Dlaczego wskazuje on akurat na tę konkretną datę? Ekspert Citigroup podziela opinię większości analityków, że wybory parlamentarne w Grecji, które odbędą się 17 czerwca, nie doprowadzą do powstania stabilnego rządu zdolnego do współpracy z Trojką (Międzynarodowym Funduszem Walutowym, Komisją Europejską i Europejskim Bankiem Centralnym). Skutkiem tego będzie odcięcie Grecji funduszy pomocowych i jej drugie bankructwo. Nie będzie to jednak oznaczać automatycznego usunięcia tego kraju ze strefy euro. Grecja będzie starała się w niej pozostać tak długo jak się da, ale pod koniec roku zaczną jej się kończyć rezerwy walutowe. Nie będzie miała więc innego wyboru niż secesja. Na osłodę dostanie pożyczkę od MFW, a jej stara-nowa waluta, czyli drachma, szybko straci na wartości 60 proc. wobec euro.
W pozostanie Grecji w eurolandzie wierzy niewielu ekspertów. Do przygotowywania planów na wypadek greckiej secesji przyznały się jak dotąd rządy: Belgii, Włoch, Finlandii oraz Czech. Irlandzkie Ministerstwo Finansów jako jedyne zadeklarowało, że nie tworzy takich planów, a pozostałe rządy na razie milczą na ten temat.
Siergiej Szestow, wiceprezes Banku Rosji, ujawnił zaś, że greckie władze mają już plan wprowadzenia drachmy. Jego zdaniem Grecja, wychodząc ze strefy euro, może dać dobry przykład innym ciężko dotkniętym przez kryzys krajom eurolandu. Greckie władze milczą na temat rewelacji Szestowa.
Wciąż słychać jednak również ostrzeżenia przed fatalnymi skutkami, jakie może przynieść wyjście Grecji ze strefy euro. – To wywołałoby ogromny szok, którego konsekwencje są trudne do przewidzenia – ostrzega Ewald Nowotny, członek władz Europejskiego Banku Centralnego.
Opinie
Kenneth Wattret ekonomista, BNP?Paribas, Londyn