Jest rzeczą charakterystyczną dla panujących obecnie nastrojów, że wzrostowi cen bundów nie przeszkodziła nawet niedawna deklaracja Bundesbanku, który stwierdził, że zaakceptuje wzrost inflacji w Niemczech (obecnie 2,2 proc. r./r.) nawet do poziomu wyższego niż średnia w strefie euro (2,6 proc.). W ocenie BUBA taka sytuacja będzie naturalnym efektem restrukturyzacji gospodarek strefy euro, albowiem Niemcy będą stanowić fundament odbicia gospodarczego unii monetarnej, podczas gdy kraje w kryzysie mogą mieć bardzo niską lub nawet ujemną inflację. Powyższe nie oznacza bynajmniej, że Bundesbank zmienił zdanie w kwestii wprowadzenia rygorystycznych pakietów oszczędnościowych w krajach znajdujących się na krawędzi bankructwa. To swego rodzaju paradoks, albowiem polityka skrajnych oszczędności na peryferiach euro może doprowadzić do poważnej i długotrwałej recesji tych gospodarek, a wtedy pojawi się pytanie, w jaki sposób, przy spadających dochodach, spłacać rosnący dług. Ostatnia decyzja RPP wpisuje się poniekąd w trend dokręcania śruby, co może budzić uzasadnione obawy dotyczące perspektyw naszej gospodarki, szczególnie gdy jej najważniejszy partner – strefa euro – boryka się z największymi problemami w historii.