezwzględnych zmian indeksu) miał miejsce w sierpniu, co z półrocznym wyprzedzeniem dyskontowało lutowy szczyt naszego wskaźnika zmienności obliczanego na podstawie odczytów PMI. Poprzednio, na przełomie lat 2008/2009, wyprzedzenie wyniosło pięć miesięcy (kursy akcji najbardziej rozchwiane były w październiku 2008 r.).

Teraz czas na poprawę w gospodarce

Wróćmy jednak do naszego wskaźnika. Jak widać na wykresie, po ustanowieniu szczytów w okolicy 1,8–1,9 wskaźnik zmienności w przeszłości zawsze zaczynał maleć (sytuacja w gospodarce stabilizowała się), czemu towarzyszył dalszy wzrost samego PMI (a więc poprawa koniunktury w przemyśle i w całej gospodarce). Co działo się z kursami akcji? Na kolejnym wykresie zobrazowaliśmy zmiany indeksu WIG. Jak widać, w każdym z trzech przypadków przez kolejne 12 miesięcy kursy akcji rosły. W najgorszym przypadku wzrost po roku wyniósł 50 proc. (startując z marca 1999 r.), a w najlepszym aż 77 proc. (startując z marca 2009 r.). Oczywiście po drodze zdarzały się mniejsze lub większe korekty testujące cierpliwość posiadaczy akcji. Największa miała miejsce we wrześniu 1999 r., kiedy WIG runął nagle o 16 proc. (potem odzyskał jednak wigor).

Maluchy drożeją nie bez powodu

Jeszcze bardziej spektakularne były wyniki w przypadku akcji małych spółek. Indeks sWIG80 (a wcześniej jego poprzednik WIRR) urósł w ciągu roku od 78 do 210 proc. W tym kontekście ostatnia siła małych firm nie powinna dziwić. W lutym sWIG80 urósł aż o 10,9 pkt proc. więcej niż grupujący największe przedsiębiorstwa WIG20. Poprzednio różnicę w miesięcznych stopach zwrotu przekraczającą 10 pkt proc. zanotowano jeszcze w marcu 2007 r., a więc w jednym z ostatnich miesięcy wielkiej hossy „maluchów", którą w drugiej połowie 2007 roku boleśnie przerwała bessa.

Wnioski wysnute przed miesiącem na temat sygnałów trwalszej poprawy pozostają więc bez zmian. Oczywiście jak zawsze w przypadku wniosków wyciąganych na bazie historycznych prawidłowości nie ma żadnej gwarancji, że tym razem owe prawidłowości zadziałają, na czymś jednak trzeba bazować.

W tym kontekście kluczowe znaczenie będzie miało to, czy WIG zdoła wreszcie wybić się w górę z szerokiej konsolidacji, w jakiej tkwi od czasu pamiętnej sierpniowej zawieruchy.Na razie wyraźne sygnały kupna wysyłał jedynie sWIG80 (o czym obszernie pisaliśmy). Dopóki w jego ślady nie pójdzie WIG, pokonując opór na wysokości 42 222 pkt (górka z końca sierpnia), będzie ciągle brakowało ważnego elementu gospodarczo-giełdowej układanki. Analiza techniczna tylko wybiórczo potwierdza wnioski płynące z analizy zachowania indeksu PMI.

[email protected]

Jak obliczamy nasz wskaźnik?

Na obliczenia składają się trzy etapy. W pierwszej kolejności dla każdego miesiąca wstecz obliczamy punktowe zmiany indeksu PMI (np. w lutym zmiana wyniosła –2,2 pkt). Drugi krok to skasowanie minusów przy wszystkich ujemnych zmianach (spadkach). Jest to niezbędne, bo interesuje nas skala zmienności, a nie kierunek zmian. W ten sposób otrzymujemy tzw. wartości bezwzględne (np. w lutym było to 2,2 pkt). Trzeci etap to obliczenie półrocznej średniej kroczącej z tak przetworzonych zmian PMI. Wynik tych kalkulacji to nasz wskaźnik, który można zdefiniować jako półroczną średnią z bezwzględnych zmian PMI. T.H.

Analizy rynkowe
Giełdowe rekiny są coraz grubsze. Założyciel Dino odskoczył całej reszcie
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Analizy rynkowe
Polski rynek wciąż zyskuje bez euforii wśród inwestorów
Analizy rynkowe
Lokomotywy z indeksu mWIG40 dały zarobić
Analizy rynkowe
Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Analizy rynkowe
Czy Trump chce wyrzucić Powella, czy tylko gra na osłabienie dolara?
Analizy rynkowe
Czy należy robić odwrotnie niż radzi Jim Cramer?